W wywiadzie dla telewizji CNN prezydent Stanów Zjednoczonych bronił decyzji swojej administracji o powstrzymaniu się od wojskowej interwencji w tym kraju.

Zaznaczył jednak, że Waszyngton będzie stosował wszelkie możliwe formy nacisku, by doprowadzić do zakończenia walk.

Barack Obama powiedział też, że informacje o domniemanym użyciu przez siły wierne prezydentowi Baszarowi al-Assadowi broni chemicznej wobec ludności cywilnej koło Damaszku zdają się wskazywać na "duże wydarzenie o poważnych konsekwencjach". Podkreślił, że zarówno Amerykanie, jak i ONZ-owscy inspektorzy starają się uzyskać bardziej szczegółowe i w pełni wiarygodne informacje o ataku - w którym według syryjskiej opozycji mogło zginąć ponad tysiąc osób.

Kilka tygodni temu amerykańskie władze zapowiedziały militarne wsparcie dla syryjskich rebeliantów - po tym, jak pojawiły się informacje o używaniu broni chemicznej przez wojska rządowe. Niektórzy członkowie Kongresu wzywają do zwiększenia zaangażowania Stanów Zjednoczonych w Syrii. Prezydent odrzuca te apele, wskazując z jednej strony na prawo międzynarodowe, a z drugiej - na koszty takiej interwencji. Barack Obama przypomina, że miliardy amerykańskich dolarów wciąż płyną do Afganistanu.

Reklama

>>> Czytaj też: Bractwo Muzułmańskie, czyli jak działa najpotężniejsza organizacja świata islamu