David Cameron mówił, że jednym z problemów są pracownicy z Unii Europejskiej. Ich liczba znacząco zwiększyła się od 2004 roku, gdy 10 krajów weszło do Wspólnoty.
Premier Cameron chce przede wszystkim ograniczenia przywilejów socjalnych dla nowo przybyłych pracowników z innych krajów Unii. Będą oni musieli mieć aktualną ofertę pracy. Jeśli nie, będą odsyłani do ojczyzny w ciągu pół roku. Jeśli jednak dostaną pracę, aby dostać mieszkanie socjalne i otrzymać inne przywileje socjalne, ich pobyt w Wielkiej Brytanii będzie musiał przekroczyć 4 lata. "Tak, to radykalna zmiana, ale rozsądna i uczciwa." - mówił Cameron.

Brytyjski premier chce też ograniczyć liczbę imigrantów z przyszłych krajów Unii Europejskiej. Ich mieszkańcy będą mogli wyjechać do pracy w Wielkiej Brytanii dopiero gdy ich gospodarka dogoni brytyjską.

David Cameron przemawiał w zakładzie produkcji koparek JCB w angielskim Rocester. Jego przemówieniu przeszkodził na kilka minut hałas z linii produkcyjnej.

>>> Czytaj też: Wielka Brytania: Trzeba odebrać imigrantom kredyt podatkowy. To uderzy w Polaków

Reklama

Wystąpienie z Unii jest ostatecznością

Cameron musiał zareagować na najnowszą statystykę, która wskazuje na dalszy wzrost imigracji nad emigracją - w zeszłym roku o ponad ćwierć miliona. Imigracja z państw Unii Europejskiej rośnie o połowę szybciej niż z reszty świata.

Brytyjski premier zastrzegł, że imigracja jest dla kraju korzystna, mówił o wielu kolejnych falach imigrantów, w tym w najtrudniejszych momentach historii. "Nigdy nie zapomnimy polskich i czeskich pilotów, którzy pomogli uratować kraj w potrzebie. Ani Polaków, którzy się tu potem osiedlili, budując powojenną Brytanię, i którzy dają tyle naszemu krajowi obecnie" - mówił.

Premier Cameron odrzucił izolacjonizm i wznoszenie muru wokół Wysp Brytyjskich jako odpowiedź na imigrację. Ale podkreślił, że rozumie obawy społeczeństwa o stan infrastruktury kraju i sprawiedliwość w dostępie do świadczeń.

Brytyjski premier zapowiedział, ze będzie przekonywał resztę Unii Europejskiej, że te zasady są sprawiedliwe i powinny zostać przyjęte przez wszystkich. Jeśli Unia się na to nie zgodzi, będzie walczył o osobne warunki dla Wielkiej Brytanii, a ewentualne wystąpienie z Unii jest ostatecznością.

>>> Czytaj też: Imigranci z Polski nie są obciążeniem dla brytyjskiego budżetu? Zaskakujące wyniki raportu

KE przyjrzy się propozycjom Camerona

Komisja Europejska nie mówi zdecydowanego "nie" propozycjom premiera Davida Camerona dotyczącym polityki imigracyjnej. Bruksela zapowiedziała, że przyjrzy się kwestiom na które zwrócił uwagę szef brytyjskiego rządu w dzisiejszym przemówieniu.

"To są pomysły Wielkiej Brytanii i są częścią debaty. Będą one musiały być przeanalizowane bez dramatyzowania i powinny być uważnie i spokojnie przedyskutowane. Zadaniem krajowych ustawodawców jest walka z nadużyciami systemu i prawo Unii Europejskiej na to zezwala" - tak do propozycji Londynu odniósł się rzecznik Komisji Europejskiej Margaritis Schinas.

„Cameron nareszcie zaczyna działać”

Prasa komentuje to jako podwójne wyzwanie: dla Unii, ale też dla lokalnej konkurencji: antyimigracyjnej i antyunijnej Partii Niepodległości Nigela Farage'a.

„Premier nareszcie zaczyna działać” - nie kryje radości eurosceptyczny, prawicowy tabloid "Daily Mail". „To doniosły dzień dla Wielkiej Brytanii i Unii” - pisze Daily Telegraph. I zauważa, ze Cameron po raz pierwszy sugeruje, że jeśli nie dostanie tego, czego chce, będzie pragnął opuścić Wspólnotę.

"The Times" patrzy na pomysł ciepło, choć podkreśla, że co do zasady imigranci przynoszą krajowi korzyści. Ale nazywa dodatki dla już pracujących subsydiami nieobecnymi w większości innych krajów Unii. Dziennik podkreśla jednocześnie, że termin czterech lat może się zmienić i jest tylko pierwszym stanowiskiem negocjacyjnym.

Z kolei "Guardian" przewiduje, że pomysł ma większe szanse niż np. koncepcja odgórnego limitu imigrantów. Bo o ile reszta liderów Unii mówi zdecydowane „nie” modyfikowaniu samej zasady wolnego przepływu pracowników, to przychylniej spogląda na zmiany w systemie zasiłków.

"Daily Mail" tymczasem ma wątpliwości, czy pomysł przejdzie, bo jego zarys już oprotestowała Polska. „To ryzykowne balansowanie " - tak zagrywkę Camerona nazywa z kolei "Financial Times". "Premier wie, że Partia Niepodległości powie, iż te pomysły nie idą wystarczająco daleko. Ale spodziewa się też oporu z europejskich stolic, w tym z Warszawy” - czytamy w gazecie.

Tymczasem "Daily Express", tabloid najprzychylniejszy Partii Nigela Farage'a pisze, że to wszystko nie wystarczy. I apeluje, by całkowicie opuścić Unię.