300 mln zł dla Ukraińskich firm. To dużo pieniędzy?
Pewnie nie za dużo. Ale skąd to pytanie?
W związku z informacją z tego tygodnia, że BGK oraz PKO BP przy współpracy z Kancelarią Prezydenta taki fundusz mają utworzyć, z intencją wsparcia firm ukraińskich lub polskich na Ukrainie.
Odwołując się do dobrych doświadczeń z początku lat 90-tych, kiedy to w Polsce działał Polsko-Amerykański Fundusz Przedsiębiorczości rzeczywiście bierzemy pod uwagę utworzenie takiego funduszu. Ale w żadnej mierze nie zapadła jeszcze decyzja, czy taki fundusz powstanie i o jakich pieniądzach będziemy w ramach tego funduszu rozmawiali. Mówimy na razie o powołaniu grupy, która będzie ten projekt szczegółowo analizowała.
To skąd wzięła się kwota 300 mln zł?
Rzeczywiście taka kwota została zaproponowana, jako kwota która odpowiada równowartości 100 mln dolarów. A to jest już dość dużo, by mówić o wsparciu jakiejś grupy małych i średnich przedsiębiorców.
Fundusz jeszcze nie powstał ale wstępne rozmowy jak Pan mówi już się toczyły. O jakich firmach w kontekście tego funduszu myślicie. Jakie kryteria powinny spełniać?
Grupa, która nad tym pracuje, będzie dopiero przygotowywać jakieś propozycje w tym zakresie. Intencja jest taka, żeby wspierać podobnych przedsiębiorców, jacy stanowili o zmianach w polskiej gospodarce w latach 90-ych. Być może nasz pomysł połączymy z inicjatywami polskich przedsiębiorców, którzy chcą wspólnie z ukraińskimi podmiotami realizować projekty w formule joint venture.
Za wschodnią granicą dość niespokojnie, tymczasem nasza waluta trzyma się dość mocno. Czy to sprawka BGK, że tak dobrze złoty się trzyma?
Nie. Nie mamy aż takiej mocy sprawczej. Myślę, że o tym jak notowana jest polska waluta, decydują de facto fundamenty gospodarki. One są silne i to jest kwestia chociażby bardzo wyraźnego ożywienia, które już było widoczne w IV kwartale ub.r. Myślę, że ten rok będzie jeszcze lepszy. Według naszych oczekiwań wzrost PKB może sięgnąć nawet 3 proc.
Ostatnio ministerstwo finansów przelało środki walutowe do BGK. Jaki był cel tej operacji.
Minister finansów jasno komunikował, że przelano te środki, by bardziej efektywnie nimi zarządzać. Ale one stanowią również dla nas ważny zasób płynności, który pozwala np. ograniczyć potrzeby związane z emisjami na rynkach zagranicznych. Im więcej mamy depozytów naszych klientów, tym mniej potrzebujemy środków, które moglibyśmy pozyskiwać w formie emisji, czy to w kraju, czy za granicą.
>>> Dla kogo Krym stanie się precedensem? Oto najważniejsze spory terytorialne na świecie
Ale ze środków ministerialnych można też interweniować na rynku walutowym. Ostatnio BGK był aktywny na rynku w związku z tym co działo się na Ukrainie?
Nie działamy w ten sposób na rynku. Wykorzystujemy ewentualnie depozyty walutowe, czy też ewentualnie emisje służące temu, by zebrać walutę, a nie ukrywam, że jakieś plany w tym zakresie mamy, do udzielania finansowania w walutach naszym klientom. To jest nasz podstawowy cel. Nie jesteśmy podmiotem, który jest otwarty na ryzyko walutowe, więc nie ma mowy o działaniach innych, niż związane z bieżącym zarządzaniem płynnością.
Dużym projektem BGK jest tzw. fundusz mieszkań na wynajem. Ostatnio mówił Pan, że ten projekt ruszy nieco później. Dlaczego?
Doszło do pewnego nieporozumienia. Dość dawno temu w komunikacji ważnego przedstawiciela Ministerstwa Finansów pojawiła się informacja, że fundusz powinien rozpocząć inwestycje już w I kwartale tego roku. Ja mówiąc o tym, że czekamy na zgodę KNF i planujemy uruchomienie funduszu wiosną myślałem bardziej o kwietniu niż końcu marca i zderzenie tych dwóch terminów spowodowało dość niefortunny tytuł jakim została opatrzona moja wypowiedź. Fundusz jest przygotowywany zgodnie z planem, kończymy ustalenia z KNF. Natomiast niezależnie od tej formalnej strony związanej z samym startem TFI BGK, prowadzimy już przygotowania do podjęcia rzeczywistej działalności biznesowej. Rozmawiamy z deweloperami, oglądamy nieruchomości, które mogłyby być przez ten fundusz kupione.
Jest Pan zadowolony z tych rozmów z deweloperami i z tych mieszkań, które przedstawiciele BGK oglądali?
Jest jeden powód, dlaczego ja osobiście jestem nie do końca zadowolony, ale to nie dlatego, że moi koledzy działają w sposób nieefektywny. Po prostu być może nie wszyscy deweloperzy, którzy dysponują odpowiednim zasobem, zgłosili się do nas. Postanowiliśmy wyjść bardziej aktywnie na rynek. Trzeba zwrócić uwagę, że teraz jest stosunkowo mało mieszkań na tyle gotowych, by mówić o szybkim uruchomieniu tej drugiej nogi związanej z funkcjonowaniem funduszu. Pierwszych inwestycji będziemy z całą pewności mogli dokonać w ciągu najbliższych tygodni, ale ponieważ udostępnienie tych mieszkań ludziom zainteresowanym najmem było ideą projektu, to tak długo, jak nie będzie gotowych mieszkań, tak długo pełnego sukcesu nie będzie. Liczę na to, że w tzw. „drugim rzucie” kontaktów z deweloperami uda nam się znaleźć na tyle atrakcyjne lokalizacje, że szybko będą dostępne dla potencjalnych najemców. To, że wbrew obiegowej opinii nie ma gotowych mieszkań na rynku zbyt wiele, jest pochodną sytuacji, która zdarzyła się pod koniec ub.r., gdy zmieniały się przepisy, jeśli chodzi o wkład własny przy kredytach mieszkaniowych i spora liczba mieszkań została sprzedana lub zarezerwowana.
A czy bank odczuł już zainteresowania projektem ze strony potencjalnych najemców?
Ilość zapytań o ten projekt ze strony potencjalnych najemców pozwala być optymistą, jeśli chodzi o jego powodzenie.
A co będzie jeśli tych mieszkań nie będzie. BGK stanie deweloperem albo zacznie zlecać budowę konkretnych mieszkań?
Możemy robić i jedno, i drugie. Mamy w tej chwili zidentyfikowanych sporo nieruchomości w atrakcyjnych naszym zdaniem miejscach i charakterystyką mieszkań, która bardzo pasuje do funduszu. Raczej myślimy o mieszkaniach małych, o powierzchni od 40 do nieco ponad 60 m2. W niektórych miejscach zapewne będziemy się porozumiewać z deweloperami odnośnie tych budynków, które ledwo co „wystają” z ziemi albo jeszcze nawet nie wystają, ale na efekty prac budowlanych trzeba będzie poczekać kilka czy kilkanaście miesięcy.
Jak idzie program MdM, czy już w tym roku może zostać wyczerpana 50 proc. puli przeznaczone na mieszkania oddawane w przyszłym roku?
W porównaniu ze startem programu Rodzina na Swoim, program Mieszkanie dla Młodych rozwija się bardzo dynamicznie. Współpracujemy już z 8 bankami, a kolejne 4 zgłaszają gotowość podpisania umowy o współpracy). Do tej pory przyznano już 75 mln zł dofinansowania z limitu na ten rok, który wynosi 600 mln zł, co stanowi 12 proc. puli. Z przyszłorocznej puli wykorzystano zaledwie 2 proc, więc raczej nie ma niebezpieczeństwa, że w tym roku zużyjemy przyszłoroczny budżet programu.
Czy jest Pan zadowolony z funkcjonowania gwarancji de minimis?
Myślę, że jest to ogromny sukces zarówno BGK jak i banków zaangażowanych w ten projekt. Ale przede wszystkim to duża szansa dla przedsiębiorców, mam tu na myśli małe i mikrofirmy, bo średnia wysokość kredytu udzielanego z tym aktywnym wsparciem nie przekracza stukilkudziesięciu tysięcy złotych. Dziś mówimy już o prawie 45 tys. firm, które skorzystały z tego programu i grubo ponad 8 mld zł udzielonych gwarancji, co się przekłada na prawie 15 mld zł udzielonego finansowania. Aktywnie uczestniczą w programie 22 banki. To - dowód na to, że program był dobrze pomyślany i myślę, że wart jest kontynuacji. Na ten moment przewidujemy, że będzie aktywny do 2015 roku. Dlatego podjęliśmy rozmowy z lokalnymi funduszami poręczeniowymi, w których części jesteśmy udziałowcami, by go kontynuować z zaangażowaniem tych lokalnych funduszy, ale także z zaangażowaniem pieniędzy unijnych zwłaszcza, że w nowej perspektywie w dużej mierze mają one zostać przeznaczone na tzw. instrumenty zwrotne. Poręczenie w naszej ocenie świetnie się w to wpisuje. Dlatego po 2015 r. chcielibyśmy uruchomić produkt, który będzie dobrą kontynuacją programu de minimis.
A czy do obecnego programu przewiduje Pan jakieś modyfikacje?
Wprowadziliśmy już pewne zmiany. Np. z końcem ub.r. zaczęliśmy obejmować tą ochroną poręczeniową także kredyty inwestycyjne. Kredyty dziś są zaciągane, średnio na okres ok. 1,5 roku, czyli kilka miesięcy krócej niż dopuszczalny w programie. Większość z nich to kredyty obrotowe , krótkoterminowe z definicji, na kwotę łączną 8,4 mld zł, więc nie widzę potrzeby zmian, ale jeśli będą jakieś propozycje i potrzeby w tym zakresie, to oczywiście rozważymy modyfikacje. Natomiast kredyty inwestycyjne możemy objąć gwarancją nawet na 99 miesięcy i mamy już kilkaset przypadków takich kredytów na dobrze ponad 100 mln zł.
Wspomniał Pan o 3 proc. wzroście gospodarczym w tym roku. Jakie jeszcze przewidywania jeśli chodzi o gospodarkę ma Pan na ten rok i może na następny?
Trzeba tu wspomnieć o czynniku, który może mieć negatywny wpływ na gospodarkę, czyli na sytuację z eksportem. To, co się dzieje za wschodnią granicą, nie jest oczywiście dla niego obojętne. Bez wysokiego eksportu pewnie trudno będzie osiągnąć ambitne wskaźniki gospodarcze. Zresztą chcemy się w proces wsparcia eksportu włączyć, czemu służyła nasza ostatnia inwestycja w zakresie podniesienia kapitału KUKE. Eksport jest jednym z ważniejszych czynników wzrostu gospodarczego, i jako bank rozwoju będziemy się w tym obszarze mocniej poruszać niż do tej pory.
>>>Płatności kartą w Biedronce. Zobacz, kiedy będzie można skorzystać z nowej usługi