Od początku lipca e-sąd nie rozpatruje już pozwów, które nie zawierają szczegółowych danych identyfikacyjnych dłużnika (np. nr PESEL), gdy adres pozwanego nie zgadza się z tym w bazie PESEL albo dług jest starszy niż 3 lata. To już ogranicza aktywność firm windykacyjnych, które wcześniej masowo korzystały z e-sądu. Według danych Ministerstwa Sprawiedliwości liczba spraw kierowanych przez 10 najbardziej aktywnych windykatorów po wprowadzeniu zmian spadła o jedną czwartą w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku.
Koszty u windykatorów wzrosną, bo to, czego nie można dochodzić przed e-sądem, firmy będą starały się uzyskać przed sądami zwykłymi. – Szacujemy, że dzięki wprowadzeniu do EPU w I półroczu tego roku wszystkich spraw, które planowaliśmy przesłać tam w ciągu całego roku, udało nam się uniknąć kosztów w wysokości ponad 3 mln zł, które musielibyśmy ponieść, gdyby sprawy te były rozstrzygane przez tradycyjne sądy – mówi Krzysztof Piwoński, prezes Presco.
Windykacja w tradycyjnym sądzie jest droższa z kilku powodów. Pierwszy to wyższe opłaty. Agnieszka Szczyrska-Mucha, dyrektor obszaru postępowań polubownych i prawnych firmy Kruk, mówi, że w zwykłym postępowaniu upominawczym opłata sądowa wynosi 5 proc. od wartości dochodzonego długu plus 17 zł opłaty skarbowej od pełnomocnictw. Z kolei w elektronicznej procedurze jest to 1,25 proc. od wartości przedmiotu sporu.
– Poza tym postępowania prowadzone w sądach tradycyjnych przed wprowadzeniem instytucji e-sądu trwały 2–3 miesiące dłużej niż postępowania w elektronicznym sądzie. Spraw do rozpoznania przez tradycyjne sądy będzie więcej, a więc czas postępowania sądowego może ulec wydłużeniu – dodaje Szczyrska-Mucha.
Reklama
Czy to odbije się na wynikach firm? Jarosław Sojka, analityk Noble Securities, ocenia, że główny wpływ zmian w e-sądzie już raczej nastąpił. To efekt pośpiechu, z jakim firmy windykacyjne składały pozwy w e-sądzie przed wejściem w życie nowelizacji przepisów. Stąd wyższe nakłady w niektórych spółkach na obsługę tych spraw, co odbiło się na wynikach za I połowę roku. Przykład to Presco, które w I półroczu uzyskało 1,7 mln zł zysku netto – o 6,65 mln zł mniej niż rok wcześniej. Główny powód to właśnie zwiększenie wydatków na postępowania sądowe (były one o 5,1 mln zł wyższe niż w I połowie 2012 r.)
Według Sojki teraz możliwe są trzy scenariusze. Pierwszy: firmy odzyskujące należności będą starały się powetować wyższe koszty windykacji sądowej, proponując na przetargach niższe ceny kupowanych wierzytelności. Drugi: średni zwrot z portfela przesunie się o kilka miesięcy. Przejściowo więc wynik może się pogorszyć, ale będzie to raczej przesunięcie w czasie, a nie trwała strata. Jest jeszcze trzecia możliwość:
– Windykatorzy mogą też w większym stopniu korzystać z modelu ugodowego. Wzorem stosowania takiego modelu jest Kruk, który ok. 70 proc. spłat uzyskuje właśnie z windykacji polubownej – mówi Sojka. I zwraca uwagę, że inne firmy z czołówki też zamierzają pójść tą drogą. – Kredyt Inkaso deklaruje, że chce rozwijać model ugodowy. Presco, które do tej pory stawiało raczej na windykację sądową, też ogłosiło, że większy nacisk będzie kładło na negocjacje z dłużnikiem – mówi analityk.