Wiąże się to z postulatem opozycji, która chce ustalenia stałej płacy minimalnej dla wszystkich.

"SPD i Zieloni od dawna twardo żądają, aby ustalić płacę minimalną na poziomie 8 i pół euro za godzinę. Lider socjaldemokratów i kandydat na kanclerza - Peer Steinbruck już na początku kampanii wyjaśniał, że Niemcy w tej sprawie są daleko w tyle za innymi krajami: "Większość pozostałych członków Unii Europejskiej ma od dawna ustawowo ustaloną płacę minimalną, jest tak również w USA i to od lat 30tych czyli czasów prezydenta Roosevelta".

Rządząca koalicja CDU-FDP w ogóle nie zamierzała podejmować dyskusji, ale w końcu ustalono, że gdzie brak układów zbiorowych, które określałyby minimalną płacę w danej branży, tam będą zachęty aby pracodawcy ze związkami określali dolną granicę zarobków. Kanclerz Angela Merkel na jednym z wieców wyborczych wyjaśniała, że to nie politycy powinni ustalać stałą płacę minimalną: "Socjaldemokraci i Zieloni uważają że politycy powinni to zrobić. Pytam w takim razie kiedy będzie podwyżka? Gdy odpowiednio głośno będzie się krzyczeć w Bundestagu czy gdy znów będą wybory?"

Tymczasem analitycy rynku pracy w Niemczech podkreślają, że liczba osób pracujących za najniższe wynagrodzenie wynosi 8 milionów czyli praktycznie 1/4 zatrudnionych.

Reklama

Zdaniem socjologów ten temat nie dzieli w poważny sposób wyborców, którzy zdają sobie sprawę, że trudno ustalić jedną płacę minimalną, skoro różne są zarobki w różnych branżach. Zaś społeczeństwo niemieckie przyzwyczaiło się do obowiązującego systemu wypracowywania kompromisu między pracownikami a pracodawcami.

>>> Czytaj też: Realna płaca minimalna w Polsce rośnie prawie najszybciej w Europie