40-letni Ahmed Hamed został uznany przez sąd w Segedynie (Szeged) za winnego nielegalnego przedostania się na Węgry i aktów przemocy wobec policji. Został oskarżony m.in. o to, że aby wymusić otwarcie granicy, rzucał w policję kamieniami, co zgodnie z węgierskim prawem jest uznawane za "akt terroru". Przez megafon mobilizował do działania tłum migrantów, zanim setki ludzi zdołały sforsować granicę serbsko-węgierską. Policja użyła armatek wodnych i gazu łzawiącego.

W starciach rannych zostało ok. 15 policjantów i ponad 100 migrantów.

Mężczyzna nie przyznał się do zarzutu terroryzmu. To najwyższy wymiar kary orzeczony przez węgierski sąd w związku z kryzysem migracyjnym.

Kwalifikację zarzucanych mężczyźnie czynów jako "terroryzm" skrytykowała organizacja broniąca praw człowieka Amnesty International. Według AI zgromadzone przeciwko Hamedowi dowody były "wyjątkowo niejednoznaczne".

Reklama

Szefowa AI na Europę, Gauri van Gulik, oświadczyła, że wyrok odzwierciedla "jedną z najgorszych tendencji obserwowanych obecnie w Europie: nadużywanie określenia +terroryzm+ i stosowanie go w sposób absurdalny, w kontekście odrzucania uchodźców".

Urodzony w Syrii Hamed, który miał prawo pobytu na Cyprze, wyjaśniał, że na granicę serbsko-węgierską udał się tylko po to, aby pomóc swym krewnym przedostać się do Europy Zachodniej. Według sądu został on jednym z przywódców migrantów oczekujących na granicy.

Niemal połowa z ponad miliona migrantów, którzy w ubiegłym roku dotarli do Unii Europejskiej, pokonała trasę przez Węgry - przypomina agencja Reutera. (PAP)