Dziś fundusze mają w przypadku niektórych obligacji grubo ponad połowę emisji. Pół biedy, jeśli dotyczy to rzadko sprzedawanych obligacji zmiennoprocentowych lub indeksowanych inflacją. Gorzej, gdy wysoki udział OFE mają w popularnych rynkowych papierach o stałym oprocentowaniu – jak w przypadku pięcioletnich obligacji zapadających w kwietniu i w lipcu 2018 r. Fundusze kontrolują 35–40 proc. tych emisji. Analitycy uważają, że po umorzeniu tak dużej części płynność pięciolatek może spaść – a to może spowodować problemy na rynku, np. silne wahania notowań.
Ministerstwo rozważa kilka pomysłów, jak tego uniknąć. Pierwszy to dodatkowe emisje tych serii obligacji, przy których ryzyko zaburzeń płynności byłoby zbyt duże. MF na pierwszej styczniowej aukcji sprzedawało pięciolatki zapadające w lipcu 2018 r. i papiery zmiennoprocentowe z terminem wykupu w styczniu 2024 r. (w których OFE miały 44-proc. udział). Resort oficjalnie zapowiedział też możliwy powrót na przetargach do starych, a więc już nieemitowanych obligacji. Ale nieoficjalnie przedstawiciele resortu mówią, że z dolewaniem płynności chcieliby poczekać na skutki umorzenia obligacji OFE.
– Zobaczymy na początku lutego, jak będzie wyglądała sytuacja na rynku, jaka będzie rzeczywista struktura poszczególnych emisji. Dopiero wtedy będziemy podejmować decyzje – mówi nam nieoficjalnie jeden z urzędników MF.
Ale dodatkowe emisje nie rozwiążą wszystkich problemów wywołanych zejściem OFE z rynku długu. Fundusze chętnie brały udział w transakcjach warunkowych, np. buy/sell back. Transakcje te polegają na tym, że jedna strona (np. OFE) sprzedawała drugiej stronie (bankowi) obligacje pod warunkiem jednoczesnego ustalenia zasad i terminu późniejszej odsprzedaży tych obligacji przez bank funduszowi. Transakcje buy/sell back są bardzo popularne, stanowią obecnie większość obrotów na wtórnym rynku długu. Według danych z listopada (ostatnie, jakie udostępnia MF) miesięczna wartość operacji buy/sell back wynosiła 637,5 mld zł na 952,9 mld zł całości obrotów.
Reklama
– Ta część rynku może kuleć po zejściu OFE, inni inwestorzy mogą nie mieć takiej ilości obligacji, by angażować się w transakcje warunkowe – ocenia Arkadiusz Urbański, analityk rynku długu w Pekao.
Dlatego MF rozważa zaangażowanie w operacje buy/sell back Banku Gospodarstwa Krajowego. Państwowy bank miałby dostarczać innym inwestorom obligacji, które stałyby się trudno dostępne na rynku. Kto musiałby z tego korzystać? Na przykład te banki, które miałyby otwarte krótkie pozycje na mało płynnych obligacjach. Krótka pozycja to coś w rodzaju zobowiązania do sprzedaży instrumentu – niekoniecznie trzeba go posiadać, by mieć takie zobowiązanie.
– Dziś nie ma problemu, żeby bank z krótką pozycją na obligacjach mógł je np. pożyczyć, ale po zejściu OFE z rynku taki problem może się pojawić – mówi Marek Kaczor, diler obligacji w PKO BP.
Ministerstwo rozważa jeszcze jeden wariant wspomagania rynku za pośrednictwem BGK: państwowy bank mógłby prowadzić wymianę na zasadzie obligacja za obligację. Bank komercyjny w razie potrzeby mógłby pozyskiwać trudno dostępne papiery za obligacje, które ma już w swoim portfelu.
Swoje pomysły resort finansów oficjalnie ma przedstawić w drugiej połowie stycznia. Na razie prowadzi konsultacje z uczestnikami rynku. – Rozmowy trwają, nasze inicjatywy są raczej dobrze przyjmowane – deklaruje nasz rozmówca z MF.