Skąd popularność takich aukcji na serwisach za10groszy.pl czy za1klik.pl? Teoretycznie można dzięki nim zostać właścicielem przedmiotów płacąc ułamek ich wartości. Jak jest zorganizowana taka aukcja? Przedmiot jest wystawiany z bardzo niską ceną startową, uczestnicy aukcji licytują jego cenę, podbijając o niewielkie sumy, np. o 10 gr. Zwycięzca zdobywa licytowany przedmiot.

I tu pora na innowacje. Od zwykłej aukcji na platformie aukcyjnej w stylu Allegro lub EBay, podczas aukcji z opłatą za podbicie, uczestnicy muszą za każdym razem, gdy chcą złożyć swoją ofertę i podbić aktualnie oferowaną cenę – uiścić bezzwrotną opłatę.

Aukcja kończy się, gdy przez pewien czas – zwykle kilka lub kilkanaście sekund – żaden z jej uczestników nie złożył nowej oferty, zaś jej zwycięzcą jest ten z jej uczestników, który ostatni złożył swoją ofertę.

Zwycięzca aukcji płaci wylicytowaną cenę oferowanego podczas aukcji przedmiotu, zwykle znacznie niższą niż jego cena detaliczna.

Reklama

>>> Czytaj więcej: Jakie są najczęstsze metody złodziei okradających konta bankowe?

Wygrywa tylko jeden uczestnik, organizator zawsze zarabia dwa razy

Organizator aukcji, będący jednocześnie właścicielem przedmiotu zaoferowanego podczas aukcji, zyskuje w dwojaki sposób – pobierając opłaty za każdą złożoną ofertę (każde podbicie) i inkasując wylicytowaną cenę oferowanego przedmiotu. Załóżmy, że przedmiotem oferowanym podczas aukcji jest smartphone o średniej wartości rynkowej wynoszącej 1 999 złotych.

Aukcja zaczyna się od ceny wywoławczej w wysokości 1 złotego, każde podbicie podwyższa aktualną cenę oferowanego przedmiotu o 10 groszy i wydłuża czas pozostały do zakończenia aukcji o 5 sekund, uczestnicy aukcji uiszczają za każdą złożoną ofertę (każde podbicie) opłatę w wysokości 50 groszy, zaś aukcja kończy się, gdy aktualna cena oferowanego przedmiotu wynosi 549 złotych.

Jak łatwo policzyć wszyscy uczestnicy aukcji złożyli 5 480 ofert (wykonali 5 480 podbić). W sytuacji, gdy opłata za każde podbicie wynosi 50 groszy, organizator aukcji uzyskał kwotę 2 740 złotych. Doliczając wylicytowaną cenę w wysokości 549 zł, organizator aukcji łącznie uzyskał kwotę 3 289 zł.

Odejmując od tej kwoty koszt zakupu przedmiotu zaoferowanego podczas aukcji – w rzeczywistości na pewno niższy niż jego średnia wartość rynkowa – organizator aukcji zyskał 1 290 zł.

Kosztowny udział w aukcji - płacisz za każdy bid

Załóżmy teraz, że zwycięzca aukcji, aby wygrać aukcję, musiał złożyć ofertę 151 razy (dokonać 151 podbić). W sytuacji, gdy musiał uiścić 50 groszy za każde podbicie, do wylicytowanej ceny doliczyć musi 75,50 złotych, a tym samym rzeczywista cena, za którą nabędzie oferowany podczas aukcji smartphone wyniesie 624,50 złotych. Nie mniej jednak nadal dokonał korzystnego zakupu, gdyż pozostali uczestnicy aukcji zapłacili w sumie 2.664,50 złotych i nie nabyli oferowanego podczas aukcji przedmiotu.

Możliwość, iż biorący udział w tego rodzaju aukcjach uczestnicy wydają niemałe kwoty na zakup bidów, czyli praw do dokonania podbicia ceny i wciąż nie wygrywają żadnej aukcji, lub – w ekstremalnych przypadkach – wydają na zakup bidów kwoty większe, niż średnia wartość rynkowa oferowanych podczas aukcji przedmiotów, sprawiła, że ten model aukcji został nazwany do „licencją dla organizatorów na drukowanie pieniędzy”.

Także niedozwolone praktyki, takie jak dokonywanie podbić w ceny przez działających na korzyść organizatora ludzi lub oprogramowanie (tzw. boty) w sytuacji, gdy aukcja mogłaby ulec zakończeniu, a tym samym zachęcanie/motywowanie innych uczestników do dalszego składania ofert, sprawia że ten rodzaj aukcji poddawany jest miażdżącej krytyce przez profesjonalistów.

Na zakończenie dodam, że w Stanach Zjednoczonych Ameryki i w Zjednoczonym Królestwie (Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej) instytucje odpowiedzialne za ochronę interesów konsumentów doprowadziły do zamknięcia znacznej ilości serwisów aukcyjnych organizujących aukcje tego typu.

>>> Czytaj więcej: Putin śni o drugim Singapurze, a Krym traci banki i hamburgery