Wysokość podwyżek emerytur w kolejnych latach nie będzie odbiegać znacząco od tegorocznej. Waloryzacja wyniosła 1,6 proc. i była najniższa od dekady. Powodem jest niska inflacja. Na co mogą liczyć emeryci? Jak wynika z wyliczeń DGP opartych na prognozach z „Wieloletniego planu finansów państwa”, w przyszłym roku waloryzacja będzie zaledwie nieco wyższa od tegorocznej – około 1,8 proc. Z kolei w 2016 r. jakieś 2,6 proc.
Niską przyszłoroczną podwyżkę emerytur wieszczy także Piotr Bujak, ekonomista PKO BP. – Wskaźnik może być zbliżony do tegorocznego i wynieść 1,6–1,8 proc. Już w tym roku podwyżka była niewielka, jedna z najniższych od lat. W przyszłym czeka nas powtórka – zapowiada.
Wskaźnik waloryzacji emerytur i rent w danym roku wylicza się na podstawie średniorocznej inflacji z poprzedniego roku. Ta w 2014 r. ma wynieść 1,2 proc. i będzie podstawą do wyliczenia emerytury w 2015 r. Z kolei w przyszłym ma wynieść 2,1 proc. i będzie podstawą do waloryzacji emerytury w roku 2016. Ale do inflacji doliczana jest co najmniej jedna piąta wskaźnika realnego wzrostu wynagrodzeń (także w roku poprzedzającym waloryzację). Rząd spodziewa się, że przeciętne wynagrodzenie wzrośnie w tym i następnym roku odpowiednio o 3,8 i o 4,7 proc., – ale łącznie z inflacją. Dlatego w dwóch kolejnych latach wskaźnik wzrostu wynagrodzeń podbije waloryzację tylko o 0,5 pkt. proc.
Piotr Bielski, ekonomista BZ WBK, przewiduje, że przyszłoroczna inflacja będzie niska. Oczywiście przy założeniu, że spełnią się dotychczasowe prognozy. A będzie jeszcze niższa, jeśli spełnią się czarne – z punktu widzenia producentów żywności – scenariusze. Np. taki, w którym kryzys na Wschodzie spowoduje spadek cen ich towarów. Może się tak stać, jeśli będą próbowali upchnąć na rynku krajowym towar, którego nie uda im się wyeksportować do Rosji lub na Ukrainę.
Reklama
– Poza tym mamy deflacyjne otoczenie zewnętrzne. Chodzi o to, że w strefie euro ceny właściwie stoją w miejscu. My importujemy te niskie ceny do siebie, sprowadzając towary z zagranicy. A gdyby jeszcze konflikt rosyjsko-ukraiński spowodował wyhamowanie wzrostu gospodarczego w Europie, to te ceny mogłyby być jeszcze niższe – tłumaczy Piotr Bielski.
Rząd oficjalnie potwierdza - będziemy pracować do śmierci. Czytaj więcej na ten temat.
Czy powinniśmy się przyzwyczaić na dłużej do niskiej waloryzacji emerytur? I czy są powody, by sądzić, że inflacja zacznie w końcu rosnąć?
– W przyszłym roku może ona wynosić średnio 2,5 proc. To oznacza, że w 2016 r. waloryzacja świadczeń mogłaby być już bardziej wyraźna i osiągnąć 3 proc., może nawet więcej – szacuje Bujak. Ale dodaje, że nie ma co liczyć na szybki powrót do takich podwyżek jak w latach, kiedy inflacja była wysoka, na przykład w 2008 r. Dzięki temu oraz stosunkowo wysokiemu wzrostowi płac w 2009 r. podwyższono emerytury o 6,1 proc.
Wysokość waloryzacji dla emerytów i rencistów zależy także od polityki. Wskaźnik waloryzacji ustalany jest w porozumieniu z partnerami społecznymi i teoretycznie może zapaść decyzja, że zostanie zwiększony nie o jedną piątą wskaźnika wzrostu płac, ale o połowę. Wówczas podwyżka mogłaby być o punkt procentowy większa. Taka presja na pewno się pojawi ze strony związków zawodowych. I taki postulat nie jest całkiem bez szans. Na pewno dostanie poparcie partii politycznych. Już w tym roku SLD, po tym gdy okazało się, że waloryzacja jest niższa od zapowiadanej w budżecie, zażądało, by ją zwiększyć. Presji sprzyja kalendarz. W przyszłym roku odbędą się wybory prezydenckie i parlamentarne. Tyle że na drugiej szali tej wagi leżą spore pieniądze i kontrola Brukseli. Komisja Europejska pilnuje, by Polska zmniejszała deficyt. W 2015 r. waloryzacja według naszych wyliczeń może kosztować budżet 3 mld zł, a w 2016 r. niemal 4,5 mld zł. Dodatkowa podwyżka np. o 1 pkt proc. to wydatki budżetu wyższe o jakieś 1,7 mld zł. To ostudzi zapędy rządu do ulegania żądaniom związków i opozycji. Tym bardziej że sam mechanizm waloryzacji już zapewnia realne korzyści dla emerytów i rencistów.
Podwyżka ma nadążać za wzrostem kosztów utrzymania (inflacja), a dodatkowy wskaźnik, co najmniej jednej piątej realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia, zapewnia podążanie za rosnącymi pensjami.
Trend w waloryzacji rent i emerytur cieszy urzędników ze Świętokrzyskiej. „Obowiązujący w Polsce system waloryzacji świadczeń z ubezpieczeń społecznych, który w dużej części zależy od inflacji z roku poprzedniego, skutkować będzie w najbliższych latach spadkiem udziału w PKB wydatków na renty i emerytury” – konkluduje resort finansów w „Wieloletnim planie finansów państwa”.

Arbitralnie i realnie. Kto i jak waloryzuje w Europie

W większości krajów europejskich coroczna podwyżka emerytur powiązana jest z realnym wzrostem kosztów utrzymania – m.in. w Austrii, Hiszpanii, we Francji i Włoszech. Ale np. we Francji przed 2003 r. emerytury pracowników sektora publicznego powiązane były ze średnim wzrostem wynagrodzeń.

Większość krajów zdecydowała się na system mieszany. Związano waloryzację ze wzrostem cen i wynagrodzeń – Belgia, Bułgaria, Czechy, Estonia, Cypr, Łotwa, Luksemburg, Węgry, Polska, Słowacja, Finlandia i Szwecja. A w Portugalii – ze wzrostem cen i PKB. Kilka krajów wprowadziło prewencyjnie także inne czynniki, które modyfikują wartość waloryzacji w zależności od sytuacji demograficznej kraju. W takich Niemczech jest on związany ze stosunkiem liczby pracujących do emerytów. W Danii, Holandii i Szwecji podstawą dla waloryzacji jest nominalny wzrost wynagrodzeń, przy czym w Szwecji jej wysokość zależy dodatkowo od wzrostu cen.

Na Malcie z kolei podstawowym czynnikiem indeksującym jest wzrost kosztów życia. Tylko w dwóch europejskich krajach prawo nie nakłada na państwo obowiązku waloryzowania emerytur corocznie według ustalonego schematu – tak jest w Irlandii i na Litwie, gdzie jest ona każdorazowo ustalana na arbitralnym poziomie w zależności od warunków budżetowych. Ma to miejsce również w Czechach, jednak nasz południowy sąsiad zasadę tę odnosi tylko do emerytur minimalnych.

ikona lupy />
Wskaźnik waloryzacji emerytury / DGP