Chodzi o konkurs ogłoszony w połowie grudnia 2014 r. przez Urząd Komunikacji Elektronicznej. Zostanie w nim wyłoniony operator pocztowy, który przez następne dziesięć lat będzie świadczył usługi powszechne. Ma on zapewnić m.in. odpowiednią liczbę placówek pocztowych i dostarczać korespondencję pięć dni w tygodniu (obecnie te obowiązki wypełnia Poczta Polska).
W zamian, usługi zaliczane do powszechnych (większość przesyłek listowych) są zwolnione z VAT. Operator wyznaczony przyciąga też do swoich placówek więcej klientów. Gdy urząd wymaga odpowiedzi w terminie, u takiego operatora mija on w dniu nadania listu, u innych liczy się data jego dostarczenia.
Konkurs został ogłoszony pierwszy raz i miał zakończyć proces liberalizacji rynku oraz faktyczny monopol Poczty Polskiej.
Problem w tym, że warunki postawione uczestnikom konkursu spełnia tylko Poczta Polska. Od operatorów wymagano m.in. odpowiedniej liczby placówek pocztowych, sieci centrów rozdzielczych, środków transportu, organizacji przedsiębiorstwa i płynności finansowej. I to w dniu złożenia oferty (można to było zrobić do 14 kwietnia 2015 r.), a nie w momencie rozpoczęcia świadczenia usług, czyli 1 stycznia 2016 r. Dla przykładu, Poczta zatrudnia obecnie 25 tys. listonoszy, a PGP i inPost tylko 10 tys. Operator alternatywny musiałby zwiększyć liczbę pracowników już teraz, ale to nie jest uzasadnione ekonomicznie.
Co prawda w konkursie wystartowała zarówno Poczta Polska jak i PGP, ale ta druga oświadczyła, że nie spełnia kryteriów, a w procesie wyboru operatora wyznaczonego uczestniczy z innych względów. Z jakich? Z wydanego oświadczenia wynika, że gdy UKE odrzuci jej ofertę w pierwszym etapie konkursu, zaskarży tę decyzję do Brukseli.
KE już sprawdza?
Być może nie będzie to konieczne. Jak udało nam się dowiedzieć, w KE już trwa ocena warunków, które postawiono chętnym do wzięcia udziału w konkursie. Co prawda nic nie zostało jeszcze przesądzone, ale radość PP, że tylko ona pozostała w wyścigu po nagrodę główną, może być przedwczesna. KE może bowiem uznać, że polska administracja faworyzuje w nim Pocztę Polską.
Komisję może też zaniepokoić fakt, że PP straciła na świadczeniu usług powszechnych w 2013 roku 95 mln zł. Tyle zdaniem Poczty trzeba było do tej działalności dopłacić (co ciekawe, w poprzednich latach usługi powszechne generowały dochód). Może się okazać, że pieniądze operatorowi będzie musiał zwrócić skarb państwa. Tego rodzaju pomoc publiczna jest notyfikowania przez KE. A ta w warunkach konkursu na operatora wyznaczonego w Polsce przeczyta, że ma on zapewnić rentowność usług powszechnych.
Konkurs ma być rozstrzygnięty do końca czerwca 2015 r. Obecnie UKE analizuje oferty złożone przez Pocztę Polską i PGP. Prawdopodobnie do drugiego etapu konkursu zakwalifikuje się tylko PP. W drugim etapie operator otrzyma punkty za poszczególne kryteria, jak cena, infrastruktura czy zapewnienie ciągłości usług. Nie będą miały one jednak żadnego znaczenia, bo UKE nie wyznaczyło minimum punktowego, które jest wymagane, by ktoś konkurs wygrał.
Komentarz Poczty Polskiej
Poczta Polska złożyła swoją ofertę w konkursie na operatora wyznaczonego i do momentu rozstrzygnięcia konkursu nie będziemy odnosić się do tej kwestii.
Poczta Polska od czterech lat ma dodatnie wyniki finansowe, co na rynku pocztowym nie jest dziś standardem. Mówić o dofinansowaniu działalności operatora wyznaczonego, którym dzisiaj jest Poczta, możemy tylko w kontekście usługi powszechnej, która na całym świecie jest niedochodowa. Przepisy w przypadku polskiego rynku określają, że i tak ewentualna strata zostanie sfinansowana w niemal 96 procentach przez Pocztę Polską.
Poczta Polska, pozostaje pracodawcą zatrudniającym na umowy o pracę, co także nie jest standardem na rynku pocztowym i nie jest bez znaczenia dla całego rynku pracy. Spółka zapewnia dostępne dla wszystkich, na obszarze całego kraju usługi powszechne po przystępnych cenach.