Od tej pory – tak jak wielu innych Wenezuelczyków – bezskutecznie poszukiwała nowego telefonu. Nie było to jednak zadanie łatwe. Wenezuela zmaga się obecnie z gigantyczną inflacją, pustymi półkami w sklepach oraz rosnącym poziomem przestępczości.

- Podobne uczucie bezradności towarzyszy mi, gdy muszę udać się do supermarketu w poszukiwaniu papieru toaletowego, oleju czy też mąki – podkreśla Fernandez, której po kilku tygodniach udało się wreszcie kupić telefon komórkowy Znacznie słabszy i mniej modny od Samsunga Galaxy S4, którego wcześniej posiadała. – Przynajmniej nie będzie mi tak bardzo żal, gdy znów mi go ukradną – podkreśla.

Zapomnijmy jednak o smartfonach z najwyższej półki. Kryzys gospodarczy, braki w podaży oraz szalejąca inflacja sprawiają, że zakup jakiegokolwiek telefonu jest dla Wenezuelczyków nie lada wyzwaniem. Z danych Pyramid Research wynika, że w 2015 roku sprzedano tu zaledwie 4,9 mln telefonów komórkowych. To spadek o 46 procent w porównaniu z rokiem 2012. Kurcząca się liczba użytkowników telefonów komórkowych w Wenezueli jest anomalią na skalę Ameryki Południowej, gdzie – według danych eMarketer – w ostatnim roku rynek tych urządzeń wzrósł o 4 procent.

Reklama

>>> Czytaj też: Popatrzmy, jak Wenezuela sama się wykańcza

Wenezuela ma obecnie problem ze znalezieniem odpowiedniej ilości gotówki, aby zapewnić nieprzerwany import podstawowych dóbr, nie wspominając smartfonach i innych elektronicznych gadżetach. Gospodarcze problemy tego kraju wiążą się ściśle z faktem, że 95 proc. jego eksportu opiera się na ropie naftowej. Tylko w drugiej połowie 2014 roku cena tego surowca poszybowała w dół o ponad 50 procent.

Na domiar złego wenezuelscy operatorzy komórkowi nie mogą importować smartfonów bezpośrednio od zagranicznych producentów. Zamiast tego muszą skorzystać z pośrednictwa rządowego operatora Telecom Venezuela, który – z powodu niedoboru dolarów – ma coraz większe problemy z terminową realizacją zamówień.

Naprawy i części

Eduardo Eckholt, właściciel sklepu Celular Premium, podkreśla, że już od kilku miesięcy ma problemy ze sprowadzaniem nowych modeli smartfonów do swojego sklepu. Zamiast sprzedawać telefony, koncentruje się więc na ich naprawie oraz sprzedaży części.

- Pracuję w tej branży od 18 lat. Po raz pierwszy spotykam się z sytuacją, gdy ludzie wolą zreperować swój telefon, zamiast po prostu kupić nowy model – podkreśla Eckholt.
Niedobór nowoczesnych smartfonów w standardzie 4G sprawia, że Wenezuelczycy coraz częściej poszukują ich na czarnym rynku. To z kolei czyni je bardziej podatnymi na kradzież.
- Jeśli masz ładny telefon, to możesz być niemal pewien, że w końcu padniesz ofiarą kradzieży – podkreśla Tina Lu, z ośrodka badawczego Counterpoint w Buenos Aires. – Natomiast, jeśli chcesz kupić nowy telefon, to musisz mieć świadomość, że może on kosztować czyjąś rękę lub nogę – dodaje.

>>> Czytaj też: W Wenezueli zgasły światła. Kraj jest na krawędzi bankructwa

iPhone droższy od luksusowego samochodu

Roczna stopa inflacji w grudniu 2014 roku wyniosła w Wenezueli 69 procent – wynika z oficjalnych rządowych statystyk. Od tamtej pory bank centralny zachowuje w tej kwestii wymowne milczenie. Z wyliczeń Barclays Plc wnika jednak, że w maju br. poziom inflacji w tym kraju był już „trzycyfrowy”.

Maria Fernandez za telefon Samsunga z „średniej półki” zapłaciła 17 tysięcy boliwarów, czyli – przy obecnym kursie wymiany – 2700 dolarów. Osoba, która w Wenezueli otrzymuje płacę minimalną, na taki telefon musi pracować niemal 2,5 miesiąca.

Kryzys naftowy, szalejąca inflacja oraz problemy z wypłatami wynagrodzeń sprawiają, że najpopularniejsze urządzenia mobilne osiągają w Wenezueli rekordowe ceny. Dla przykładu, najnowszy iPhone 6 kosztuje w lokalnym sklepie internetowym Mercado Libre około 300 tysięcy boliwarów (47 678 dolarów). To z kolei 41-krotność minimalnego miesięcznego wynagrodzenia, które w Wenezueli wynosi 7 325 boliwarów.

Dla wielu Wenezuelczyków smartfony stanowiły rodzaj dobra luksusowego jeszcze przed nadejściem kryzysu gospodarczego. Dziś, coraz częściej stają się dobrem nieosiągalnym.
To sprawia, że branża smartfonów staje się lukratywnym biznesem dla przestępców. Rubel Vasquez, policjant z Caracas, podkreśla, że tkwiący w korkach mieszkańcy oraz turyści przechadzający się po centrum miasta coraz częściej padają ofiarami kradzieży. W dzielnicy Chaco przestępcy korzystają z motocykli, co czyni ich niemal nieuchwytnymi. Tylko w okresie od stycznia do maja w Chaco zanotowano 240 przypadków kradzieży smartfonów. Rzeczywista liczba jest jednak znacznie wyższa, ponieważ nie wszystkie przypadki są zgłaszane przez ofiary.

- Nigdy nie wiesz, jak zachowasz się w takiej sytuacji – wspomina Maria Fernandez, która stanęła twarzą w twarz z wyposażonym w broń złodziejem. – Koniec końców, możesz się tylko poddać .