Rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu oświadczył w środę, że zwiększenie obecności NATO u granic Rosji podważa stabilność strategiczną w Europie i zmusza Federację Rosyjską do podejmowania działań w odpowiedzi.

Jak powiedział PAP dyrektor Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego Jan Malicki, obiektywnie rzecz biorąc Szojgu ma rację - "aktywność militarna NATO u granic Rosji wreszcie się powiększa", ale wypowiedź rosyjskiego ministra pomija kwestię przyczyny tego stanu rzeczy.

"Nie dzieje się tak dlatego, że NATO zamierza atakować Rosję, ale dlatego, że to Rosja zaanektowała Krym, doprowadza do rozbicia państwa ukraińskiego i prowadzi szereg działań, które można uznać za przygotowawcze - zagradzające stabilności np. krajów bałtyckich" - powiedział szef Studium.

"To jest kluczowa kwestia - że kraje sąsiadujące z Rosją lub ze sfederowanymi z nią politycznie czy militarnie państwami, np. z Białorusią, mają prawo czuć się zagrożone przez dotychczasową polityką Rosji" - podkreślił.

Reklama

Według Malickiego wypowiedź Szojgu to uzasadnienie polityczne do tego, co już się dzieje i będzie się działo - ogromnego zwiększenia nasycenia wojskiem - ludźmi i techniką wojskową - zachodniego i południowego okręgu wojskowego Federacji Rosyjskiej.

Jego zdaniem nie wiadomo jeszcze, czy będzie to oznaczało wzrost napięcia. "Na samo nasycenie wojskami nie mamy wpływu - nie można zakazać suwerennemu państwu, trzymać wojsk wzdłuż swoich granic" - zaznaczył.

"Ewentualny wzrost napięcia zależy od tego, co będzie dalej się działo - jak dużo będzie takich ekscesów, jak niedawno na Bałtyku z lotnictwem rosyjskim, czy będzie naruszana przestrzeń powietrzna krajów bałtyckich - co miało miejsce - czy będą jakieś dalsze kroki na Ukrainie. Tego nie wiemy" - ocenił ekspert.

Z kolei kierownik programu Europa Wschodnia w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych Anna Maria Dyner uważa, że wyraźnym polityczno-wojskowym sygnałem było ogłoszenie w maju przez Szojgu, że Rosja rozlokuje na swoich rubieżach trzy nowe dywizje, by przeciwstawić się umacnianiu się u swych granic sił NATO; do końca roku dwie nowe dywizje maja zostać sformowane w Zachodnim Okręgu Wojskowym, a jedna - w Południowym Okręgu Wojskowym. Ponadto - zwróciła uwagę Dyner - Rosja wzmacnia wojskowo obwód kaliningradzki oraz wywiera naciski na Białoruś, by rozlokować na jej terytorium rosyjską broń.

"Tak na dobrą sprawę już od jakiegoś czasu Rosjanie realizują swoje zapowiedzi o tym, że w wzmocnienie wschodniej flanki NATO spotka się z adekwatną, a nawet większą odpowiedzią. Wystarczy popatrzeć na to, co się dzieje w ostatnim czasie przy granicy z Białorusią i z Ukrainą" – powiedziała Dyner.

NATO zapowiedziało rozmieszczenie w Polsce i krajach bałtyckich czterech wzmocnionych batalionów. W naszym regionie mają rotacyjnie przebywać także żołnierze z USA w sile brygady. "Jeżeli my rozmawiamy o 1-1,5 brygady a oni nam mówią o trzech dywizjach to jest to wahnięcie na naszą niekorzyść" - zwróciła uwagę Dyner.

Pytana, czy Rosja naprawdę zmuszona jest odpowiadać, ekspertka powiedziała, że "wojskowi zawsze odpowiedzą, że tak, bo jest to przepiękny pretekst, żeby zwiększać swoje możliwości wojskowe w danym obszarze".

Jak zauważyła sam rosyjski Zachodni Okręg Wojskowy jest wyraźnie silniejszy niż państwa wschodniej flanki NATO. "Natomiast jest to bardzo dobry pretekst do tego, żeby właśnie zwiększyć siły i środki na zachodzie państwa, żeby wytłumaczyć też swojej opinii publicznej, dlaczego takie decyzje są podejmowane" - oceniła Dyner.

Dodała, że politycznie jest to sygnał, że Rosja jest silnym państwem, które dba o swoje strefy wpływów, nie da się przestraszyć i "na cios rapierem odpowiada ciosem topora".

W środę Szojgu uznał, że "nasilanie się wojskowej aktywności NATO u rosyjskich granic, budowa infrastruktury militarnej w Europie Środkowo-Wschodniej i rozmieszczenie tam elementów amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej zmuszają Rosję do zareagowania, w pierwszej kolejności na zachodnim kierunku strategicznym".

Minister poinformował na wyjazdowym posiedzeniu kolegium resortu obrony w Kubince w obwodzie moskiewskim, że w zachodnim okręgu wojskowym znajdzie się w tym roku "ponad dwa tysiące jednostek nowej i zmodernizowanej techniki". Oświadczył, że aktywność militarna NATO zmusza Rosję do podjęcia działań w celu zneutralizowania potencjalnych zagrożeń w zachodnim okręgu wojskowym.

Szojgu powiedział też, że NATO rozmieściło w trybie rotacyjnym w Europie Wschodniej "ok. 1,2 tys. jednostek techniki bojowej, w tym ponad 30 samolotów, a także ponad tysiąc żołnierzy".