Zużycie podstawowych paliw płynnych w Polsce spadło w zeszłym roku o ok. 0,8 mln m sześc. do niespełna 23,5 mln m sześc. To najniższy poziom od 2007 r. Już w tym roku, jak wynika z prognoz Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego, można się jednak spodziewać lekkiego wzrostu.

– W najbardziej prawdopodobnym scenariuszu zapotrzebowanie na płynne paliwa w tym roku nieznacznie wzrośnie – mówi Krzysztof Romaniuk, dyrektor ds. analiz rynku paliw w POPiHN. Nie będzie to wielki skok. Zużycie mogłoby się zwiększyć raptem o ok. 200 tys. m sześc. Organizacja przewiduje, że wzrósłby popyt na olej napędowy (którego zużycie spadło w minionym roku o 6 proc.), a popyt na benzynę i LPG miały być nieznacznie niższy, niż w 2013 r.

>>> Czytaj też: PGNiG będzie renegocjować ceny gazu z Gazpromem? W listopadzie otworzy się okno negocjacyjne

Gdyby faktycznie rynek miał się rozwijać zgodnie z takim scenariuszem, w 2020 r. zużycie podstawowych paliw mogłoby sięgnąć 25,5 mln m sześc., czyli poziomu porównywalnego z tym z 2009 r. Do rekordowego popytu z 2011 r. brakowałoby jeszcze ok. 1 mln m sześc.

Reklama

POPiHN w swej prognozie przewiduje także dwa inne scenariusze: optymistyczny i pesymistyczny. W pierwszym z nich w 2014 r. zużycie paliw zbliżyłoby się do 24 mln m sześc., zaś historyczny rekord pobiłoby już w 2018 r. W drugim – spadki na rynku paliw trwałyby nadal. W bieżącym roku zużycie wynosiłoby niespełna 23 mln m sześc., zaś w 2020 r. byłoby jeszcze o blisko 1 mln m sześc. mniejsze.

>>> Polecamy: Oto miasta, w których kierowcy spędzają najwięcej czasu w korkach