Kiedy 25 lat temu komunistyczne reżimy w Europie Środkowej i Wschodniej upadały jeden po drugim, zrujnowany gospodarczo Związek Radziecki mógł tylko patrzeć.

Sam ZSRR wkrótce przestał istnieć, a postkomunistyczne kraje w pośpiechu rozpoczęły negocjacje z NATO i Unią Europejską. Dzisiejsza Rosja nie wysyła już żołnierzy, by umocnić swoją pozycję w dawnej strefie radzieckich wpływów. Zamiast tego buduje z państwami bloku wschodniego silne relacje gospodarcze. W najnowszej edycji Bloomberg Businessweek możemy przeczytać, że bez względu na to, czy chodzi o finansowanie węgierskiej elektrowni atomowej, czy gazociągu South Stream w Bułgarii, Rosja kupuje sobie wpływy w Europie Wschodniej.

Niektórym z państw regionu coraz mniej opłaca się sprzeciwiać rosyjskim interesom i to bez względu na działania Rosji na Ukrainie. Politycy węgierscy, czescy i słowaccy otwarcie oponowali przeciw wprowadzeniu przez UE bardziej rygorystycznych sankcji, chcieli bowiem utrzymać dostęp do rosyjskich źródeł energii i do potężnego rynku liczącego 140 mln osób.

Zdaniem Otilii Dhand, analityczki z firmy doradczej Teneo Intelligence, Rosjanie stosują wobec Unii Europejskiej politykę „dziel i rządź”. – Starają się sprawić, by indywidualne interesy państw członkowskich miały w UE większe znaczenie niż wspólny interes europejski – twierdzi.

Reklama

Pożyczki od Sbierbanku

Jedną z rosyjskich tajnych broni jest największy kontrolowany przez państwo bank – Sbierbank Rossii, czyli Kasa Oszczędności Federacji Rosyjskiej. W ostatnich kilku latach, z 12 miliardami euro w aktywach, umocnił on swoją obecność w Europie Centralnej i na Bałkanach. Sbierbank nie tylko otwiera tam nowe oddziały, ale również pożycza na potęgę firmom z postkomunistycznych krajów.

W marcu udzielił pożyczki w wysokości 820 mln dol. chorwackiemu koncernowi spożywczemu Agrokor, który przejmuje dziś swojego największego konkurenta – słoweński Mercator Poslovni Sistem. Transakcja ta przyczyni się do powstania największego dostawcy żywności na Bałkanach.

Rosję najbardziej interesuje jednak sektor energetyczny. Na początku tego roku kraj utwierdził swoją pozycję na europejskim rynku, godząc się na wybudowanie na Węgrzech dwóch reaktorów atomowych. By sfinansować ten projekt, Kreml zaoferował Węgrom pożyczkę w wysokości aż 10 mld euro, rozłożoną na 30 lat i oprocentowaną poniżej stóp rynkowych. Żaden zachodnioeuropejski bank nie mógł konkurować z tą ofertą.

W czerwcu Sbierbank ogłosił, że pożyczy również 1,2 mld dol. słowackiemu dostawcy energii Slovenske Elektrarne, kontrolowanemu przez włoską spółkę Enel, by ten mógł ukończyć elektrownię atomową Mochovce.

Siła pieniądza

Dyrektor generalny Enel Francesco Starace powiedział, że jego firma rozważa sprzedaż tego przedsięwzięcia w ramach programu walki z zadłużeniem. Według słowackiej prasy Rosyjska Państwowa Korporacja Energii Jądrowej Rosatom jest jednym z potencjalnych kupców. Enel odmówił komentarza w tej sprawie.

Timothy Ash, główny ekonomista ze Standard Bank w Londynie, uważa, że rosyjska polityka udzielania kredytów to nic innego jak „zaplanowane i całkiem skuteczne działanie, mające na celu zdobycie i umocnienie wpływów”. – Małe kraje takie jak Węgry, Słowacja czy Serbia potrzebują zagranicznych inwestycji. To pieniądz rządzi światem – dodaje.

Zdaniem Asha kraje Europy Wschodniej nie są tu jednak osamotnione.

W maju Francja postanowiła kontynuować formalności związane ze sprzedażą Rosji dwóch okrętów desantowych typu Mistral, za co została skrytykowana zarówno przez Stany Zjednoczone jak i pozostałe państwa UE. Włochy i Austria otwarcie wspierają zaproponowany przez Gazprom projekt gazociągu South Stream, który dostarczy gaz ziemny do Europy z pominięciem Ukrainy.

>>> Czytaj również: Francja rozpoczyna szkolenie rosyjskich marynarzy

Bałtycki niepokój

Przyjmowanie z uśmiechem rosyjskich pieniędzy nie do końca podoba się Polsce oraz krajom bałtyckim – Estonii, Łotwie i Litwie – jedynym byłym republikom radzieckim, które jak dotąd znalazły się w UE. W przeciwieństwie do innych państw członkowskich chcą one dla Rosji bardziej rygorystycznych sankcji oraz apelują o zwiększenie liczebności wojsk NATO na ich terytorium.

Czesi, Słowacy i Węgrzy nie widzą takiej potrzeby i podkreślają wartość dobrych relacji biznesowych ze Sbierbankiem i innymi rosyjskimi firmami. Jiri Pehe, dyrektor New York University w Pradze i dawny doradca prezydenta Vaclava Havla uważa, że podczas kryzysu na Ukrainie kraje te prowadzą w stosunku do Rosji „politykę oportunizmu”.

Otilia Dhand z Teneo Intelligence podkreśla, że właśnie na taki oportunizm ma nadzieję Rosja, i że to dlatego opłaca jej się budowanie więzi gospodarczych z biedniejszymi i słabszymi państwami UE, których głos jednak liczy się w Europie. – Dla Rosjan najważniejsza jest efektywność – twierdzi Dhand. – Zainwestują miliard dolarów w mały kraj i ten kraj jest dla nich kupiony. To po prostu racjonalna kalkulacja biznesowa.

>>> Polecamy: Sbierbank podejrzany o finansowanie separatystów na Ukrainie

ikona lupy />
Klawiatura z literami rosyjskiego alfabetu / ShutterStock