Dzięki temu akcje np. MasterCrad poszybowały ponad 16 proc., wpływając na wzrost optymizmu co do konsumpcji obywateli mimo, że dane wskazują na spadek jej potencjału. Konkurencyjna American Express zyskała też 5 proc.

Ponad 8 proc. wzrosły akcje koncernu General Electric. Rozeszły się pogłoski, że resort skarbu zastanawia się na rozszerzeniem pakietu ratunkowego także na specjalne instytucje finansowe, jaką jest spółka-córka GE Capital. Swoje też zrobił spadek oprocentowania 3 –miesięcznych pożyczek międzybankowych do 2,71 proc.

Wszystkich graczy absorbowały jednak najbardziej wybory. Obserwatorzy odnieśli wrażenie, że uznali oni, iż pomyślne rozwiązanie kryzysu zdaje się być w zasięgu ręki. Czy tak będzie faktycznie? Zobaczymy.

- Normalnie to mielibyśmy zwykły wyścig, który powtarza się co cztery lata - mówi Al Kugel, gł. strateg inwestycyjny w firmie Atlantic Trust z Chicago. – Tym razem jednak chodzi o coś więcej. Jaki program zamierza realizować nowy prezydent i jakie fundamentalne zasady wezmą górę nad zwykłą grą polityczną – dodaje.

Kluczowy indeks Dow Jones Industrial Average wzrósł o 3,3 proc. do 9625,28 pkt. Zaś Standard & Poor's 500 Index o 4,04 proc. do 1005,36 pkt. Natomiast Nasdaq Composite Index o 3,12 proc. do 17789,12 pkt.

Chociaż najnowsze dane mówią, że zamówienia w amerykańskich fabrykach w październiku kurczyły się już drugi miesiąc z rzędu, to rynek tym się specjalnie nie przejął. Dziś ważniejsze były wybory.

Ok. 130 mln Amerykanów wybiera następcę Georga Busha, który nakreśli kierunek działań na kolejne cztery lata; jak pokonać kryzys ekonomiczny, zakończyć wojnę w Iraku i Afganistanie oraz uporać się chociażby z niewydolną służbą zdrowia.

Sondaże mówią, że Barack Obama prowadzi wystarczająco, aby pozyskać ponad 270 głosów elektorskich, których potrzebuje do zwycięstwa. Wall Street przyjmie ponoć taki wynik z radością.

Żuk