Toyota Bank Polska, podobnie jak i inne banki związane z koncernami samochodowymi, musi nie tylko zmagać się z kryzysem na rynkach finansowych, lecz także z wyraźnym spowolnieniem w branży samochodowej...
- Obecnie nie ma chyba branży, która mogłaby o sobie powiedzieć, że ma się lepiej niż pół roku temu. A tak zazwyczaj jest, że jeśli wybucha kryzys, pierwsze odczuwają go sektor finansowy, motoryzacja oraz nieruchomości. Jednak do tego, co się obecnie dzieje na polskim rynku, należy podchodzić z pewnym dystansem. Polska dostała rykoszetem i odczuwa skutki tego, co wydarzyło się gdzieś daleko. Jeżeli bowiem popatrzylibyśmy tylko na nasze otoczenie makroekonomiczne, to nie powinniśmy się niczego bać. Jeżeli weźmiemy nawet najbardziej pesymistyczne prognozy rozwoju polskiej gospodarki w 2009 roku, które pojawiły się w ostatnim czasie, to jednak cały czas będziemy mieli wzrost, o którym Niemcy, Wielka Brytania czy inne kraje będą mogły tylko marzyć. Jeśli więc z tej perspektywy patrzeć na to, co się dzieje w polskiej gospodarce, nie powinniśmy narzekać.
Niektórzy mówią, że sytuacja w Polsce jest zła.
- Na pewno nie mamy stanu gospodarczej klęski żywiołowej, jak niektórzy próbują to przedstawiać. Tyle tylko że rykoszet ma to do siebie, że jest nieprzewidywalny i nie wiadomo, w którą stronę się odbije i wszyscy działamy w dużej niepewności zarówno, jeśli chodzi o rynek stóp procentowych, jak i kursów walut czy realnego wzrostu gospodarczego. Kolejnym ważnym elementem jest brak płynności na rynku. I to jest pewien fenomen, bo polski sektor bankowy jako taki cały czas jest nadpłynny, ale z powodu niepewności i braku zaufania nie ma transakcji na rynku. I to dotyka nas wszystkich, także banki kredytujące sprzedaż samochodów.
Reklama
Skąd więc bierzecie pieniądze na nowe kredyty?
- W naszym przypadku finansowanie akcji kredytowej opiera się na czterech filarach: finansowanie ze strony spółki-matki, czyli grupy Toyota, finansowanie z programu certyfikatów depozytowych, z rynku bankowego oraz poprzez depozyty detaliczne. To ostatnie źródło zapewnia nam już prawie jedną czwartą całego finansowania. I choć ta struktura się zmienia, nadal jest dla nas komfortowa, choćby z tego powodu, że kondycja Toyoty na tle tego, co dzieje się na rynku jest bardzo dobra. Mimo że nie jest tajemnicą, iż Japonia oficjalnie weszła w recesję, a Toyota Motor Corporation zrewidowała swoje prognozy, to jednak wciąż może się pochwalić zyskiem na poziomie 6 mld dol., co w czasach gdy wiele firm nie ma żadnych zysków lub nawet wykazuje potężne straty, nie jest bez znaczenia.
Czy branży motoryzacyjnej i żyjącym z niej bankom samochodowym grozi załamanie?
- Nie uważam, by branży motoryzacyjnej groziło jakieś nagłe i spektakularne załamanie. Przez ostatnie lata, gdy zarówno kredyty, jak i sama sprzedaż samochodów rosły w tempie dwucyfrowym, zapomnieliśmy, że gospodarka wolnorynkowa ma to do siebie, że rządzą nią koniunkturalne cykle. Kiedyś zwykło się mówić, że cykl koniunkturalny trwa trzy, sześć lat. Pomijając wydarzenia po 11 września 2001 r., ostatni kryzys mieliśmy prawie dziesięć lat temu. Naturalną rzeczą jest, że koniunktura musiała się więc kiedyś odwrócić.
Banki samochodowe korzystały na tej dobrej koniunkturze. Jednak obecnie sprzedaż samochodów już tak szybko nie rośnie, niższe jest też zapotrzebowanie na kredyty na kupno auta. Spodziewa się pan załamania akcji kredytowej w przyszłym roku?
- Po trzech kwartałach mamy wynik trochę lepszy niż w ubiegłym roku i liczę, że podobną dynamikę uda nam się utrzymać w przyszłym roku.
Rynek motoryzacyjny można podzielić na dwa segmenty: samochodów używanych oraz pojazdów nowych. W Polsce ten pierwszy rynek to przede wszystkim import używanych aut z zagranicy. Szacuję go w tym roku na około 1,1 mln sztuk. Rynek samochodów nowych to około 300-400 tys. Razem daje nam to zapotrzebowanie na ok. 1,5 mln samochodów rocznie. Taki jest potencjał rynku. Nie ulega wątpliwości, że skurczy się rynek samochodów używanych.
Rynek nowych samochodów będzie nadal rósł, ale wolniej. Będzie to wzrost jednocyfrowy, ale bliżej 10 proc. niż zera. Podobnie oceniam też dynamikę akcji kredytowej w przyszłym roku. Nie będzie już dwucyfrowa, ale zarówno wartość, jak i wolumen kredytów powinny być wyższe niż w tym roku.
Rok temu zdecydowaliście się wyjść poza kredyty samochodowe. Wcześniej na podobny ruch zdecydował się Volkswagen Bank Polska. Czy pana zdaniem to sytuacja na rynku zmusi banki samochodowe do poszerzenia oferty?
- Dywersyfikacja finansowania miała znaczenie i na pewno pomaga nam choćby w takich czasach, jak obecnie, ale nie dlatego zdecydowaliśmy się na taki krok. Toyota Bank Polska pozostanie oczywiście bankiem specjalizującym się w kredytowaniu samochodów. Doszliśmy do wniosku, że zdecydowanie lepiej się współpracuje z klientem, któremu można zaoferować szerszą ofertę niż tylko kredyt samochodowy. Ktoś, kto pożycza u nas pieniądze na zakup samochodu, może chcieć też skorzystać z innych produktów finansowych, dlaczego więc nie mielibyśmy ich mu zaproponować. Nie mamy ambicji sprzedawania skomplikowanych produktów, na których się nie znamy. Od początku postawiliśmy na proste produkty, jak konta, depozyty i karty kredytowe z jednoczesnym wygodnym dostępem przez internet. Nigdy nie było naszą ambicją zagrażanie wielkich bankom detalicznych. Oferujemy klientom Toyoty proste transparentne produkty, z dobrą ceną i tak zostanie. Tylko tyle i aż tyle. Na pewno nie będziemy wchodzili w jakieś skomplikowane strukturyzowane produkty. Obecnie depozyty klientów Toyota banku wynoszą 155 mln zł, co stanowi prawie jedną czwartą naszych pasywów. Jak na bank niszowy niespecjalizujący się w obsłudze klienta masowego to całkiem dobry wynik. Trudno mi natomiast odpowiedzieć, czy naszym i Volkswagena tropem pójdą też inne banki samochodowe. To już polityka poszczególnych korporacji. W Toyocie uznaliśmy, że warto na to postawić. I na pewno tego nie żałujemy.
• PIOTR JUDA
prezesem Toyota Banku Polska jest od końca 2005 r. Wcześniej przez trzy lata kierował bankiem AIG Polska. Karierę w bankowości zaczynał w Banku Przemysłowo-Handlowym. Absolwent (z tytułem doktora) Akademii Ekonomicznej w Katowicach