Reset z Rosją się nie udał

- Patrzę na to jako na rzeczywisty zwrot w polityce amerykańskiej, pokazujący, że ten reset z Rosją się nie udał. Trump zorientował się, że tą metodą po prostu nic nie może ugrać - powiedział o poniedziałkowej decyzji Trumpa Stanisław Koziej, szef BBN za czasów prezydentury Bronisława Komorowskiego i wiceszef MON w latach 2005-2006.

W ocenie eksperta zakończenie wojny w Ukrainie na wcześniejszych zasadach Trumpa mogło dać Stanom Zjednoczonym możliwość współpracy gospodarczej z Rosją, ale również zagwarantować „biznesy z Kijowem. Ponadto - zdaniem gen. Kozieja - Trump chciał zwrócić Rosję przeciw Chinom, jednak Władimir Putin „tego nie kupił”.

Rosja wybrała Chiny, a nie Stany Zjednoczone

- Najwyraźniej dał do zrozumienia Trumpowi, że tego typu opcja go nie interesuje i chce zwyciężyć na własnych warunkach w Ukrainie. Dlatego Trump po prostu uznał, że to nie jest jego interes, że współpraca z Rosją się nie udaje, że Rosja wybrała Chiny, a nie Stany Zjednoczone. I stąd jesteśmy, w mojej ocenie, jednak w takim dosyć ważnym punkcie zwrotu polityki amerykańskiej w stosunku do Rosji - podkreślił ekspert.

Ważny moment dla Europy

Jak zauważył gen. Koziej, decyzja Amerykanów o przekazywaniu uzbrojenia jest dla Ukrainy wielkim ratunkiem i jest to dla niej „ważny moment”. - Jest to też ważny moment dla Europy, bo Europa też odetchnęła, dlatego że zostawiona sama, najwyraźniej w krótkim czasie nie była w stanie pomocy dla Ukrainy zagwarantować - zauważył ekspert. Jak wskazał, nawet jeśli zapadła decyzja o tym, by to nie USA płaciły za wsparcie militarne, dobrze jest, że w sprawie uzbrojenia „zapadł konsensus”.

- To dla Stanów Zjednoczonych jest dobry biznes, dla Ukrainy ratunek, a dla Europy też chwila ulgi, dopóki sama nie zbuduje jakichś zdolności - stwierdził Koziej.

Ekspert, odnosząc się do zapowiedzi o nałożeniu ceł na Rosję, zwrócił uwagę na to, że może to być tzw. game changer w kierunku zakończenia wojny w Ukrainie.

- Poczekałbym tydzień, dwa, może trzy tygodnie, aby się upewnić, że rzeczywiście sprawy idą w tym kierunku - powiedział Koziej. Jak zaznaczył, należy przyglądać się w tym czasie partnerom handlowym Kremla. Jak wyjaśnił, najbliższe 50 dni wyznaczone przez Trumpa nie są skierowane tylko do Putina, ale również do np. Chin czy Indii, by te zdążyły przestawić swoją gospodarkę i zrezygnować z rosyjskich towarów. - Trump daje sobie czas, aby te państwa mogły pokazać, że wycofują z handlu z Rosją. A jeśli się na to nie zdecydują, to cła będą nakładane - powiedział ekspert. Dodał, że to może być skuteczne narzędzie zniechęcające do robienia interesów z Moskwą.

Co dostanie Ukraina

Gen. Koziej odniósł się również do zapowiedzi szefa NATO, który przekazał, że do Kijowa trafią rodzaje uzbrojenia inne niż systemy Patriot. - Jeżeli Ukraina zacznie dostawać środki rakietowe dalekiego zasięgu, a ma duży zasób własnych dronów dalekiego zasięgu, to będzie mogła również tego typu podobne operacje powietrzne prowadzić na terytorium Rosji, podobne do tego jak Rosja prowadzi na terytorium Ukrainy. To może być bardzo ważny moment zwrotny w tej wojnie - podsumował Koziej.

W poniedziałek w Białym Domu amerykański przywódca spotkał się z sekretarzem generalnym NATO Markiem Rutte. Po rozmowie obu liderów Trump zapowiedział, że Stany Zjednoczone będą wysyłać Ukrainie uzbrojenie, za które zapłacą Europejczycy, a proces będzie koordynowany przez szefa Sojuszu. Według prezydenta USA dostarczony sprzęt ma mieć wartość „miliardów dolarów”. - Jednym słowem, będziemy produkować najlepszą broń, która będzie wysłana do NATO - oznajmił. Dodał, że na Ukrainę trafią systemy obrony powietrznej Patriot. Jak podkreślił Rutte, pomoc dla Kijowa obejmie różne rodzaje uzbrojenia, a wsparcie będzie dostarczane w kilku etapach.

Po spotkaniu w Białym Domu Trump zapowiedział również, że jeśli w ciągu 50 dni nie dojdzie do porozumienia z Rosją w sprawie wojny w Ukrainie, ogłosi surowe „taryfy wtórne”. Agencja Reuters - powołując się na źródło z Białego Domu - podała, że prezydent USA miałby nałożyć 100-procentowe cła na Rosję i sankcje wtórne na kraje, które kupują ropę z Rosji.

Maciej Karcz (PAP)