Niezależny dziennik "Pravo" uznał kwoty za wyraz bezradności Unii Europejskiej. Przypomina tez wczorajszą emocjonującą wypowiedź szefa czeskiego MSW Milana Chovanca, który po zakończeniu wczorajszego głosowania stwierdził, że "przegrał zdrowy rozum i wkrótce dowiemy się, że cesarz jest nagi".
"Lidvove noviny" wynik głosowania określają jako "porażkę czeskiej polityki". "Polacy, którzy, jeszcze w ubiegłym tygodniu zajmowali wraz z Czechami, Słowacją i Węgrami wspólne stanowisko w sprawie kwot, wczoraj zagłosowali inaczej i Grupa Wyszehradzka rozpadła się" - piszą "Lidove noviny".
Natomiast "Mlada Fronta Dnes" stwierdza, że gorycz porażki jest większa ze względu na stanowisko Warszawy, która nie chciała uczestniczyć w z góry przegranej walce. "Hospodarske noviny" twierdzą zaś, że Polska opowiedziała się za przyjęciem 5,5 tysiąca uchodźców, aby zachować dobre stosunki z Niemcami.
>>> Czytaj też: Kocioł bałkański na krawędzi wrzenia. Rośnie napięcie między Serbią i Chorwacją
Rzecznik rządu:nasze interesy ważniejsze niż Grupy Wyszehradzkiej
Rzecznik rządu zapewnia, że przegłosowana wczoraj w Brukseli decyzja o rozdziale imigrantów w Unii jest sukcesem polskiej dyplomacji. Polska po głosowaniu unijnych ministrów spraw wewnętrznych, ma w sumie, włączając poprzednie zobowiązania, przyjąć 7 tysięcy uchodźców.
Cezary Tomczyk tłumaczył, że Polska zagłosowała inaczej niż kraje naszego regionu z Grupy Wyszehradzkiej, bo spełniono nasze postulaty. "Nie można stawiać naszych interesów Grupy Wyszehradzkiej powyżej naszego interesu narodowego. To jest klucz w tej sprawie. Jeżeli chodzi o wspólne stanowisko Grupy Wyszehradzkiej, ono było jasne. Cała Grupa ustaliła, że nie możemy zgodzić się na automatyzm (w rozdziale imigrantów) i to udało nam się wynegocjować" - powiedział Tomczyk.
Wczoraj przeciwko propozycji Komisji Europejskiej o rozdziale uchodźców pomiędzy kraje Unii zagłosowały Czechy, Słowacja, Węgry i Rumunia. Wstrzymała się Finlandia.