Wątpliwości budzi fakt, że partia dostała pieniądze w czasie, gdy kanclerz Merkel walczyła w Brukseli o korzystne przepisy dla niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego.

Chodzi o przepisy ograniczające emisję dwutlenku węgla przez produkowane w Europie samochody. Dzięki uporowi niemieckich władz, udało się odroczyć wprowadzenie nowych surowych norm. Od dawna zabiegali o to niemieccy producenci. I właśnie z tego powodu wokół sprawy narosły kontrowersje.

Kilka dni temu partia Angeli Merkel dostała bowiem blisko 700 tysięcy euro dotacji od wpływowych akcjonariuszy koncernu motoryzacyjnego BMW. Zdaniem części opozycji, to jawne kupowanie polityków. CDU zapewnia jednak, że otrzymana darowizna nie ma żadnego związku z rozstrzygnięciami w Brukseli. Partia przypomina też, że akcjonariusze BMW od lat wspierają ugrupowanie finansowo. Niemieckie media podkreślają jednak, że dotychczas akcjonariusze nie byli aż tak hojni.