- Teraz tylu obsługujemy w każdym tygodniu - mówi Adam Panek, dyrektor PUP w Rzeszowie. Wracają pracownicy głównie trzech branż: handlu, budownictwa, przetwórstwa rybnego.

- To kryzys wypędza Polaków. Zarobki spadają, a koszty utrzymania rosną, wyższe są np. opłaty za wynajmowanie mieszkania - ocenia Panek.

- Zaczyna nam zjeżdżać Irlandia. Jednego dnia mieliśmy dziesięć telefonów, co zrobić, by tam otrzymać zasiłek, a pobierać go w Polsce - mówi Renata Cygan, wicedyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Opolu.

Reklama

Wracający mogą odbierać zasiłek polski albo zagraniczny. Ten drugi jest im wypłacany przez trzy miesiące. Może wynieść 1,5, 2, a nawet 4 tys. zło na rękę. Aby go otrzymać, trzeba spełniać warunki stawiane przez poszczególne kraje. W Niemczech trzeba mieć przepracowanych 12 miesięcy w ciągu ostatnich trzech lat. W Anglii nie ma wymaganego okresu zatrudnienia, a wysokość zasiłku zależy od ostatniej pensji, najczęściej jest to ok. 700 funtów. W Irlandii trzeba się wykazać 39 tygodniami zatrudnienia, a w Holandii 26 tygodniami.

Ale większość wracających chce polskiego zasiłku, czyli zaledwie 551 zł brutto przez pół roku.
Dlaczego? - Część osób nie wie, że może w krajach, w których pracowała, wystąpić o zasiłek. Część nie spełnia warunków, np. nie ma odpowiedniego stażu pracy - wyjaśnia Lidia Czarnek z Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Rzeszowie.

Wnioski o wypłatę obu rodzajów zasiłków są rozpatrywane w WUP-ach. W tym roku WUP w Rzeszowie rozpatrzył już ich ok. 500. Najwięcej było od wracających z Anglii i Irlandii. W całym ubiegłym roku takich spraw było 380.
W Łódzkiem w ubiegłym roku o polski zasiłek ubiegało się 117 osób, w tym - już 300.

W Opolskiem o polski zasiłek wystąpiło 553 - o 200 więcej niż w ubiegłym roku. - Wychodzimy z założenia, że jeśli ktoś pracował za granicą, to tam powinien się starać o zasiłek. Dlaczego my mamy płacić? Dlatego robimy spotkania informacyjne, jak starać się o zasiłek za granicą - mówi Cygan.

W powiatowych urzędach słyszymy, że wracający z emigracji ze znalezieniem pracy nie mają większych problemów, szczególnie budowlańcy. - Ale wracają też profesjonaliści, z doświadczeniem, z odpowiednio wysokimi wymaganiami. Oni już nie zechcą pracować za tysiąc złotych - mówi Lidia Czarnek z urzędu w Rzeszowie.

Firma rekrutacyjna Michael Page International, która szuka specjalistów dla firm działających w Polsce, podaje, że od początku roku o 150 proc. wzrosła liczba osób zainteresowanych powrotem do pracy w Polsce. Wracają ludzie, którzy pracowali m.in. w nieruchomościach, budownictwie i inżynierii. Firma zaznacza, że w Polsce ci fachowcy dostaną pensje o 20-30 proc. niższe - pisze „Gazeta Wyborcza”