Rozeszła się bowiem pogłoska, ze bank Citigroup zostanie wkrótce sprzedany. Inne zaś instytucja kredytowe, jak potężna Fannie Mae udzielająca i zabezpieczająca na masową skalę pożyczki hipoteczne, przygotowują się intensywnie do wznowienia pracy zaraz po Bożym Narodzeniu na innych, bardziej już zdrowych zasadach.

Akcje Citigroup poszybowały w górę aż o 17 proc., gdy osoba zbliżona do kierownictwa banku podała, że jeszcze dzisiaj zarząd zastanowi się nad różnymi opcjami. Jest to konieczne, bo tylko w tym roku jego akcje straciły 83 proc. wartości. Zyskał też producent komputerów firma Dell. Koncern uzyskał bowiem lepsze wyniki niż oczekiwali analitycy. Jego akcje wzrosły o 6,1 proc.

Indeks S&P 500 zyskiwał już 1,9 proc. do 766,94 pkt ok. 10 rano czasu nowojorskiego. Zaś wskaźnik Dow Jones Average Index podskoczył o 1,9 proc. do 7696,69 pk. Wskaźnik Nasdaq Composite Index wzrósł o 1,8 proc. do 1339,32 pkt.

- Mam nadzieję, że osiągnęliśmy pewien rodzaj dna - mówi Malcolm Polley, który jako szef inwestorów dogląda kapitału o wartości 1 mld dolarów w firmie Stewart Capital Advisors. – Z Citi trzeba coś zrobić. Podzielić go na części albo nawet sprzedać w całości. Na razie jest jeszcze za wcześnie, aby decydować o wszystkim - dodaje.

Reklama

Citigroup, który zarządza kapitałem wartości 2 bln dolarów stracił wczoraj 26 proc. i jego akcje spadły do najniższego poziomu od 15 lat.

- Przejęcie Citigroup może okazać się pozytywnym krokiem, ponieważ zapewni kupującemu o wiele większa bazę klientów - mówi Jonathan Ravelas, strateg w Banco de Oro Unibank w Manili, który zarządza ponad 6 mld kapitału inwestycyjnego.