Od wczoraj w Gazie trwa trzydniowy rozejm, dlatego część uciekinierów wraca już do domów. Jednak większość nie ma dokąd wrócić, bo ich domy nie istnieją.

Jak relacjonuje specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, w Beit Hanun na północy Gazy można zobaczyć zrujnowane i spalone domy. Mimo to wielu Palestyńczyków zdecydowało się wrócić. Nie zamieszkali jednak w domach, ale w rozbitych przed nimi namiotach. Jak mówią, to znacznie lepsze niż mieszkanie w przepełnionych szkołach ONZ, gdzie jest teraz około 230 tysięcy osób.

Większość uchodźców nie będzie mogła jednak wrócić, bo ich domy to teraz sterta gruzu. Ahmad z 13-osobową rodziną uciekł z Beit Hanun i mieszka teraz w baraku w centrum Gazy. „To miejsce dał nam człowiek, który wcześniej sprzedawał tu samochody. Nie mamy tu nic. Nie ma prądu, wody, a żeby wziąć prysznic raz na kilka dni prosimy o pomoc ludzi, którzy tu w sąsiedztwie mieszkają” - mówi Ahmad w rozmowie z wysłannikiem Polskiego Radia.

Z upływem czasu uchodźcy mogą stanowić w Gazie coraz większy problem, bo nie będzie gdzie ich przesiedlić. W szkołach, gdzie teraz mieszkają, prawdopodobnie nie będzie można prowadzić lekcji, a dzieci od 1 września trzeba będzie przenieść do innych szkół. Palestyńskie władze przypuszczają, że w niektórych miejscach nauka będzie prowadzona na 3-4 zmiany.

Reklama

Wojna w Gazie najprawdopodobniej dobiega końca. W Kairze trwają właśnie negocjacje pokojowe, a izraelscy dyplomaci ujawnili, że zgodzą się na dalsze przedłużenie obowiązującego obecnie tymczasowego rozejmu.

>>> Czytaj też: Hiszpańska broń nie pojedzie do Izraela. Madryt czasowo wstrzymuje eksport