„Eksport babć” niepokoi Niemców, a jedna z gazet w Monachium nazwała go „geriatryczną kolonizacją” i porównała do wywożenia śmieci za granicę. Jednak wiele rodzin podkreśla, że to najlepsza opcja, by zapewnić osobom starszym godną jesień życia za rozsądną cenę. Obecnie jeden na pięciu Niemców rozważyłby wyjazd do zagranicznego domu opieki, wynika z marcowej ankiety przeprowadzonej przez ośrodek badania opinii publicznej TNS Emnid.

Sonja Miskulin zapomniała swojego ukochanego kota Pookiego, nie pamięta, czy ma wnuki i nie przypomina sobie dziewięciogodzinnej podróży z Niemiec do Polski. Ta była tłumaczka ma 94 lata, porusza się na wózku inwalidzkim i cierpi na demencję. Córka Ilona von Haldenwang wysłała ją do domu opieki w Szklarskiej Porębie, bo tutaj ma lepsze warunki, a opieka jest tańsza niż w Niemczech. Na początku von Haldenwang uważała to za akt desperacji, ale teraz jest bardzo zadowolona. W niemieckim ośrodku jej matka podupadała na zdrowiu, chudła i, jak podejrzewa córka, przyjmowała niepotrzebnie leki uspokajające, a tymczasem koszty spędzały córce sen z powiek. Teraz mieszka w odnowionej luksusowej willi z początku XX wieku, gdzie ma zapewnioną całodobową opiekę, dobre jedzenie i fizykoterapię. Von Haldenwang uznała, że Polacy, którzy umieszczają swoich bliskich w takich domach za mniejszą opłatą niż reszta Europy będą dobrymi opiekunami dla jej matki i będą się do niej odnosić z szacunkiem. Szukając właściwego ośrodka, zwróciła się do pośrednika - Guentera Stobrawe. To emerytowany handlowiec, który zaczął świadczyć takie usługi w zeszłym roku ze swoja żoną – Polką z doświadczeniem w administracji w niemieckim domu opieki.

Niemcy są coraz starsi

Seniorzy migrujący z Niemiec to wczesna oznaka zmian demograficznych na skalę globalną. Spada współczynnik urodzeń, wydłuża się długość życia, a pokolenie baby boomers wchodzi w wiek podeszły. Według prognoz ONZ do 2050 r. grupa ludzi po 60. roku życia na świecie się potroi i wyniesie prawie 2 mld. Tymczasem koszty opieki, nawet w krajach takich jak Niemcy, które gwarantują pomoc finansową osobom starszym, sprawia, że profesjonalna opieka stanie się niedostępna dla wielu. Komisja Europejska szacuje, że niemieckie wydatki na długoterminową opiekę dla seniorów wzrosną z obecnego poziomu 1,4 proc. PKB do 3,3 proc. PKB w 2060 r.

Reklama

>>> Czytaj również: Starzejąca się Europa: jak poradzić sobie z armią emerytów?

Można jeszcze odłożyć

Niemcy w podeszłym wieku, którzy potrzebują najbardziej kompleksowej opieki dostają świadczenia w wysokości 1.550 euro miesięcznie, natomiast miesięczna opłata w niemieckim domu opieki wynosi średnio 3.250 euro, czyli dwa razy więcej. Ośrodki w Polsce oferują podobne bądź lepsze usługi za ok. 1.200 euro miesięcznie. Państwo płaci 700 euro seniorom, którzy szukają opieki poza granicami kraju. To mniej niż połowa kwoty przysługującej osobom pozostającym w Niemczech, ale jeśli dołoży się do tego emeryturę to spokojnie starcza i jeszcze zostaje.

Nietrudno policzyć, co się opłaca, tym bardziej, że koszty będą jeszcze rosły w Niemczech. Ten kraj znajdzie się wśród najstarszych populacji świata do 2050 r., dołączając do Japonii, Korei Południowej i Włoch, z 15-procentowym odsetkiem osób powyżej 80. roku życia, wynika z prognozy OECD.

Dobry biznes

Właściciele domu opieki, w którym mieszka Miskulin mówią, że wkrótce połowa ich pensjonariuszy to będą obywatele Niemiec.

Seniorzy z Niemiec z zasobnym portfelem nie uszli uwadze polskich przedsiębiorców i właścicieli pensjonatów w kurortach.

Jeden z nich znajduje się w Zabełkowie na Śląsku. Pielęgniarki mówią po niemiecku, podaje się typowo niemieckie dania, a w telewizji można obejrzeć mecze Bundesligi. Pościel, system alarmowy, a nawet rękawiczki pochodzą z Niemiec.

Od otwarcia w czasie Wielkanocy w domu zamieszkało 34 pensjonariuszy, a właściciele wykańczają jeszcze sześć jednoosobowych sypialni na strychu, na które już mają rezerwacje. Dom opieki prowadzi Niemiec Fabrice Gerdes wraz ze swoim teściem Polakiem. – Udało nam się osiągnąć znacznie więcej niż zamierzaliśmy – powiedział Gerdes.

Dom opieki, który von Haldenwang wybrała dla swojej matki miał według założeń właścicieli gościć zamożnych Polaków. Po otwarciu we wrześniu 2012 r. okazało się, że większość pensjonariuszy to Niemcy i Polacy, którzy mieszkali za granicą. - Dla Polaków cena jest wysoka, ale dla Niemców atrakcyjna – mówi dyrektorka ośrodka Helena Grab.

Przy jednym stole

Sonja Miskulin przypomniała sobie nawet polski – jeden z języków, których używała jako tłumaczka - i rozmawia po polsku z dyrektorką Heleną Grab, która z kolei uczy się niemieckiego od innej z pensjonariuszek.

- Narodowość nie ma najmniejszego znaczenia – mówi Grab. – Trochę się martwiliśmy o rocznice zdarzeń wojennych, ale okazało się, że jedna z naszych podopiecznych – Polka, która walczyła w Powstaniu Warszawskim - usiadła przy jednym stole z dwiema Niemkami i się zaprzyjaźniły.

>>> Czytaj także: Zmiany w OFE: rozmontowanie OFE jeszcze bardziej obniży nasze emerytury