Awantura o amerykański dług publiczny ukazuje główną wadę ludzkości: nie pojmujemy, jak bardzo niepewna jest nasza egzystencja oraz warunki w jakich żyjemy.

Jeśli zaczniemy się zastanawiać nad życiem na Ziemi, tak jak Darwin dojdziemy do wniosku, że kluczem jest przystosowanie. Charakterystyka żywego organizmu odzwierciedla warunki, w których ewoluowali jego przodkowie. Tłuszcz hipopotama czy ptasie skrzydła to rozwiązania precyzyjnie dostosowane do rozwiązania najistotniejszych problemów. Jednak historia ewolucji tak naprawdę jest opowieścią o nieprzystosowaniu. Prawie 99 procent gatunków, które kiedykolwiek zamieszkiwały Ziemię, wyginęło. Ten sam los spotyka firmy, miasta i cywilizacje: większość ginie dość szybko, niewielu udaje się przetrwać dłuższy czas. Tyranozaur, Imperium Rzymskie, Google Inc. – wszystko jedno, nasza przyszłość jest równie niepewna. Ponadto wszystko co wiemy o historii – z biologii, geologii, rynków finansowych i innych dziedzin życia ludzkiego – dowodzi, że długie okresy względnego spokoju są przerywane gwałtownymi epizodami dramatycznych przełomowych przemian. I to jest naturalna kolej rzeczy.

Wszystko to pozwala spojrzeć z dystansem na fanatyczną grę polityczną członków amerykańskiej, konserwatywnej Tea Party i ich skłonność do igrania z katastrofą gospodarczą poprzez zwłokę w spłacaniu długu publicznego. Zdają się oni głęboko wierzyć, że miejsce USA w świecie jest nienaruszalne, że za rok dolar wciąż będzie światową walutą rezerwową, a amerykańska gospodarka będzie wciąż postrzegana jako oaza stabilizacji i bezpieczeństwa.

Być może całe zamieszanie nie będzie mieć długofalowych konsekwencji. Ale nie dzieje się dobrze, gdy licząca się partia polityczna domaga się przywilejów pod groźbą ukarania całej krajowej gospodarki.

Reklama

>>> Polecamy: Dług publiczny USA: bankructwo Ameryki, którego nigdy nie będzie

Nikt do tej pory nie twierdził, że utrzymanie sprawnej demokracji będzie łatwe. Prawie 2500 lat temu grecki filozof Platon przewidywał, że demokracja pośrednia zawsze będzie niestabilna i podatna na załamania ze względu na zdolność wielkich grup interesów do nastawiania wyborców przeciw rzeczywistym interesom państwa. Ten sam niepokój wyraził filozof Jorn Bramann, ostrzegając, że obywatele z czasem zaczną głosować powołując się na bezpodstawne przekonania, chwytliwe hasła i mgliste przeczucia.

Wystarczy spojrzeć na Tea Party i silnie nacechowane hasła, takie jak „panele śmierci”. Albo „oddolną” inicjatywę na rzecz zablokowania ustawy o ochronie pacjentów i przystępnej opiece zdrowotnej (tzw. Obamacare), którą drobiazgowo (i w większości anonimowo) zaplanowała koteria bogatych grup interesów. Albo na kongresmena, który stwierdził, że Republikanie „muszą coś ugrać” w batalii budżetowej, „ale sam nawet nie wie co”.

>>> Czytaj również: Zajkowski: Tymczasowy kompromis w USA coraz bliżej

Wygląda na to, że wyzwanie, przed jakim stoi nasza demokracja to: przystosowanie się do zmieniających się okoliczności. Technologia, szczególnie Internet i media społecznościowe, zmieniły sposób, w jaki się porozumiewamy, a przy tym zdolność do wpływania na opinie i zachowania. Niewiele jest powodów, by oczekiwać, że uprzednio stabilne instytucje takie pozostaną.

Pomysł, że już rozwiązaliśmy lub że w ogóle będziemy mogli rozwiązać problem rządu to niebezpieczne złudzenie. Demokracja to wielka idea, która stale wymaga modyfikacji. Bakterie utrzymują się na Ziemi nie dlatego, że ostatecznie rozwiązały problem adaptacji, ale dlatego, że posiadają zdolność adaptacji. Problem przetrwania rozwiązują raz po raz. Być może historia z rzadka jedynie zakłócanej stabilności naszego rządu jest tak imponująca, że zapomnieliśmy o tym jak kruchy jest w rzeczywistości stabilny, działający rząd. Może i członkowie Tea Party mają teraz bal, ale powinni zachować ostrożność i nie lekceważyć możliwych konsekwencji swoich działań.

Mark Buchanan jest fizykiem teoretycznym, autorem licznych książek, m.in. “Forecast: What Physics, Meteorology and the Natural Sciences Can Teach Us About Economics”, oraz publicystą Bloomberga.

>>> Czytaj też: Załamanie gospodarcze pogłębia kryzys demokracji na świecie