Najważniejszą cechą tych „firm” jest to, że często działają nie dla pożytku publicznego, ale po to, by gromadzić środki na potrzeby wyborcze partii rządzącej. Dobitnie pokazało to sztuczne utrzymywanie wysokich cen paliw na stacjach benzynowych, gdy ceny na rynkach radykalnie spadły.

ikona lupy />
Marek Malec prezes Galicyjskiej Izby Gospodarczej, sekretarz Małopolskiego Porozumienia Organizacji Gospodarczych / Fot. materiały prasowe

Co do pomocy państwa dla przedsiębiorców prywatnych, to chciałbym się dowiedzieć, ile rzeczywiście kosztowały tarcze covidowe, bo z doświadczenia wiem, że prawie wszyscy „obdarowani” spłacają 25 proc. uzyskanej pomocy PFR, a duża część musi oddać 50 proc.

Samorządność gospodarcza, zwłaszcza na poziomie lokalnym, przemieniła się w związki towarzyskie organizujące lokalne imprezy, pozbawione wiary w jakikolwiek wpływ na politykę władzy. Głos dużych organizacji, choć słyszalny, także nie jest przez decydentów słuchany.

Reklama

Samorządy terytorialne, myśląc o przedsiębiorcach, mają na uwadze głownie zwiększenie podatków. W pewnym sensie nie należy się temu dziwić, ponieważ dochody samorządów są stale ograniczane, a subwencje rządowe nie wystarczają na pokrycie zleconych zadań, jak szkolnictwo, placówki lecznicze, placówki kultury. Jakość usług publicznych spada, o co mieszkańcy obwiniają władze lokalne – chyba o to chodziło władzy centralnej.

Głównym narzędziem sprawowania władzy stały się transfery pieniężne do wybranych grup społecznych. Opozycja próbuje iść tą samą drogą. To zmienia obraz zadań i funkcji państwa. Coraz popularniejsze, zwłaszcza wśród młodych przedsiębiorców, jest hasło głoszone przez Konfederację: „Zero podatków”. Stało się nośne, bo jeśli nasze podatki mają być rozdawane przez „głównego księgowego państwa” na cele, które i tak musimy potem opłacić z prywatnych środków, to może pomińmy księgowego? Żeby pójść do lekarza, nie potrzeba NFZ-u. By wysłać dziecko do szkoły, nie potrzeba publicznej edukacji. Sami będziemy wiedzieć, co sfinansować. Państwo jest potrzebne tylko do pilnowania porządku i bezpieczeństwa, resztę zorganizujemy sami. Takie oto wyobrażenie o „wolności gospodarczej” – dla silnych, tych, których będzie stać – jest upowszechniane w Polsce XXI w.… To skutek pseudoopiekuńczej, a tak naprawdę klientystycznej i rozdawniczej polityki władzy.

Władza trąbi o średnich zarobkach na poziomie ponad 7 tys. zł brutto. Te dane GUS pochodzą z 400 tys. przedsiębiorstw średnich i dużych. A gdzie pozostałe 2 mln firm? Jakie są tam dochody właścicieli i pracowników? Czy oni są w stanie unieść taką politykę własnego państwa?

A może mają, jak w starych „dobrych” (dla niektórych) czasach, zostać tylko firmy państwowe?