Sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen oświadczył dziś, że wśród sojuszników w Pakcie Północnoatlantyckim panuje zgoda, co do potrzeby zdecydowanej międzynarodowej odpowiedzi na użycie przez syryjski reżim broni chemicznej.

W Stanach Zjednoczonych na pierwszą linię walki o pozyskanie społecznej akceptacji najwyraźniej został wysunięty Sekretarz Stanu John Kerry - tylko wczoraj udzielił aż 5-ciu wywiadów dla opiniotwórczych programów telewizyjnych, w których tłumaczył sytuację w Syrii i przekonywał, że dowody użycia przez reżim Baszara al-Asada broni chemicznej są niepodważalne. Jutro szef amerykańskiej dyplomacji, a także Sekretarz Obrony Chuck Hagel będą składać wyjaśnienia w tej sprawie w Senacie.

Amerykańskie media, analizując rozkład głosów w Kongresie przed planowaną debatą na temat ewentualnego uderzenia militarnego na Syrię, dopatrują się istnienia aż 5-ciu grup, zajmujących różne stanowiska w tej sprawie - od entuzjastów interwencji, a nawet zwolenników jej poszerzenia, po radykalnych przeciwników amerykańskiego zaangażowania. Podziały nie przebiegają wcale pomiędzy dwiema partiami. W tej sprawie zwolennicy i oponenci ataku na Syrię znajdują się zarówno wśród Demokratów, jak i Republikanów.