Bez kredytów będzie gorzej

Komisarz UE ds. finansowych, Joaquin Almunia uznał w poniedziałe, że w sprawie gospodarki rządy państw UE koordynowały swoje działania, bo sytuacja cały czas się pogarsza. Jednocześnie powiedział bankom wprost - muszą udzielać pożyczek, gdyż w przeciwnym razie nastąpi zaostrzenie warunków udzielania kredytów i sytuacja będzie pogarszać się jeszcze bardziej.

"Staramy się podejmować takie środki, które są niezbędne, aby wzmóc presję na bankach, by te udzielały w dalszym ciągu pożyczek. Jeśli to nie będzie kontynuowane, to może być konieczne zaostrzenie warunków udzielania kredytów. Sytuacja się pogorszy" - powiedział komisarz na konferencji prasowej w Brukseli.

Po kiju - marchewka dla banków

Reklama

Łagodniejsza postawa KE w sprawie pomocy publicznej dla banków w ogóle - także tych dobrych - to nie wszystko. Unijna komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes pozytywnie zakończyła spór, który nadszarpnął w ostatnich dniach stosunki między KE a Paryżem: zatwierdziła francuski plan wsparcia sektora finansowego o wartości 21 mld euro. Ma on umożliwić bankom udzielanie kredytów na szerszą skalę, by - w dobie recesji - wesprzeć inwestycje i konsumpcję.

Kroes dała do zrozumienia, że wkrótce zgodzi się także na drugą sporną pomoc - dla niemieckiego Commerzbanku. Dotąd KE zwlekała z zatwierdzeniem obu planów, argumentując, że hojna pomoc w jednym kraju może zaszkodzić konkurencji na całym unijnym rynku.

Tak jak chciały Niemcy i Francja, nowe wytyczne uwzględniają potrzeby realnej gospodarki i mają zapobiec przerodzeniu się kryzysu finansowanego w kryzys gospodarczy na dużą skalę. "Musimy przyjrzeć się sytuacji realnej gospodarki" - powiedziała Kroes na konferencji prasowej.

Jak trwoga, to po państwową kasę

Pani komisarz przyznała, że banki stabilne finansowo mogą potrzebować kapitału państwowego, by zapewnić odpowiedni poziom kredytów. Wytyczne biorą pod uwagę fakt, że ograniczenia w finansowaniu przedsiębiorstw przez banki dotknięte kryzysem finansowym zaczynają mieć negatywny wpływ na realną gospodarkę - o czym w poniedziałek mówił komisarz Almunia. Trudnodostępny kredyt hamuje bowiem inwestycje.

Dotychczasowe wytyczne przyjęte 13 października miały na celu przede wszystkim samo ratowanie banków. Teraz banki korzystające z pomocy miałyby zobowiązać się do udzielania kredytów. Przy czym z punktu widzenia KE nie chodzi o niskooprocentowane kredyty, które tylko umocnią pozycję banku na rynku, ale o zwiększenie puli pieniędzy, która trafia do gospodarki.

Kto bardziej narozrabiał, temu trudniej

KE będzie inaczej traktować "zdrowe" banki, które potrzebują wsparcia, by zapewnić przedsiębiorcom i obywatelom dostęp do kredytu, zaś inaczej banki, które znalazły się na skraju niewypłacalności np. na skutek inwestycji w ryzykowne papiery wartościowe. W tym drugim przypadku ryzyko naruszenia zasad konkurencji jest większe, więc warunki pomocy będą surowsze i konieczne będzie przygotowanie planu restrukturyzacji banku. Koszt wsparcia będzie odpowiednio niższy dla banków, które po prostu mają przejściowe trudności z udzielaniem kredytów.

Rozróżnienie jest na rękę takim krajom jak Francja, Niemcy czy Szwecja, które kredytami chcą u siebie pobudzić inwestycje i popyt.

Dla KE odpowiednio wysokie koszty wsparcia to kluczowa sprawa. Z jednej strony mają zapewnić, że pomoc państwa będzie ostatnią deską ratunku dla banków w tarapatach i że będzie szybko zwrócona. Z drugiej strony - że wsparcie w sztuczny sposób nie wzmocni pozycji banku kosztem jego konkurentów, którzy nie dostali pomocy. Wysokie koszty zapobiegną - jak to określa Kroes - "wyścigowi na subsydia między krajami członkowskimi".

Kroes powiedziała, że do tej pory wydała ponad 20 decyzji o pomocy dla sektora finansowego, której wartość zbliża się do 100 mld euro. Odrzuciła krytykę, że pilnująca konkurencji na wspólnym unijnym rynku Komisja Europejska to "armia biurokratów, których celem jest tylko zatruć życie krajom członkowskim".

"Jesteśmy po to, by patrzeć ze wspólnotowej perspektywy na sprawy, które kraje członkowskie widzą tylko z własnego punktu widzenia. Unijne zasady są pomocą, a nie przeszkodą w rozwiązaniu problemu, ale to nie znaczy, że zaakceptuję każdy plan pospiesznie napisany na serwetce i przesłany do Brukseli" - powiedziała komisarz.

Nadzory surowe wobec banków

Ale unijne poluzowanie stanowiska wobec pomocy dla banków nie oznacza, że nadzory bankowe będą równie łagodne. Brytyjski FSA nakazał w poniedziałek bankom, by wykazały, że są przygotowane na ratunkowe, nagłe przejęcia. Financial Services Authority uznała, że zarządy banków dotychczas nie miały odpowiednich planów nagłych działań i teraz chce testować, jak szybko - w razie czego - są w stanie zgromadzić potrzebne informacje - podaje Bloomberg. Brytyjski nadzór oznajmił wręcz, że jest rozczarowany przygotowaniem banków. Tymczasem FSA zapowiedziało bankom już w czerwcu, że powinny mieć stosowne plany na rzecz ratunkowego przejęcia.

Stanowisko FSA pojawiło się cztery dni po publikacji nowych reguł dotyczących płynności. Banki mają mieć więcej gotówki i rządowych obligacji w portfelu, ale kredytodawców będzie to kosztować miliardy funtów.