Likwidacji spółki, do niedawna jednej z największych w branży, domagało się kilku wierzycieli firmy. Sąd przychylili się jednak do wniosku Gant Development, który w październiku 2013 r. zwrócił się o ogłoszenie upadłości układowej. Oznacza to, że spółka będzie nadal działać, musi jednak zawrzeć z wierzycielami i zrealizować porozumienie dotyczące spłaty zadłużenia.

Według wcześniejszych informacji Gant proponuje m.in. 20-proc. redukcję dla długów wartych więcej niż 100 tys. zł i zamianę części zadłużenia na akcje.

Firma przez cały 2013 r. miała ogromne problemy z płynnością finansową. Wpływy z bieżącej działalności nie pozwalały na pokrycie kumulujących się zobowiązań, związanych przede wszystkim z obsługą wyemitowanych obligacji. Według wyliczeń DGP, od maja Gant nie wykupił w terminie obligacji o wartości nominalnej przekraczającej 100 mln zł. Z tej puli papiery o wartości 67 mln zł były notowane na Catalyst, rynku obligacji prowadzonym przez GPW. Na koniec września 2013 r. zobowiązania krótkoterminowe firmy wynosiły ok. 555 mln zł, z czego zobowiązania z tytułu papierów dłużnych wynosiły 250 mln zł, a z tytułu kredytów i pożyczek 235 mln zł.

Według doniesień Gazety Wrocławskiej w uzasadnieniu sąd stwierdził, że nie miał innego wyjścia niż orzeczenie o upadłości z możliwością zawarcia układu, ponieważ istnieje duże prawdopodobieństwo, że Gant nie ma pieniędzy na przeprowadzenie postępowania upadłości likwidacyjnej. Teraz firma ma trzy miesiące na porozumienie się z nadzorcami sądowymi i wierzycielami. Jeżeli tego nie zrobi, spółce odebrany zostanie zarząd nad firmą albo przeprowadzone zostanie postępowanie likwidacyjne.

Reklama

Po godz. 13:00, po ogłoszeniu decyzji sądu, kurs Ganta rósł o 10 proc., a giełda zawiesiła notowania dewelopera w celu równoważenia kursu.

>>> Czytaj też: Oto najbardziej zyskowne i najgorsze spółki deweloperskie w 2013 roku