Wiemy, że na świecie jest coraz więcej nierówności – najzamożniejszy jeden procent posiada prawie połowę bogactwa planety, a najbiedniejsza połowa ma mniej niż 1 procent zasobów. Natomiast mniej wiemy o tym, dlaczego tak jest i do czego to doprowadzi.

Niektórzy twierdzą, że rozwój technologii nieproporcjonalnie kieruje dochody do osób z właściwą wiedzą i umiejętnościami. Inni wskazują na gwałtowny wzrost sektora finansowego. Liberałowie martwią się, że skrajne nierówności mogą doprowadzić do rozłamu w społeczeństwie. Konserwatyści twierdzą, że bogactwo jednych motywuje pozostałych.

Co by było, gdybyśmy wszyscy mogli pozbyć się swoich uprzedzeń politycznych i przyjąć bardziej naukowy punkt widzenia, tworząc eksperymentalny świat, w którym moglibyśmy sprawdzać swoje teorie na temat przyczyn nierówności? Może się to wydawać szaleństwem, ale faktycznie już to zrobiono. Warto przemyśleć wyniki.

Wyobraźmy sobie świat taki jak nasz, tylko bardzo uproszczony. Każdy jest w równym stopniu uzdolniony i na początek dostaje takie same zasoby. Każdy człowiek może zyskiwać bądź tracić bogactwo poprzez interakcje oraz wymianę towarów i usług z innymi lub inwestycje, z których zwrot jest niepewny.

Reklama

Ponad dekadę temu grupa naukowców stworzyła taki świat w komputerze i używała go do jednoczesnego badania fundamentalnych aspektów dynamiki bogacenia się. Dokonali kilku zaskakujących odkryć.

Po pierwsze nierówność jest nieunikniona. - niewielki odsetek osób (powiedzmy 20 proc.) zawsze w końcu obejmował w posiadanie znaczną część (powiedzmy 80 proc.) całego bogactwa. Dzieje się tak, bo niektórzy ludzie maja więcej szczęścia niż inni. Przez czysty przypadek inwestycje niektórych ludzi dawały zwrot wiele razy pod rząd. Im więcej mieli zasobów, tym więcej mogli inwestować, co sprawiało, że przyszłe zyski były jeszcze bardziej prawdopodobne.

>>> Kiedy następnym razem usłyszymy z ust ekonomisty słowa brzmiące jak niepodważalna prawda, pamiętajmy, że światopogląd jest dla niech czasem ważniejszy niż twarde dane. Ekonomia to nauka nieścisła.

Tym, którzy martwią się niszczycielskim wpływem nierówności ekonomicznej na kohezję społeczną i demokrację idea, że wynika to niechybnie z najbardziej podstawowych cech nowoczesnej gospodarki, wydaje się niepokojąca. Ale tak jest. To, że mała część społeczeństwa posiada większość wszystkiego jest równie naturalne co góry na planecie z płytami tektonicznymi.

Teraz w naszym eksperymentalnym świecie poprzez system podatkowy i inne środki, zwiększmy role inwestycji finansowych w porównaniu z prostą wymianą. Co się stanie? Dystrybucja zasobów staje się jeszcze bardziej nierówna – stan posiadania najbogatszych członków społeczeństwa wzrośnie z, powiedzmy, 80 do 90 proc.

Jeśli nadal będziemy zwiększać rolę finansów i inwestycji, stanie się coś zadziwiającego. Nierówność będzie nie tylko stopniowo rosła – gospodarka dochodzi do punktu krytycznego. Nagle kilka osób posiada wszystko.

To byłby zupełnie inny świat. Jedną sprawą jest przesunięcie zasobów w ręce małego odsetka populacji – 1 proc. to i tak ok. 70 mln osób. Zupełnie inna jest sytuacja, gdy mała grupa osób (powiedzmy pięć lub osiem) ma większość zasobów. Gdy taka otchłań oddziela bogatych od biednych, niemożliwe jest, by ktoś w ciągu życia, a nawet kilku pokoleń, przeszedł z jednej grupy do drugiej. Ze względów czysto matematycznych to niezwykle mało prawdopodobne.

Czy czeka nas taka przyszłość? Cóż, dane agencji Bloomberg i banku Credit Suisse pokazują, że 138 najbogatszych ludzi na świecie jest obecnie w posiadaniu większej ilości zasobów niż ok. 3,5 mld osób, które stanowią biedniejszą połowę ludności świata. Oczywiście nie da się stwierdzić, czy dotarliśmy już do punktu krytycznego, czy się do niego zbliżamy.

Tworzenie eksperymentalnych symulacji jest przydatne, bo pozwala wykorzystać moce obliczeniowe do badania prawdopodobnych rezultatów złożonych interakcji, a takie badania przekraczają możliwości analitycznego myślenia człowieka. Możemy dowiedzieć się przynajmniej trochę o tym, co może się stać i czego powinniśmy się spodziewać.

Eksperymentalny świat pokazuje, że dzisiejsza ogromna nierówność społeczna prawdopodobnie nie jest wynikiem żadnego spisku ani wielkich różnic w umiejętnościach poszczególnych osób. Bardziej prawdopodobne wydaje się, że to po prostu wynik całkiem mechanicznego procesu, który mógłby z łatwością doprowadzić nas do sytuacji, w której większość z nas nie chciałaby się znaleźć.

>>> Polecamy: Buchanan: Czy wzrost gospodarczy nas zabije?