Premier David Cameron rozpoczął zwyczajowe, wakacyjne przemeblowanie swego gabinetu, ale wydaje się, że tym razem przybiera ono znamiona czystki.

William Hague to bodaj jedyny z odchodzących ministrów, którego pozostania życzyłby sobie David Cameron. Premier określił go jako "jednego z wiodących polityków Partii Konserwatywnej, zaufanego, mądrego doradcę i wielkiego przyjaciela". Hague zostanie liderem frakcji konserwatywnej w Izbie Gmin i politycznym doradcą rządu przed wyborami wiosną przyszłego roku, ale sam nie chce kandydować i odejdzie z polityki.

William Hague to niedoszły premier - lider konserwatystów od 1997 do 2001 roku. W Izbie Gmin spędził 25 lat.

Oprócz niego z gabinetu ustąpił najstarszy z ministrów, 74-letni Ken Clarke, najbardziej prounijny wśród czołowych konserwatystów, w przeszłości minister w gabinetach trojga premierów: pani Thatcher, Johna Majora i Davida Camerona.

Reklama

Tymczasem lecą głowy innych ministrów - mężczyzn, konserwatystów, w średnim wieku i z prywatną edukacją w życiorysie. Odejdzie ich co najmniej siedmiu. W ich miejsce spodziewany jest napływ do rządu kobiet, aby zmienić jego oblicze przed wyborami.

>>> Polecamy: Obama, Merkel i szpieg, co z Gmaila korzystał