"Opublikowane w marcu orzeczenia o upadłości dotyczyły firm mających zsumowany ostatni znany obrót na poziomie 600 milionów złotych a zatrudniały one razem ok. 2,2 tys. osób. W ciągu czterech pierwszych miesięcy br. opublikowano oficjalnie informacje o upadłości 263 polskich przedsiębiorstw wobec 328 w ciągu czterech pierwszych miesięcy ub. roku" - czytamy w komunikacie.

Trzy największe pod względem realizowanego obrotu firmy, których upadłość ogłoszono w kwietniu to były hurtownie, podano także.

"To nie przypadek - hurt przeżywa teraz problemy, jednak myli się ten, kto sądzi, że jest to przede wszystkim efekt koncentracji rynku, zbyt wolno rosnącej sprzedaży i innych czynników zewnętrznych. Jesteśmy na początku ewentualnego ożywienia - dlatego o sytuacji wielu przedsiębiorstw decydują niuanse, a przede wszystkim pozycja startowa, miejsce w którym się znajdują po kilku ostatnich latach" - powiedział prezes Euler Hermes Collections Maciej Harczuk, cytowany w komunikacie.

Według niego, w wielu firmach nie jest ona najlepsza - głównie w dystrybucji, ale także wciąż wśród firm budowlanych czy usługowych. Zaznaczył, że nie jest to efekt jedynie koniunktury – jej powrót nie poprawi wiec na trwałe ich sytuacji, nie zniweluje całkowicie ryzyka na rynku, konieczne do tego są również zmiany w sposobie zarządzania.

Reklama

Euler Hermes zauważa, że zmniejszyła się natomiast w tym roku liczba upadłości firm produkcyjnych, mniej (chociaż i tak liczbowo najwięcej od początku roku - 60) jest upadłości firm budowlanych, a jak widać ryzyko nie zmniejsza się w dystrybucji hurtowej i detalicznej.

"Problemy w większości przypadków nie wiążą się więc z gwałtownym załamaniem sprzedaży, ale raczej z ostatecznym załamaniem finansów firm. Nie jest to przy tym kwestia pogorszenia w ostatnim czasie - a raczej dłuższego procesu, w którym decydowały kwestie zarządzania i finansowania działalności w ciągu kilku ostatnich lat. Inwestycje, rozwijanie i finansowanie działalności opierało się na obserwacji konkurencji oraz założeniu rosnącego, a przynajmniej utrzymującego się udziału w rynku" - ocenił dyrektor działu windykacji w Euler Hermes Collections Grzegorz Hylewicz.

Firma zauważa, że spośród dwunastu firm produkcyjnych w kwietniowym zestawieniu ogłoszonych bankructw (a więc o połowę mniej niż rok temu) aż siedem firm zajmowało się produkcją konstrukcji, maszyn i części do nich. Świadczy to nie tylko o powolnym odradzaniu się inwestycji w kraju, ale także o umiarkowanym popycie eksportowym w tym segmencie, przynajmniej na rynku europejskim. Wpływ na ten sektor ma też m.in. nienajlepsza koniunktura w górnictwie czy w przemyśle mięsnym - odbiorcach niektórych spośród firm, które zmuszone były zakończyć działalność.

"Rosnąca już w stosunku do ubiegłego roku produkcja sprzedana budownictwa znajduje odzwierciedlenie w mniejszej liczbie upadłości. Wciąż jednak jest ich sporo biorąc pod uwagę dobrą aurę na wiosnę i właśnie ilość zamówień. Ich pozytywny efekt (lub raczej niewystarczający - zbyt mały jednak w stosunku do oczekiwań i mocy zakres nowych zamówień) rozkłada się równomiernie: połowa upadłości (7) dotyczyła firm ogólnobudowlanych, a w drugiej połowie firm budownictwa specjalistycznego znalazły się zarówno firmy wyspecjalizowane w pracach drogowych, budowie sieci przesyłowych jak i pracach wykończeniowych (4) jak i firmy wykonujące różnego rodzaju instalacje (również 4). Większe firmy pierwsze korzystają z ożywienia - upadłości dotykają prawie wyłącznie firm mniejszych, o obrotach do kilkunastu, rzadziej kilkudziesięciu milionów złotych (a nie ma wśród nich żadnej o ponad 100-milionowym obrocie)" - podsumowano w raporcie.

>>> Upadłości w Europie Środkowej: gdzie liczba bankrutów rośnie najszybciej?