Rynek majątkowy czeka katastrofa, a rynek ubezpieczeń na życie – pogrzeb - twierdzi Franz Fuchs.
– Większość firm nie zdołała odtworzyć swojego portfela po trzech kwartałach i nie ma to związku ze złą kondycją polskiej gospodarki, z przepisami, polityką czy zamożnością społeczeństwa – zaznaczył Fuchs. – Sami jesteśmy winni tej sytuacji – dodał.
Jako przyczyny kryzysu wskazał rozpętanie przez firmy wojny cenowej, aby pozyskać jak największą liczbę klientów. – Rynek w ostatnich latach bardzo się zmienił, weszły nowe firmy, które bardzo szybko przekonały się, że w Polsce tanich ubezpieczeń przez internet nie sprzedadzą – wyjaśnił prezes VIG. – Skupiły się więc wokół multiagencji, oferując im wysokie prowizje – dodał.
Zaznaczył, że niektóre z nich są gotowe zapłacić agentowi do 28 proc. zebranej składki, podczas gdy na Zachodzie, gdzie ubezpieczenia są znacznie droższe niż u nas, standard to 8–12 proc.
Reklama