Sądy administracyjne nie stosują się do orzeczenia TK z 13 grudnia 2017 r. i nadal uzależniają wysokość podatku od nieruchomości od funkcji obiektu.
W tamtym wyroku trybunał orzekł, że funkcja nie ma znaczenia. Jeżeli obiekt budowlany ma dach, przegrody budowlane, fundament i jest trwale związany z gruntem, to jest budynkiem, a nie budowlą. Funkcja obiektu budowlanego nie ma więc żadnego wpływu na jego podatkową klasyfikację – orzekł TK (sygn. akt SK 48/15). Uznał, że inna interpretacja jest niezgodna z konstytucją.
Sądy administracyjne nadal jednak kładą nacisk na funkcję obiektu. Jak to rozumieć w kontekście wyroku TK sprzed dwóch lat?
– Sądy, które uznają, że funkcja budynku może zmienić go w budowlę, po prostu lekceważą wyrok TK – komentuje prof. UMK dr hab. Wojciech Morawski z Ośrodka Studiów Fiskalnych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

Budynek czy budowla

Reklama
Problem dotyczy przede wszystkim różnego rodzaju urządzeń i instalacji technicznych, które są zamknięte w budynkach, a więc np. kontenerów, stacji transformatorowych, silosów na cukier, pomieszczeń mieszalnika betonu itp. Jeżeli byłyby one uznane za budynek, to danina byłaby dużo niższa, bo naliczana od powierzchni użytkowej. Jeżeli uznać je za budowlę, wtedy podatek jest zdecydowanie wyższy, bo należy go liczyć od wartości obiektu.
Sądy administracyjne uznają, że zasadnicze znaczenie ma funkcja obiektu. Przykładem jest niedawny wyrok WSA w Łodzi z 4 lutego (sygn. akt I SA/Łd 770/19, nieprawomocny). Chodziło o mieszalnik betonu obudowany budynkiem. Organy podatkowe uznały, że skoro mieszalnik jest jednym z elementów węzła betoniarskiego, to powinien być opodatkowany jako budowla. Łódzki sąd to potwierdził. Wskazał, że gdy budynek wykracza poza jego ustawowo określone elementy, to przestaje być budynkiem w rozumieniu art. 1a ust. 1 pkt 1 ustawy o podatkach i opłatach lokalnych. Staje się on obiektem budowlanym ze wszystkimi cechami budowli. Ważna jest więc jego funkcja, czyli przeznaczenie, wyposażenie oraz sposób i możliwość wykorzystania jako całości.
Sąd powołał się tu m.in. na wyrok NSA z 17 października 2019 r. (sygn. akt II FSK 3126/17). Wynikało z niego, że jeżeli dany budynek wykracza poza jego ustawowo określone elementy, ponieważ wyposażono go np. urządzeniami, materiałami lub substancjami zajmującymi jego przestrzeń w znacznym stopniu, to przestaje być budynkiem i staje się obiektem budowlanym, funkcjonalnie tworzącym całość gospodarczą, ze wszystkimi cechami budowli.
Wcześniej NSA orzekł podobnie w sprawie silosów na cukier (wyroki z 8 maja 2018 r., sygn. akt II FSK 1281/16, II FSK 331/17, II FSK 1296/16). Mimo że zbiornik spełnia cechy budynku, to należy go uznać za budowlę i opodatkować od wartości – stwierdził sąd kasacyjny.

Budynek nie może być budowlą

Eksperci nie zgadzają się z taką wykładnią sądów. – W mojej ocenie uzależnianie klasyfikacji podatkowej obiektu budowlanego jako budynku według kryterium funkcji nie znajduje podstaw prawnych. Funkcja nie może wpływać na to, czy obiekt jest budynkiem – mówi dr hab. Rafał Dowgier z Katedry Prawa Podatkowego Uniwersytetu w Białymstoku, wskazując na wyrok TK z 13 grudnia 2017 r.
Zgadza się z nimi Wojciech Morawski. – Wyroki, w których sąd stwierdza, że co prawda obiekt wykazuje wszelkie cechy budynku, ale nie jest budynkiem, ponieważ „spełnia funkcję budowli”, są po prostu nie do zaakceptowania. Trybunał jasno stwierdził, że nie ma ona nic wspólnego z logiką prawniczą – mówi prof. Morawski. Podkreśla, że budowlą może być tylko to, co nie jest budynkiem. Jeśli więc obiekt mieści się w definicji budynku, to nie ma co rozważać, czy jest budowlą.
Podobnie uważa Michał Nielepkowicz, doradca podatkowy, partner w Thedy & Partners. – Orzecznictwo NSA, ukształtowane po wyroku TK, jest wprost sprzeczne ze stanowiskiem trybunału i w tym zakresie bezprawne – komentuje ekspert.
Dodaje, że co prawda trybunał dopuścił możliwość, by pewne obiekty o cechach budynku stanowiły budowlę, ale wymagałoby to zmian w ustawie o podatkach i opłatach lokalnych. Na razie takich modyfikacji nie było.

Prawo sprzyja absurdom

Wojciech Morawski zgadza się natomiast, że ustawowe rozróżnienie obiektów na budynki i budowle prowadzi do absurdów. Jako przykład podaje mały budyneczek na zaporze wodnej (np. pomieszczenie na turbiny lub nawet budka nad urządzeniami technicznymi). Ponieważ spełnia on kryteria definicji budynku, to nie jest traktowany – w świetle przepisów – jako budowla.
Innym przykładem legislacyjnego absurdu są – według Rafała Dowgiera – wspomniane silosy. Jego zdaniem są to obiekty, które zasadniczo ani na gruncie prawa budowlanego, ani zasad logiki nie powinny być uznane za budynki. W zasadzie nikt, kto patrzyłby na taki zbiornik w elewatorach zbożowych czy cukrowni, nie myślałby o nich jako o budynkach.
Innym przykładem są również już wspomniane stacje transformatorowe, wypełnione urządzeniami technicznymi niezbędnymi do funkcjonowania sieci energetycznej.
– Krzyżowanie się regulacji podatkowej i prawa budowlanego generuje problemy interpretacyjne. W mojej ocenie jednak zarówno przy opodatkowaniu budowli, jak i budynków pierwszeństwo powinny mieć przepisy podatkowe – komentuje Rafał Dowgier.
Podobnie uważa prof. Morawski. – Nawet jednak negatywna ocena obecnych regulacji nie może oznaczać, że sąd zamienia się w prawodawcę i po prostu zmienia przepisy. A tak właśnie dzieje się, gdy sąd uznaje za przesądzającą funkcję obiektu – mówi.

Inaczej jest przy budynkach

Eksperci zgadzają się natomiast, że funkcja powinna mieć znaczenie przy ustalaniu stawki właściwej dla opodatkowania budynku. Tym też kierują się sądy, a eksperci tego nie kwestionują.
Przykładowo, w wyroku z 11 lutego br. (sygn. akt I SA/Gd 1432/19, nieprawomocny) WSA w Gdańsku orzekł, że domek letniskowy, który zaspokaja podstawowe potrzeby mieszkaniowe właściciela i osób mu bliskich, może być opodatkowany niższą stawką, właściwą dla budynków mieszkalnych, a nie dziesięciokrotnie wyższą, właściwą dla pozostałych budynków.
Sąd uznał, że dane z ewidencji gruntów i budynków nie są wystarczające do ustalenia charakteru budynku. To, że został on zakwalifikowany jako letniskowy na potrzeby prawa budowlanego, nie oznacza, że nie może być budynkiem mieszkalnym na potrzeby podatku od nieruchomości. Fiskus powinien przede wszystkim ustalić podstawową funkcję użytkową budynku – orzekł sąd.
Z wyrokiem tym zgadza się Rafał Dowgier. Zwraca uwagę na to, że w kwestii opodatkowania budynków ustawa o podatkach i opłatach lokalnych nie odsyła wprost do ewidencji gruntów i budynków. Takie odesłanie jest w zakresie gruntów (art. 1a ust. 3).
Ekspert przypomina też o uchwałach z 22 kwietnia 2002 r. (sygn. akt FPK 17/01) i z 1 lipca 2002 r. (sygn. akt FPK 3/02). Już wtedy NSA stwierdził, że o zaliczeniu domku letniskowego do budynków mieszkalnych decyduje kryterium zaspokojenia podstawowych potrzeb mieszkaniowych właściciela i osób mu bliskich.
– Na tej podstawie sądy mogą pomijać zapisy ewidencji gruntów i budynków i uznać, że nawet budynki sklasyfikowane w niej jako letniskowe mogą być opodatkowane stawką mieszkalną, o ile zaspokajają potrzeby mieszkaniowe podatnika i bliskich mu osób – wyjaśnia Rafał Dowgier. ©℗