W grudniu w spółce miał miejsce wykup menedżerski, w wyniku którego osoby zarządzające firmą przejęły pakiet blisko 1/3 akcji. Transakcję przeprowadzono na mocy umowy z poprzednim właścicielem, funduszem private equity Innova Capital. Już wchodząc do spółki w 2010 r., uzgodnił on z menedżerami, że w przypadku osiągnięcia przez firmę określonych wskaźników finansowych otrzymają oni pakiet akcji
Pod koniec ubiegłego roku spółka przejęła nowy zakład produkcyjny w Toruniu. Dzięki tej akwizycji ma ich łącznie 15. – Brakuje nam bardzo niewiele, by zapewnić optymalną dostępność produktów na terenie całego kraju. Do zapełnienia zostały jeszcze dwie, maksymalnie trzy białe plamy – tłumaczy prezes Libetu i dodaje, że prowadzi rozmowy w sprawie przejęć kolejnych zakładów.
Thomas Lehmann podkreśla, że nie interesują go przejęcia za wszelką cenę. Spokojnie buduje rynkową pozycję firmy i szuka okazji do akwizycji. Oprócz zakładów Libet interesują także kopalnie. – W tym roku dodatkowo chcielibyśmy rozpocząć integrację pionową naszego biznesu poprzez zakup kopalni żwiru, ewentualnie piasku w okolicach naszych zakładów. Zatrudniliśmy nawet specjalnego menedżera, który ma ogromne doświadczenie w tym zakresie – wyznaje Lehmann.
Prezes Libetu urodził się w Niemczech, ale doskonale mówi po polsku – w ostatnich kilkunastu latach karierę rozwijał w naszym kraju. Z branżą materiałów budowlanych związane jest całe jego życie. Rodzice Lehmanna pracowali na stanowiskach kierowniczych w fabryce kostki oraz cementowni. Dlatego śmieje się, że kostka brukowa zastępowała mu klocki Lego. Pierwsze pieniądze zarobił w wieku 12 lat, sprzątając silosy w zakładzie, w którym pracował ojciec. Gdy był już pełnoletni, zatrudnił się jako asystent zarządu w monachijskiej siedzibie firmy budowlanej Lafarge. Następnie pracował jako handlowiec w branży kruszywa i kierował dwoma fabrykami i kopalnią będącą własnością producenta kostki brukowej.
Reklama
W 1999 r. przeszedł do Tarmaca, ówczesnego potentata na rynku materiałów budowlanych, należącego do grupy Anglo American. Tam jako dyrektor ds. przejęć i rozwoju odpowiadał za akwizycję na terenie Niemiec, Polski i Czech. Wreszcie w 2004 r. na stałe zawitał do naszego kraju. Nad Wisłą zaczynał jako prezes ds. segmentu kruszywa, a trzy lata później powierzono mu również zarządzanie biznesem na rynkach czeskim i niemieckim. W 2010 r. w wyniku zmiany strategii Anglo American Libet został sprzedany Innovie. Thomas Lehmann (wówczas w Tarmacu) do firmy przeszedł rok później i objął stanowisko prezesa zarządu.
Sam siebie określa jako pragmatyka. Przyznaje się także, że pracę organizuje jak typowy Niemiec. – Wyznaczam jasne cele i precyzyjne terminy ich realizacji. Rozumuję bardzo prosto i nie szukam drugiego, ukrytego dna. Lubię szybko definiować i rozwiązywać problemy – tłumaczy. Lehmann zdaje sobie sprawę, że taki sposób bycia nie wszystkim odpowiada.
– W Polsce ludzie mają inną mentalność i często za bardzo biorą słowa do siebie. Moja krytyka zawsze dotyczy postawy, sposobu wywiązania się z obowiązków, a nie bezpośrednio osoby. W Niemczech to normalne. Po trudnej rozmowie idzie się z szefem na piwo – dodaje.
W przeszłości Lehmann był mistrzem NRD juniorów w wioślarstwie. Z wykształcenia jest ekonomistą. Ukończył Freie Universität Berlin.