J. Weidmann, przemawiając w poniedziałek z rana na zorganizowanym we Frankfurcie sympozjum nie nasilił, ani nie osłabił oczekiwań rynku jeśli chodzi o wynik czerwcowego posiedzenia EBC. Szef niemieckiego Bundesbanku powiedział, że przy podejmowaniu decyzji EBC będzie dokładnie przyglądać się zmianom na rynku walutowym. Zdaniem J. Weidmenna kurs euro jest istotny z punktu widzenia polityki pieniężnej, gdyż wpływa na zmianę cen. Wskazał przy tym, że Rada banku byłaby jednak „krótkowzroczna” skupiając się tylko na zmianach na rynku walutowym, bez zwracania uwagi na spadające rentowności obligacji. Odnosząc się do sytuacji makroekonomicznej, zasugerował, aby te państwa wspólnoty, które chcą utrwalić wzrost i zatrudnienie zapewniły sobie konkurencyjne struktury gospodarcze, a nie liczyły jedynie na kurs wymiany euro. Wypowiedź szefa Bundesbanku nie spotkała się jednak z wyraźniejszą reakcją rynku euro/dolara. J. Weidmann nie pokazał aż tak gołębiej postawy, w świetle jakiej został przedstawiony kilka dni temu przez WSJ.

Wczoraj o perspektywach polityki monetarnej EBC ponownie mówił też członek Rady Prezesów banku, Y. Mersch wskazując na rosnące prawdopodobieństwo podjęcia działań podczas czerwcowego posiedzenia. Powtórzył też za prezesem M. Draghi-m, że Rada jest jednomyślna w swojej gotowości do wykorzystania zarówno konwencjonalnych, jak i niekonwencjonalnych środków, by skutecznie przeciwdziałać ryzyku utrzymywania się niskiej inflacji przez dłuższy okres. Podobnie jak w przypadku wypowiedzi J. Weidmanna, również na słowa Y. Mersch-a euro istotnie nie zareagowało, co więcej podczas poniedziałkowej sesji kurs EUR/USD zbliżając się do 1,3735 osiągnął najwyższy poziom od tygodnia.

W poniedziałkowym kalendarium brakowało istotnych odczytów makroekonomicznych, a wypowiedzi które docierały do inwestorów nic nowego nie wnosiły, stąd euro/dolar nadal pozostawał pod wpływem oczekiwań na luzowanie polityki monetarnej EBC i mieszanych danych, jakie w ostatnich dniach napłynęły z USA, wypatrując wyraźniejszego impulsu. Publikowane w ubiegłym tygodniu informacje dot. m.in. sprzedaży detalicznej i nastrojów konsumentów (indeks U. Michigan) okazały się dużo słabsze od prognoz, natomiast dane z rynku pracy i rynku nieruchomości przerosły oczekiwania analityków.

Dziś na rynku walutowym powinno być równie spokojnie jak wczoraj. Jedynymi wartymi zwrócenia uwagi publikacjami będą dane inflacyjne z Wielkiej Brytanii i Niemiec, uzupełnione przez wystąpienia przedstawicieli Rezerwy Federalnej (Plosser, Dudley). Żadna z tych informacji nie wzbudzi jednak większych emocji. Dopiero w środę opublikowany zostanie protokół z kwietniowego posiedzenia FOMC i Banku Anglii. Tego dnia wieczorem przemawiać będzie jeszcze szefowa Fed. J. Yellen.

Reklama

Poniedziałkową sesję dość spokojnie rozpoczęła też waluta krajowa. Kurs EUR/PLN po nieudanym ataku na 4,1937 zawrócił kierując się ku wsparciu na 4,18 którego jednak nie udało mu się przetestować.

Publikowane wczoraj dane krajowe nie znalazły przełożenia na notowania PLN. Niemniej, choć nie sprostały oczekiwaniom analityków (głównie ze względów statystycznych), to potwierdziły kontynuację trendu powolnej poprawy sytuacji na rynku pracy w Polsce. Dynamika zatrudnienia wzrosła w kwietniu o 0,7 proc. r/r, zaś dane dot. wynagrodzenia, wskazały na wzrost płac o 3,8 proc. Pomimo lekkiego rozczarowania są to najlepsze od dwóch lat wyniki dot. krajowego rynku pracy.

Dziś poznany dane nt. produkcji przemysłowej i cen producenta. Prognozowane wyhamowanie dynamiki wzrostu może rozczarować tych, którym po publikacji danych o PKB wzrósł apetyt na coraz lepsze wyniki.