Kurs rosyjskiego rubla od października mocno spada. Na koniec roku przebił poziom 73 w stosunku do amerykańskiego dolara, co jest rekordowym poziomem. Czy tak znaczna dewaluacja waluty wpłynie negatywnie na gospodarki europejskie, w tym polską?

Jedynie przez chwilę w ciągu dnia 16 grudnia 2014 r. kurs USDRUB był wyżej, niemal doszedł do 80. A jeszcze dwa lata temu utrzymywał się znacznie poniżej 40.

Rubel traci na wartości niemal synchronicznie z ceną ropy naftowej. Jest to naturalne zjawisko w sytuacji, gdy wpływy z wywozu czarnego złota stanowią około połowy przychodów z eksportu ogółem i dochodów budżetu. Dlatego na rynkach finansowych rosyjska waluta jest traktowana prawie jak substytut ropy naftowej. Kurs rubla jest obecnie płynny. Intensywne interwencje walutowe rosyjskiego banku centralnego sprzed roku w niewielkim stopniu pomogły zachować wartość rubla, za to spowodowały drastyczne ubytki w oficjalnych rezerwach walutowych, które spadły z 500 mld USD na początku 2014 r. do 350 mld rok później. Bank centralny przestał kopać się z koniem, czyli z międzynarodowym rynkiem finansowym, za to przestawił się na bezpośrednią pomoc firmom zadłużonym w obcej walucie, np. głównej firmie naftowej Rosnieft.

>>> Czytaj więcej: Rekordowo słaby rubel. Jego wartość jest najniższa w historii

Ropa naftowa w grudniu potaniała o kolejne kilkanaście procent, przebijając dołki z 2008 r. na poziomie 37 dolarów za baryłkę. Ceny są pchane w dół przez stale rosnącą podaż. Niemal wszyscy producenci ropy zwiększają produkcję. USA zniosły zakaz eksportu. Iran prawdopodobnie w styczniu wkroczy na rynki ze swoim surowcem o niskich kosztach produkcji. Rosja także nieustannie zwiększa wydobycie – z 10,66 mln baryłek dziennie na koniec 2014 r. do 10,78 mln obecnie. Rosyjska ropa jest w dodatku o kilka dolarów na baryłce tańsza od nieco lepszego jakościowo gatunku Brent, który jest wyznacznikiem cen światowych.

Reklama

Taniejące ropa i rubel są w dużym stopniu przyczyną kryzysu w gospodarce Rosji. Produkt Krajowy Brutto spadnie w tym roku prawdopodobnie o 3,8%, a w następnym o kolejne 0,5%. Inne przyczyny dekoniunktury to widoczny o 2012 roku spadek poziomu inwestycji, co musiało w którymś momencie przynieść załamanie produkcji. Słaby rubel i obustronne sankcje po agresji na Ukrainę zaowocowały znacznym wzrostem cen w sklepach, przede wszystkim żywności i innych artykułów z importu. Oficjalna inflacja wynosi aż 15%. Władzom bardzo trudno jest walczyć jednocześnie z wszystkimi objawami kryzysu. Podniesienie stóp procentowych pomoże zbić inflację i poprawi kurs walutowy, ale jeszcze bardziej spowolni koniunkturę.

Trudności Rosji niemiło przypominają nam rok 1998 - wtedy to finanse wschodniego sąsiada załamały się pod wpływem niskich cen ropy. Bankructwo państwa i krach wywołały także recesję w Polsce i znaczne spadki na warszawskiej giełdzie, ale także w Europie i USA. Na szczęście ten scenariusz się nie powtórzy. Problemy Moskwy nie rozprzestrzeniają się już na kraje rozwinięte. Międzynarodowe sankcje nałożone na Rosję odcięły ją od finansowania z Zachodu, ale także spowodowały, że zaangażowanie banków i innych instytucji w Rosji jest niewielkie. Pod niektórymi względami kraj ten jest pariasem rynków finansowych, zagraniczni inwestorzy w dużym stopniu wycofali się.

Płynny kurs walutowy to także znakomity amortyzator szoków gospodarczych. Dzięki niemu wpływy z eksportu liczone w rublach nie spadają tak bardzo, bank centralny nie musi też tracić cennych rezerw walutowych na obronę kursu. Pomaga to izolować problemy gospodarcze w Rosji i nie przenosi ich zagranicę.

W 1998 r. Moskwa była znacząco zadłużona na świecie. Od tego czasu zbudowała ogromne rezerwy w złocie i twardych walutach. Długi za granicą zaciągnęły co prawda przedsiębiorstwa rosyjskie, jednak jak dotąd w razie problemów z ich obsługą z pomocą spieszy bank centralny.

Kraje Zachodu, w tym Polska, z Rosji importują głównie surowce energetyczne. Handel ten nie jest zakłócony, Rosja jest skłonna do ustępstw. Musi bronić się przed konkurencją z Bliskiego Wschodu. Arabskie tankowce pojawiły się ostatnio na Bałtyku.

Stosunkowo najwięcej kłopotów mają branże i firmy polegające na rosyjskich zakupach. W tym przypadku największe zło dokonało się już w poprzednim roku, po nałożeniu obustronnych sankcji. W Polsce ucierpieli przede wszystkim rolnicy oraz firmy odzieżowe – np. LPP. Na Zachodzie ucierpiały koncerny paliwowe inwestujące w Rosji, przede wszystkim BP i Total. Sprzedaż w Rosji mocno spadła w koncernach motoryzacyjnych (Ford, Volkswagen, Renault) oraz m.in. firmach Adidas i McDonalds.

Rok bieżący to ciąg dalszy spadku handlu z Rosją. Niemiecki eksport po spadku o 6,5 mld euro osiągnął w 2014 r. poziom 29 mld euro. Rosja stała się 13 rynkiem eksportowym, za Polską i Czechami, z udziałem zaledwie 2,5%. W tym roku wartość ta ma się zmniejszyć o kolejne 8,5 mld euro. Jednocześnie niemiecki eksport całościowo rośnie o 6%. Podobnie w przypadku Polski – rynek rosyjski udało się eksporterom zastąpić innymi kierunkami. Możliwe, że niektóre kraje są tylko pośrednikami w celu ominięcia sankcji rosyjskich, lecz skala tego zjawiska jest niemożliwa do skwantyfikowania.

>>> Czytaj też: Zmieni się rola Polski w Europie? Oto prognoza ośrodka Stratfor na 2016 rok [WIDEO]

Także realny problem to turyści rosyjscy na południu Europy. Stanowili oni istotną część odwiedzających np. w Hiszpanii. Niektóre kurorty były wyspecjalizowane w obsłudze przybyszów ze Wschodu. Kurs rubla i napięcia polityczne zdecydowanie ograniczyły chęci do wyjazdów. Skala tych spadków jednak nie jest znacząca dla całej branży turystycznej w krajach europejskich.

Podsumowując – dzięki polityce Kremla Rosja stała się w dużym stopniu niezależna od międzynarodowych rynków finansowych, lecz ten mechanizm działa też w drugą stronę. Spadek kursu rubla i rosnące kłopoty gospodarcze nie rozprzestrzeniają się na kraje zachodniej Europy. Lokalnie, niektórych branże lub firmy mogą być dotknięte słabością Rosji, lecz o losach koniunktury w Europie decydują inne czynniki – np. działania banków centralnych, popyt wewnętrzny lub sytuacja w Chinach.

Seweryn Masalski, MM Prime TFI