Jeśli ktokolwiek oczekiwał, że zachodnie sankcje wobec Rosji przystopują Władimira Putina albo wręcz powstrzymają jego imperialistyczne zapędy, po prostu był w błędzie.

Już od czasów średniowiecza rosyjskie elity zachowywały się jak jeż – jeśli pojawiało się zagrożenie, zwijały się i wystawiały kolce.

Giennadij Timczenko, jeden z zaprzyjaźnionych z Putinem oligarchów, umożliwił pewien wgląd w tego typu sposób myślenia w wyjątkowym wywiadzie dla rosyjskiej agencji informacyjnej ITAR-TASS.

Timczenko, którego majątek jest szacowany 8,9 mld dol., nie jest szeregowym, zwyczajnym oligarchą. Jego pies rasy labrador retriever Romi, jest potomkiem Connie – słynnego psa Putina. „Nigdy nie byłem wielbicielem psów, ale Władimir Władimirowicz chciał przekazać szczeniaka w dobre ręce, więc naturalnie się zgodziłem” – tłumaczył Timczenko.

Reklama

Jednak bez względu na to, czy pies ma cokolwiek wspólnego z pozycją Timczenki, jest jednym z głównych beneficjentów systemu rządów w Rosji. Od marca 2014 roku, gdy rząd USA zdecydował się nałożyć sankcje na przyjaciół Putina, aby wywrzeć pośredni wpływ na rosyjskiego przywódcę, na liście znalazł się również Giennadij Timczenko.

Timczenko, który ma rosyjskie i fińskie obywatelstwo, a większość swoich podatków płaci w Szwajcarii, narzekał we wspominanym już wywiadzie dla agencji ITAR-TASS, że obecnie jest oddzielony od swojego psa Romi. Romi wraz z rodziną miliardera znajduje się na południu Francji. Na dobrą sprawę nic nie powstrzymuje Timczenki przed dołączeniem do rodziny – nie jest bowiem objęty sankcjami ze strony Unii Europejskiej – ale, jak tłumaczy – są powody, aby poważnie obawiać się prowokacji ze strony amerykańskich służb specjalnych.
Podobne obawy skłoniły rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych do zwrócenia się do Rosjan z prośbą o rezygnację z podróży zagranicznych. Dla wielu urzędników i organów ścigania prośba ta przerodziła się w nieoficjalny zakaz.

Timczenko ma również problemy z podróżami ze względu na producenta jego prywatnego odrzutowca - Gulfstream Aerospace Corp. Firma ta wycofała wsparcie serwisowe dla maszyny miliardera ze względu na sankcje. Dziś odrzutowiec stoi w Moskwie.

Z podobnych względów uziemino Dobrolot, tanią spółkę-córkę Aerofłotu. Dobrolot został objęty sankcjami ze strony UE z powodów lotów na Krym, z kolei niemiecka spółka Lufthansa Technic odmówiła serwisowania samolotów Dobrolotu. W związku z tym rosyjskie tanie linie lotnicze zawiesiły połączenia i zawiesiły sprzedaż biletów do czasu znalezienia nowych partnerów leasingowych i konserwatorów maszyn.

Timczenko w wywiadzie dla ITAR-TASS narzekał także na trudności w płatnościach za operacie chirurgiczne jego żony w Niemczech, gdyż urzędnicy z amerykańskiego Departamentu Stanu osobiście obdzwonili dyrektorów zarządzających europejskich banków i wskazali im, konta których Rosjan mają zablokować. Wiele europejskich banków woli unikać ryzyka i podążać za wskazaniami partnerów zza Oceanu. Dlatego teraz rosyjscy miliarderzy nie używają już MasterCarda lub Visy, ale korzystają z usług Chinese Union Card i noszą portfele wypchane gotówką. „Dzięki temu Amerykanie nie mogą już sięgnąć po moje pieniądze” – tłumaczy Timczenko.

>>> Polecamy: Putin najlepszym naganiaczem do UE. Polska jest tego przykładem

Paranoja oligarchy

Paranoja Timczenki dotyczy również używania telefonów komórkowych. „Pan Edward Snowden nauczył nas ostrożności ze sprzętem. Jesteśmy obserwowani” – tłumaczy rosyjski miliarder.

W związku z podobnymi obawami Rosja podjęła już kroki mające na celu ograniczenie używania amerykańskich systemów płatniczych oraz planuje zmniejszenie zakupów sprzętu i oprogramowania w USA.

Rosyjska polityka podczas nowej zimnej wojny zdaje się być odbiciem lęków i fobii Timczenki. Dzieje się tak dlatego, że Rosja Putina to jednocześnie Rosja Timczenki – korporacyjne państwo, w którym szefowie firm stają wzajemnie w swojej obronie.

W istocie – sam Władimir Putin podczas spotkania z wyborcami przywołał problemy żony Timczenki z płatnościami za operację w Niemczech. Timczenko z kolei stwierdził w wywiadzie, że jeśli byłaby taka potrzeba, to przeniósłby cały swój kapitał do Rosji. Tego typu puste obietnice składali też inni rosyjscy oligarchowie. To znak, że przyjaciele Putina, władcy kraju, który zbudował rosyjski prezydent, postrzegają się raczej jako przedłużenie Kremla niż niezależni aktorzy.

W obliczu takiej sytuacji naiwnością byłoby oczekiwać, że ci ludzie – albo ktokolwiek, kogo Putin mógłby słuchać – mogą skłonić rosyjskiego prezydenta do zaprzestania działań na Ukrainie.

Suwerenny, zapobiegliwy kraj

Rosja jest suwerennym krajem, który chroni swoje narodowe interesy. Nie kładziemy się posłusznie tak jak inni. Myślę, że to drażni Amerykę” – komentował Timczenko.

Timczenko, a także inni oligarchowie, którzy znaleźli się wśród objętych sankcjami, skłaniają Putina do przekształcenia Rosji w twierdzę. „Rosja nie dba dziś o gospodarkę. Nie dba o wzrost, o zasady, ani o inne intelektualne koncepcje. Gospodarka, jej jakość i jej przyszłość zostały odłożone przez rosyjskie elity na lepsze czasy” – komentuje rosyjski komentator Konstantin Gaaze na portalu Slon.ru.

Jeśli celem sankcji było zniszczenie rosyjskiego wzrostu gospodarczego, trudno zrozumieć, jak miałoby to realizować interesy Zachodu. Jakkolwiek jest już za późno na zmiany w tym obszarze. Sankcje bowiem spowodowały już szereg reakcji w Moskwie. Pokój na Ukrainie nie jest na liście priorytetów Kremla, a budowanie bastionów oporu wobec Zachodu – owszem.

>>> Czytaj też: Niemcy ostrzejsi niż cała Unia. Zrywają kontrakt zbrojeniowy z Rosją

ikona lupy />
Kreml, Moskwa, 12.09.2013 / Bloomberg / Andrey Rudakov