Kredyty dla osób prywatnych (bez mieszkaniowych) to na koniec trzeciego kwartału tego roku ponad 114,1 mld zł. Na koniec ub.r. było to ponad 93,6 mld zł. Wyjątkowo lubiane przez Polaków kredyty gotówkowe (bez kredytów mieszkaniowych, zadłużenia w kartach kredytowych, w rachunku bieżącym, ratalnych) to prawie 75,5 mld zł, podczas gdy na koniec ub.r. było to ponad 56,3 mld zł. Przyrost kredytów dla osób prywatnych za trzy kwartały tego roku wyniósł 21,9 proc., przyrost kredytów gotówkowych - 34 proc.

Pralkę bank sfinansuje chętniej niż mieszkanie

„Zważywszy, że polski sektor bankowy jest w dobrej kondycji, że wdrożył wiele nowych metod zarządzania ryzykiem, że ma coraz lepsze informacje o klientach, sytuacja gospodarcza była dobra, wygląda nieźle i są działania, które powinny wspomóc gospodarkę – nie zanosi się na to, żeby miało dojść do znaczącego obniżenia akcji kredytowej” – mówi Forsalowi.pl Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich. „Banki, mając środki, nie mają powodu, by ograniczać swoją działalność. Szczególnie w obszarze finansowania gospodarstw domowych, więc czarnowidztwo nie znajduje uzasadnienia” – dodaje prezes Pietraszkiewicz.

Anna Stachowicz z Finamo, firmy doradztwa finansowego, podkreśla, że kryzys finansowy – owszem - wpłynął na ograniczenie dostępności kredytów hipotecznych, ale na rynku kredytów gotówkowych sytuacja jest stabilna.

Reklama

„Z ankiety przeprowadzonej przez NBP wynika, że banki planują zaostrzenie do końca roku polityki kredytowej, jednak dotyczy to głównie kredytów dla małych i średnich firm. W przypadku pożyczek konsumpcyjnych najczęściej wskazywanym sposobem na zaostrzenie polityki banków jest podniesienie marży dla kredytów o podwyższonym ryzyku, co biorąc pod uwagę średnią wysokość kredytów gotówkowych nie powinno znacznie wpłynąć na zwiększenie obciążenia miesięcznego budżetu kredytobiorcy” – powiedziała Forsalowi.pl Anna Stachowicz.

Bankowcy już w trzecim kwartale zaostrzyli kryteria udzielania kredytów konsumpcyjnych. Jak wskazywała ankieta NBP, około jednej czwartej banków utrudniło wówczas do nich dostęp. Przy czym już od połowy 2007 r. trwało podnoszenie marż dla kredytów o podwyższonym ryzyku, nie doszło więc do żadnych nagłych zmian. Banki przewartościowały systemy ocen punktowych, którym poddaje się klientów. Ale też złagodzono wiele warunków udzielania kredytów konsumpcyjnych. Np. prawie 10 proc. banków zwiększyło w trzecim kwartale maksymalną dostępną kwotę kredytu, a prawie 13 proc. wydłużyło maksymalny czas kredytowania. W czwartym kwartale dostęp do pieniędzy nadal staje się trudniejszy, ale nie w sposób drastyczny, tak jak w przypadku kredytów hipotecznych. 53 proc. banków spodziewa się nieznacznego zaostrzenia polityki kredytowej, a tylko 10 proc. banków oczekuje, że zaostrzenie to będzie znaczne. Jednocześnie prawie 22 proc. banków spodziewa się dalszego wzrostu popytu na kredyty konsumpcyjne. A skoro tak, to nic dziwnego, że rozwoju akcji kredytowej banków należy się spodziewać raczej w obszarze kredytów konsumpcyjnych – uważa Maja Goettig, główna ekonomistka Banku BPH.

I takie oczekiwania potwierdzają najwięksi. Kilka dni temu prezes PKO BP Jerzy Pruski zapowiedział, że bank zamierza zaproponować „szeroką ofertę kredytową”. Trwają analizy, jak ta akcja kredytowa ma wyglądać, ale bank jest „bardzo optymistyczny”. Prezes Pruski dodaje, że poza ograniczeniami w finansowaniu we franku szwajcarskim bank „nie przewiduje ograniczeń w akcji kredytowej”. W 2009 r. dynamika kredytów ma być dwucyfrowa. „W gospodarce oczekuję ograniczenia podaży kredytu, a nie ograniczenia popytu. Przy dużej presji na popyt kredytowy my nie będziemy częścią ograniczeń” – zapewnia prezes PKO BP. Natomiast bank zapowiada, że może zwiększyć się marża na kredytach, a więc wpisuje się w tę tendencję, na którą wskazywała ankieta NBP.

Trzeba zarobić na wysokie odsetki w lokatach

Na rynku trwa wojna o depozyty, banki gromadzą pieniądze klientów detalicznych. Ale oferta lokaty dającej klientowi w okolicach 8-10 proc. w skali roku oznacza, że bank na te odsetki musi zarobić pożyczając pieniądze dalej. Kredyt hipoteczny, którego cena jest poniżej tego poziomu – tej możliwości nie daje. Ale kredyt konsumpcyjny, dwa razy droższy od hipotecznego - tak.

„Depozyty to jedna z przesłanek. Środki tak pozyskiwane są dość drogie. Część banków zagospodaruje te środki na rynku międzybankowym. Ale jeżeli się chce sprostać oczekiwaniom klientów po stronie depozytów, to trzeba rozważyć zdywersyfikowanie działalności po stronie kredytów dla gospodarstw domowych. To oczywiście bardziej pracochłonne” – dodaje Krzysztof Pietraszkiewicz.

Konkurencja robi swoje

Część banków zawsze miała wyższe niż przeciętna standardy kredytowania. Część zaostrzyła kryteria. „Ale w większości przypadków polityka kredytowa, jakkolwiek nieco bardziej rygorystyczna, nie oznacza załamania! Okres adaptacji do nowych warunków trochę potrwa, ale w niektórych bankach jest on już za nami” – podkreśla Krzysztof Pietraszkiewicz.

Banki konkurują ze sobą i nie odpuszczą możliwości zarobienia na kredycie o krótszym terminie spłaty niż kredyt hipoteczny. Nawet przy podwyżce ceny kredytu jednostkowo są to kwoty, których spłata nie jest bardzo kłopotliwa dla klienta. Jak obliczali analitycy Finamo, przy kwocie kredytu konsumpcyjnego 30 tys. zł na pięć lat, wzrost oprocentowania z 14,25 proc. do 15,25 proc. powoduje zwiększenie miesięcznego obciążenia z 737 zł do 753 zł, a więc tylko o 16 zł. Z punktu widzenia klienta nie jest to gigantyczna różnica, więc nadal warto o niego walczyć.

Tym bardziej, że powstają różne alternatywne sposoby finansowania kredytu konsumenckiego. To już nie tylko pożyczki w Providencie, czy SKOKach (które zresztą w ostatnich tygodniach nasiliły reklamy swoich kredytów). To także rozwijające się pożyczanie „społeczne”, za pośrednictwem Internetu. Dorota Janik z firmy Blue Media, udostępniającej serwis pożyczek społecznościowych Kokos mówi Forsalowi.pl. że zainteresowanie klientów – zarówno tych, którzy chcą pożyczyć od kogoś pieniądze, jak i tych, którzy chcą komuś pieniądze pożyczyć, stale rośnie. Kokos działa od lutego, 1 milion zł pożyczek padł w lipcu, drugi milion – 16 września, a trzeci milion – w pierwszej połowie listopada. „Środki zadeklarowane przez inwestorów na kolejne pożyczki to kolejne 3,5 miliona zł” – dodaje Dorota Janik.

Kokos ubezpiecza pożyczki, płaci za nie pożyczkobiorca, prowadzi też weryfikację klientów (po numerze telefonu i haśle weryfikacyjnym), a klienci mogą budować swój rating, rzetelnie spłacając dług. Możliwość wyboru pożyczkobiorcy ma też inwestor, który chce pożyczać innym swoje pieniądze. Opóźnione raty to około 5-7 proc. w zależności od miesiąca 9 (w bankach, według danych Biura Informacji Kredytowej, to nieco ponad 9 proc. w zaległościach wynoszących ponad 30 dni), po dwóch niespłaconych ratach kredyt trafia do windykacji.

„Kwoty pożyczek to od 1000 złotych do 5 tysięcy. Wpisy, jakie pojawiają się to głównie ubezpieczenie samochodu, nauka (prawo jazdy, studia), remonty, zakupy prezentów, laptopów, komputerów, sprzętu RTV” - mówi Dorota Janik. Na razie pożyczkobiorców jest ponad 2,5 tys. Trudno więc mówić o konkurencji dla banków, ale fakt, że są inwestorzy skłonni pożyczać swoje pieniądze przez internet świadczy, że pieniądz na rynku jest, a pożyczkobiorcy spłacają swoje długi całkiem nieźle.

Badania wcale nie takie złe

Z prezentowanych kilka dni temu badań Instytutu Rozwoju Gospodarczego Szkoły Głównej Handlowej wynika, że w czwartym kwartale ok. 52 proc. gospodarstw domowych deklarowało, że nie ma problemów z obsługą swoich zobowiązań finansowych. 36 proc. przyznawało się do niewielkich kłopotów. Co prawda wielu badanych zaznaczało, że nie wiedzą, jak w ciągu najbliższych 12 miesięcy będzie przebiegać obsługa zobowiązań, to jednak stabilizuje się odsetek gospodarstw domowych przewidujących, że problemów nie będzie – to obecnie 31 proc.

„Jest to kolejny kwartał, w którym potwierdzenie znajduje teza o rosnącej polaryzacji polskiego rynku kredytowego. Wzrost zamożności doprowadził do sytuacji, w której łatwiej jest obsługiwać zobowiązania, ale jednocześnie bardzo dynamiczny wzrost zadłużenia spowodował poszerzenie się grupy gospodarstw, dla których obsługa długu jest problemem" – oceniali autorzy badań, Piotr Białowolski i Sławomir Dudek z IRG SGH. Zresztą polskie rodziny nie przewidują znaczącego obniżenia swojego zainteresowania kredytem konsumpcyjnym. "Polskie gospodarstwa domowe planują oszczędzać, jednocześnie zwiększając bazę środków dostępnych dla nowych kredytobiorców" – podsumowywali autorzy badania.