Wyjątkowo niskie stopy procentowe i ceny mieszkań znacznie niższe od tych z roku 2008 skłaniają Polaków do rozglądania się za nowym lokum i wspomagają ożywienie rynku mieszkaniowego. Zdaniem Wojciecha Werochowskiego z PKO Bank Polski SA na poprawę sytuacji wpłyną również optymistyczne prognozy dla Polski: według rządowych przewidywań wzrost gospodarczy w 2013 r. osiągnie 1,5 proc., a w przyszłym roku ma przyspieszyć do 2,5 proc. Co więcej, rząd planuje w 2014 r. uruchomienie programu wsparcia dla kredytobiorców „Mieszkanie dla Młodych”.

>>> Polecamy: 10 najważniejszych pytań o program Mieszkanie dla Młodych

Polowanie na mieszkanie

Aleksander Susłowski już zrobił pożytek z korzystnych stóp procentowych i stosunkowo niskich cen. Przez kilka lat zmuszony był wraz z rodziną i dwoma psami mieszkać kątem w dwupokojowym mieszkaniu teściowej. Jednak niedawno, z pensją pielęgniarza, był w stanie wziąć kredyt i kupić dla 4-osobowej rodziny dom pod Warszawą, o którym jeszcze kilka lat temu nawet nie marzył. Na kupno domu za 330 tys. zł zaciągnął 290 tys. zł kredytu. Susłowski zaznacza, że bez pożyczki nie da się w Polsce kupić nawet kompletnej ruiny. Jednak zadbał o to, by nie obciążyć zbytnio domowego budżetu (takie podejście doprowadziło do pęknięcia bańki nieruchomościowej w 2008 r.) i na spłatę będzie przeznaczał jedynie jedną piątą pensji.

Reklama

Liczba nowych kredytów świadczy o tym, że polskie mieszkalnictwo odbija się od dna. Wartość pożyczek wzrosła w III kw. do 9,53 mld zł w porównaniu do 8,2 mld zł w pierwszym okresie. Do września wartość nowych kredytów była o 12 proc. niższa niż w tym samym okresie 2012 r., co świadczy o odbiciu.

Analitycy przewidują, że całkowita wartość kredytów zaciągniętych w 2013 będzie stanowić 60 proc. rekordowej sumy 57 mld zł odnotowanej w 2008 r., i będzie ona w dalszym ciągu rosła. Zdaniem PKO BP, największego polskiego pożyczkodawcy, po uruchomieniu rządowego wsparcia dla kredytobiorców w przyszłym roku wartość pożyczek wzrośnie o 5 do 7 proc.

Stopy idą w dół

Do zwiększenia zainteresowania kupowaniem mieszkań przyczyniła się Rada Polityki Pieniężnej, która od listopada obniżyła stopy procentowe o 2,25 pkt procentowych do 2,5 proc. i ma utrzymać niskie koszty pożyczek co najmniej do połowy 2014 r. W październiku średnie oprocentowanie kredytu mieszkaniowego wyniosło 5,1 proc., przy 8,8 proc. w 2008 r.

Rosną natomiast ceny mieszkań, co wskazywałoby na rosnący popyt. Z raportu opracowanego przez Centrum Amron wynika, że w I kw. ceny warszawskich mieszkań wzrosły po raz pierwszy od 2 lat – i to o 1,2 proc., choć i tak średnie ceny są niższe o 17 proc. od szczytowych stawek z 2008 r. (8774 zł/m2). Płace Polaków również systematycznie rosną, co pozwala im kupować więcej niż przed nastaniem światowego kryzysu.

>>> Czytaj też: Raport z rynku nieruchomości – grudzień 2013

Pomoc od państwa

Państwo dopłacało już do zakupu nowych mieszkań – z programu rozpoczętego w 2007 r. i zakończonego w ub. roku z powodu cięć budżetowych skorzystało 190 tys. osób, czyli co piąty biorący kredyt mieszkaniowy. Nowy program „Mieszkanie dla Młodych” adresowany jest do osób poniżej 35 r. ż. które po raz pierwszy kupują mieszkanie. Państwo pomoże sfinansować 10-20 proc. wartości nieruchomości, których nie trzeba będzie spłacać, o ile rodzina zachowa je przez co najmniej 5 lat. Do 2018 r. rząd planuje przeznaczyć na MdM ok. 3,6 mld złotych, z czego 600 mln w tylko 2014 r. Według wyliczeń agencji Bloomberg program może przyczynić się do zaciągnięcia nowych kredytów o łącznej wartości nawet 6 mld zł.

Małgorzata Ostrowska z zarządu J.W. Construction twierdzi, iż rządowa inicjatywa bez wątpienia przyczyni się do ożywienia na rynku mieszkań w 2014 r. Bez wsparcia państwa młodych ludzi często nie stać na zakup pierwszego własnego lokum, potwierdza Oscar Kazanelson z firmy deweloperskiej Robyg. SA., która szacuje, że MdM zwiększy sprzedaż mieszkań nawet o 10 proc. Jednak Wojciech Kwaśniak z Komisji Nadzoru Finansowego nie jest takim optymistą – twierdzi, że istnieje obawa o powodzenie programu ze względu na niewielki zapotrzebowanie i niewystarczające zainteresowanie.

>>> Polecamy: Bankowe świąteczne promocje: a co jeśli kredyty zaczną drożeć?