Paul Romer, główny ekonomista Banku Światowego, przedstawił niedawno kontrowersyjną odpowiedź na pytanie, dlaczego kryzys finansowy z 2008 roku nie miał dużego wpływu na przedstawicieli akademickiej makroekonomii. Otóż osoby z tej dziedziny – uważa Romer – popadły w pewien kult lojalności, gdzie autorytet pewnych osób jest ważniejszy niż dążenie do prawdy.

Czy jego opinia jest uzasadniona?

Cóż, postawy takie można było zaobserwować wcześniej w obszarze fizyki. Weźmy pod uwagę wczesny rozwój teorii kwantowej z lat 30. XX wieku. Mara Beller, historyk nauki, zwraca uwagę, że duński fizyk Niels Bohr uzyskał tak ekstremalnie silny autorytet w swoim obszarze, że wiele osób zaciekle broniło jego poglądów, bez względu na to, jak niezrozumiałe one były. Beller zauważa, że niezrozumiałość poglądów Bohra tłumaczono „subtelnością i głębią, do których zwykli śmiertelnicy dostępu nie mieli”.

Pewna anegdota będzie pomocna w zrozumieniu tego fenomenu. Młody fizyk, ale już z pewnym dorobkiem, Carl von Weizsäcker, po dyskusjach z Nielsem Boherm był oszołomiony tym, co powiedział duński naukowiec. „Co on miał na myśli?” – pytał sam siebie Carl von Weizsäcker. „Co muszę zrozumieć, abym był w stanie wyjaśnić, co Niehls miał na myśli i dlaczego to co mówi, jest prawdą?” Założenie Weizsäckera było następujące: nieważne, jak bardzo to co powiedział Niels, było skomplikowane i sprzeczne. To musi być prawdziwe, skoro powiedział to Niels.

Reklama

Tego typu sposób rozumowania to typowo ludzki fenomen. Tymczasem dobra praktyka naukowa powinna być z natury wywrotowa. Ale ludzie mają słabość do autorytetów. A jak wielu młodych ekonomistów zadaje sobie dziś pytanie o uporządkowanie rzeczy i uczynienie nauki zrozumiałą?

Wracając do naszej historii, fizyka kwantowa nie otrząsnęła się szybko i łatwo z autorytetu Bohra. Wymagało to wysiłków odważnych jednostek, które gotowe były poświęcić swoją popularność. Irlandzki fizyk John Bell przez wiele dekad pracował w Europejskim Centrum Badań Nuklearnych, a dorywczo zajmował się swoją prawdziwą pracą – podstawami fizyki kwantowej. Jego publikacje pojawiały się w drugorzędnych periodykach, ponieważ wówczas – większość fizyków znajdowała się pod urokiem Bohra i odrzucała tematy, którymi zajmował się Bell jako śmiechu warte.

Ostatecznie jednak okazało się, że to Bell miał rację. Autorytet Bohra spowodował, że fizycy ignorowali kluczowe pytania, jakie należało zadać u samych podstaw fizyki kwantowej. Czar Bohra prysł około roku 1990 i od tego czasu zajmowanie się fundamentalnymi problemami z tego obszaru znów było w porządku. Wykonano od tego czasu wiele badań nad tematami, które wcześniej traktowano jako tabu.

Istnieje istotna różnica między fizyką a makroekonomią. Fizycy mieli to szczęście, że impas w obszarze teorii kwantowej nie zahamował tworzenia wynalazków w fizyce stosowanej. Dzięki temu powstały np. laser czy inne urządzenia elektroniczne. W przeciwieństwie do tego, teoria makroekonomiczna należy do najbardziej praktycznych i użytecznych obszarów w ramach ekonomii.

A co się dziś dzieje w obszarze makroekonomii? Krytycy tacy jak Paul Romer są coraz liczniejsi i słyszalni, a przedstawiciele starej szkoły w coraz większym stopniu przechodzą do defensywy. Odbiorcy badań naukowych mogliby pomóc w tym procesie, domagając się budowania prac naukowych w oparciu o bardziej realistyczne założenia. Rozwijane w zgodzie z naukowymi standardami, które mają większe zastosowanie w praktyce. Jeśli agencje zajmujące się finansowaniem badań i banki centralne przestałyby wspierać tworzenie modeli opartych o nierealistyczne założenia – to co Romer nazywa ekonomiką postrealną – dyscyplina ta mogłaby rozpocząć proces samouzdrowienia.

To dobry moment na takie działania. Jak zauważył Barkley Rosser, ekonomista z James Madison University, jednym z pozytywnych efektów kryzysu finansowego jest wzmożenie wysiłków, aby stworzyć bardziej użyteczne alternatywy dla dominujących modeli makroekonomicznych. Jednym z takich podejść jest tzw. programowanie agentowe, które przy pomocy symulacji komputerowych, tworzy elastyczne i szczegółowe modele rynków finansowych, sieci bankowych czy całych gospodarek (w podejściu tym uwzględnia się możliwość otrzymania błędnych danych). Brytyjska Rada Badań Społecznych i Ekonomicznych ogłosiła niedawno finansowanie skierowane do tego typu projektów.

Śladem tej brytyjskiej instytucji powinny pójść także inne – szczególnie te amerykańskie. Dalsze ślepe podążanie za autorytetami w ekonomii może przyczynić się do kolejnych szkód w gospodarce.

>>> Czytaj też: Zmiany klimatu zmuszą nas do oszczędzania? Badacz: Może być jak w czasie II wojny światowej