Bank Citigroup, który stracił na giełdzie w tym roku już 84 proc. wartości rynkowej (sięga obecnie tylko 26 mld dolarów) zyskał po tej informacji w Niemczech aż 13 proc., gdyż osoba zbliżona do kierownictwa banku podała, że jeszcze dziś zbierze się zarząd banku, aby przedyskutować sytuację.

Także inne instytucje finansowe dostały bodziec, bo okazało się, że Fannie Mae i Freddie Mac, które mają lub gwarantują warte 5,2 biliona dolarów kredyty hipoteczne z szacowanego na 12 bilionów rynku nieruchomości, dopiero po Bożym Narodzeniu zajmą się działalnością, gdyż usprawniaj na razie system. Akcje JPMorgan i Bank of America skoczyły po klika procent, zaś Della o 4,5 proc.

- Mam nadzieję, ze osiągnęliśmy już pewne dno – mówi Malcolm Polley, który szefuje inwestorom w firmie Stewart Capital Advisors, zarządzającej kapitałem ponad 1 mld dolarów. – Z Citi koniecznie trzeba coś zrobić. Nawet jeżeli podzielenie go lub sprzedaż w całości jest dobrym rozwiązaniem, to na razie jeszcze za wcześnie, aby o tym decydować - dodaje .

Indeks kontraktów futures S&P 500 z terminem realizacji w grudniu zyskał 2,3 proc. do 765,2 o godz. 8:30 rano czasu nowojorskiego. Dow Jones Industrial Average futures wzrósł o 2,4 proc. do 7670 pkt, a Nasdaq-100 Index futures skoczył o 1,3 proc. do 1052,5 pkt.

Reklama

Przy okazji analitycy Godlman Sachs poinformowali o możliwości głębszej niż się powszednie mówi recesji w USA. PKB ma spaść w IV kwartale nawet o 5 proc. i dalej w 2009 r. odpowiednio o 3 proc. i 1 proc. w kolejnych kwartałach. Na koniec przyszłego roku bezrobocie wyniesie nawet 9 proc., twierdzi ich szef Jan Hatzius w nocie do inwestorów.

Jak to wszystko wpłynie na klimat dzisiejszej sesji na nowojorskiej giełdzie przekonamy się późnym wieczorem naszego czasu.