Resort obecnie sprawdza każdy z tych przypadków. Bada, czy nie doszło w nich do nieprawidłowości. Zobowiązała ich do tego poselska komisja polityki społecznej i rodziny.
Fundacje zajmujące się pomaganiem takim rodzinom przekonują, że takich osób może być więcej, tylko jako oficjalny powód odebrania dziecka będzie twierdzenie np. o braku w umiejętnościach wychowawczych rodziców.
– Do nas zgłaszają się dziesiątki takich rodziców z całej Polski. Analizujemy je bardzo dokładnie i z ich historii wynika, że brak pracy i mieszkania może stać się powodem utraty dzieci – mówi Marek Szambelan, prezes Fundacji „Razem Lepiej”.
Podaje przykład: oboje rodziców straciło pracę, kiedy zwrócili się do pomocy społecznej, z automatu wszczęto procedurę odebrania ich pięciorga dzieci. Dzieci trafiły do domu dziecka. Rodzice walczyli. Znaleźli pracę. Sąd zgodził się oddać trójkę dzieci. Dwoje najmłodszych już nie. Zostały oddane do adopcji.
>>> Czytaj również: Ubóstwo w Polsce pogłębia się w rodzinach robotniczych
Historia nr. 2. Matka czworga dzieci odeszła od męża, który bił. Sąd pozbawił ojca władzy rodzicielskiej. Kobieta wystąpiła do sądu o alimenty. Wówczas zaczęły się problemy. Sąd przyznał matce 1800 zł na dzieci, po czym czwórkę umieszczono w domu dziecka. Kobieta mieszka kątem u rodziny, nie ma pracy więc, zdaniem sądu nie ma warunków, by opiekować się dziećmi. – Jeździ codziennie do domu dziecka i spędza z nimi po 6 godzin dziennie – mówi Marek Szambelan. Kurator sądowy powiedział jej, że gdyby wróciła do męża, dzieci by oddano.
Historia nr. 3. Kobieta, też bita przez męża, odeszła do domu samotnej matki wraz z czwórką dzieci. I ten sam przypadek – nie ma pracy i mieszkania. Ograniczono jej władzę rodzicielską i odebrano dzieci. Grozi jej odebranie również i piątego, najmłodszego dziecka, które urodziło się już kiedy odeszła od męża. – Do teraz mówi, że wolałaby zostać z nim, mimo że ją maltretował, niż utracić dzieci – mówi Szambelan.
Kilka dni temu z kolei Fundacja monitorowała sprawę Katarzyny Napory, wobec której planuje się ograniczenie praw rodzicielskich do czwórki najmłodszych dzieci. Matka nie może pracować, bo ma problemy z kręgosłupem i z zaświadczenia lekarskiego wynika, że może jej grozić paraliż. Dzieci mają dobre wyniki w szkole, a pełnoletnie dzieci kontynuują naukę. Dom jest zadbany. Gmina złożyła wniosek do sądu, by przeprowadzić tzw. badania RODK, czyli w rodzinnym ośrodku diagnostyczno-konsultacyjnym. Opinia ośrodka mogłaby być wstępem do wszczęcia procedury odebrania dzieci.
– W takich przypadkach gmina powinna wesprzeć rodzinę, zwiększyć pomoc finansową, ewentualnie wprowadzić asystenta rodziny. Jeżeli dzieci są zadbane i nie ma patologii, to bieda nie może być podstawą, by je zabierać rodzicom – komentuje Magdalena Kochan, wiceprzewodnicząca sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny.
Dodaje również, że nawet zwykły rachunek ekonomiczny wskazuje, że pomoc rodzinie się bardziej opłacać, bowiem gmina od stycznia 2012 r. jest zobowiązana współfinansować pobyt dzieci w pieczy zastępczej. Płaci 10 proc. w pierwszym roku jego pobytu, 30 proc. w drugim i 50 proc. w trzecim roku. Całkowity koszt utrzymania dziecka w takiej pieczy wynosi od 3 do 5 tys. zł.
– Zostały podjęte prace nad nowelizacją ustawy o wspieraniu rodziny, w ramach których będą również chcieli wykluczyć tego rodzaju nieprawidłowości – mówi Kochan.
>>> Polecamy: Oto gminy z największym odsetkiem osób korzystających z pomocy społecznej