Pod projektem podpisało się 30 tysięcy osób. Inicjatorzy chcą by opłaty a przejazd nie były wyższe, niż te obowiązujące w 2012 roku. Chcą też, by osoby, które nie płacą w stolicy podatków, nie płaciły więcej za komunikację. Stanie się tak w przyszłym roku, kiedy wejdzie w życie tak zwana Karta Warszawiaka. Jej właścicielem może zostać tylko osoba, która rozlicza się ze stołecznymi urzędami skarbowymi. Karta będzie uprawniać między innymi do tańszych przejazdów.
Zdaniem Joanny Erbel z komitetu obywatelskiego, osoby spoza Warszawy nie mogą być dyskryminowane. W jej opinii, różnicowanie cen biletów doprowadzi to do tego, niektórzy zaczną jeździć po mieście samochodami. Możliwe jest też, że wiele osób przestanie płacić za przejazdy autobusami, czy tramwajami. Doprowadzi to do jeszcze niższych dochodów miasta z tytułu opłat za komunikację i większego zanieczyszczenia powietrza.


Pomysłodawcy projektu utrzymują, że tańsze przejazdy przyciągną chętnych i tym samym stołeczny samorząd będzie miał z tego tytułu większe wpływy.

Projekt spotkał się z aprobatą radnych Prawa I Sprawiedliwości. Szef klubu PIS Maciej Wąsik zadeklarował, że opozycja będzie głosować za jego przyjęciem. Wszystko wskazuje jednak, że projekt przepadnie podczas głosowania. Platforma Obywatelska, która ma większość w stołecznej radzie, nie chce się zgodzić na proponowane rozwiązania. Radny Michał Bitner jest przekonany, że obniżenie cen nie przyniesie w tej chwili żadnych korzyści. Jego daniem wpływy znacząco spadną i zabraknie pieniędzy na wiele niezbędnych inwestycji miejskich.

>>> Czytaj też: Warszawa za rządów Gronkiewicz-Waltz: co zostało ze 151 obietnic?

Reklama