Oto poranny brief - wszystko, co musisz wiedzieć o tym, co teraz dzieje się w gospodarce.

Nowy stary problem w Rosji: inflacja rośnie już do 8,6 proc.

Inflacja w Rosji wzrosła w czerwcu do 8,6 proc. To jej najwyższy poziom tam od lutego 2023 roku. Dokładnie rok temu, w czerwcu 2023 roku była ona niewielka i wynosiła tylko 3,3 proc., od tamtej pory jednak zwiększyła się ponad dwukrotnie. Drożeją zarówno żywność, jak i paliwa oraz usługi. Na przykład ceny warzyw są średnio o 19 proc. wyższe niż rok temu.

ikona lupy />
Stopa inflacji w Rosji. Źródło: tradingeconomics.com / Inne

Takiego rozwoju sytuacji już od pewnego czasu obawiał się rosyjski bank centralny, który zapewne na swoim najbliższym posiedzeniu 26 lipca podniesie stopy procentowe. Analitycy cytowani przez Bloomberga mówią o podwyżce o 1 – 2 punkty procentowe z obecnego poziomu 16 proc. Oznacza to, że stopy w Rosji znajdą się prawie na tym samym poziomie, co w lutym i marcu 2022 roku, kiedy to bank centralny podniósł je aż do 20 proc. aby ratować słabnącego rubla tuż po tym, jak Rosja napadła na Ukrainę.

Tamten ruch zaowocował trwającą rok recesją, podczas której inflacja spadła nawet w okolice 2,5 proc. Bank centralny obniżył więc stopy procentowe, co pomogło ożywić gospodarkę, ale efektem ubocznym ożywienia jest też szybko rosnąca inflacja. Za chwilę więc podwyżki stóp będą mogły znów schłodzić nie tylko inflację, ale też wzrost gospodarczy.

Rosyjski bank centralny już w poprzednich miesiącach sygnalizował głośno, że gospodarka Rosji jest przegrzana i niestabilna. Szybki wzrost gospodarczy jest napędzany przez przemysł wojenny, a także sporą konsumpcję za pieniądze, które płyną do gospodarstw domowych coraz szerzej także od rządu. Z drugiej strony sankcje, oraz potężny problem ze znalezieniem pracowników (bo spora ich część uciekła z kraju, albo została wcielona do armii) powoduje, że generalnie podaż nie nadąża za szybko rosnącym popytem – stąd ponowny problem z inflacją.

Kolejny głos z RPP o możliwości obniżki stóp w 2025 roku

W Polsce inflacja powoli zaczyna odbijać się w górę po tym, jak spadła parę miesięcy temu do 2 proc., ciągle jednak rośnie ona wolniej, niż wcześniej oczekiwał chociażby Narodowy Bank Polski i niektórzy z analityków rynkowych. Wynosi mniej niż 3 proc. ale podwyżki cen prądu i gazu wprowadzone od lipca mają spowodować, że do końca roku będzie ona w okolicach 5 proc. a w pierwszych miesiącach 2025 roku może nawet powyżej 6 proc. – tak przynajmniej prognozuje NBP. Potem jednak znów ma zacząć spadać w stronę 3 proc.

I zapewne dlatego zdaniem Cezarego Kochalskiego z Rady Polityki Pieniężnej Rada będzie mogła po publikacji kolejnej projekcji inflacyjnej NBP w marcu 2025 roku rozważać przejście do obniżek stóp procentowych. To kolejna w ostatnich dniach wypowiedź kogoś z RPP, która dopuszcza ewentualne obniżki stóp w przyszłym roku. Wspominali o tym ostatnio też Ludwik Kotecki i Henryk Wnorowski. Od kilku dni można takie wypowiedzi zaszufladkować jako kontrowersyjne, ponieważ stoją one w kontrze do tego, co na swojej ostatniej konferencji prasowej mówił prezes NBP Adam Glapiński. Jego zdaniem obniżek stóp w Polsce nie będzie nawet do 2026 roku. Wypowiedź ta wzbudziła tydzień temu pewną konsternację, ponieważ ludzie kierujący bankami centralnymi na świecie niezwykle rzadko przedstawiają tak konkretne prognozy wybiegające tak daleko w przyszłość. Teraz wygląda też na to, że tym razem prezes Glapiński w tej wypowiedzi nie reprezentował poglądów sporej części Rady.

Prezydent Francji na razie nie chce wskazywać nowego premiera

We Francji nadal nie wiadomo, kto stworzy nowy rząd, ale okazuje się, że prezydentowi Macronowi aż tak bardzo to nie przeszkadza. Napisał on list do polityków w parlamencie, który jest jego pierwszą wypowiedzią publiczną po wyborach, po których niezwykle trudno będzie zbudować w Paryżu jakąś koalicję większościową. Macron jednak do tego namawia i sugeruje, że mogłyby się w niej znaleźć wszystkie siły „republikańskie, ceniące rządy prawa, wspólną Europę i obronę francuskiej niepodległości”. Zdaniem politycznych komentatorów Macron chciałby koalicji, do której wejdą wszyscy poza partią Marine Le Pen z prawej strony i partią Jeana Luca Melenchona z lewej strony.

Najważniejszym konkretem z tego wynikającym jest to, że Macron postanowił nie wskazywać obecnie nikogo na stanowisko premiera, tylko poczekać, aż rozmowy o budowie szerokiej koalicji w parlamencie przyniosą jakiś efekt. Stoi to w sprzeczności z coraz głośniejszymi żądaniami francuskiej lewicy, która po wyborach ma najwięcej mandatów, aby prezydent wskazał na premiera kogoś z ich szeregów. Problem jednak polega na tym, że oni sami się jeszcze nie dogadali we własny gronie, kto tym nowym premierem miałby być.

W efekcie więc we Francji jeszcze przez jakiś czas będzie istnieć dokładnie ten sam rząd, co przed wyborami i na razie nic się nie zmieni. Francuska konstytucja nie nakłada na prezydenta żadnych terminów, jeśli chodzi o powoływanie nowego rządu po wyborach, więc taka sytuacja może trwać dość długo. Pierwszy poważny problem pojawi się zapewne wtedy, kiedy trzeba będzie uchwalić przyszłoroczny budżet – wtedy już konieczne będzie wyłonienie we francuskim parlamencie jakiejś większości.

Jedna trzecia mieszkańców wsi nie korzysta z internetu

Prawie jedna trzecia mieszkańców wsi w Polsce nie korzysta z internetu. To dość zaskakujące wyniki badania przeprowadzonego przez CBOS. Generalnie w Polsce z internetu korzysta 77 proc. dorosłych obywateli z tym, że w grupach do 45 roku życia jest to blisko 100 proc. Sytuacja zmienia się wśród osób starszych. Odsetek ten spada do 86 proc. w grupie 45-54 lata, 67 proc. w grupie 55-64 lata, 50 proc. w grupie 65-74 lata i tylko 25 proc. dla osób powyżej 75 roku życia.

Taki przekrój dość łatwo zrozumieć – wynalazek internetu pojawił się w Polsce niecałe 30 lat temu, więc można uznać, że osoby do około 40 roku życia wychowywały się już z nim, a starsze nie.

Jeszcze ciekawszy jest chyba przekrój geograficzny, okazuje się bowiem, że o ile w największych miastach z internetu korzysta 96 proc. ludzi, to na wsiach tylko 68 proc. czyli tylko nieco ponad dwie trzecie. Częściowo zapewne można to tłumaczyć tym, że młodzi często migrują ze wsi do miast i w efekcie mamy tam większą niż w miastach przewagę ludzi starszych, którzy, jak już wiemy, nie korzystają z internetu częściej.

Z badania CBOS wynika też, że często handlujemy przez internet. Aż 41 proc. badanych, czyli 53proc. osób korzystających z internetu przynajmniej raz coś sprzedało online. Z drugiej strony w ciągu ostatniego miesiąca przed badaniem 69 proc. użytkowników internetu coś kupiło za jego pośrednictwem.

Nastroje w polskich firmach najgorsze od sierpnia 2023

Wyraźnie pogarszają się nastroje wśród polskich przedsiębiorców. Wyliczany przez Polski Instytut Ekonomiczny wskaźnik MIK (czyli Miesięczny Indeks Koniunktury) spadł w lipcu do 96,8 punktów, czyli najniżej od sierpnia ubiegłego roku.

Odczyty poniżej 100 punktów oznaczają przewagę pesymistów, a powyżej – optymistów. Powyżej 100 punktów MIK był jeszcze dwa miesiące temu, utrzymywał się tam prawie nieprzerwanie od listopada ubiegłego roku. Obserwowana w tym czasie poprawa nastrojów była spójna z prognozami mówiącymi o nadchodzącym ożywieniu gospodarczym. Teraz jednak coś się wyraźnie i całkiem szybko psuje.

70 proc. firm twierdzi, że przeszkodą w ich działalności stały się wysokie koszty pracownicze. 60 proc. wskazuje na wysokie ceny energii, a 57 proc. narzeka na niepewność sytuacji gospodarczej. Do tego ponad 40 proc. firm wskazuje na zatory płatnicze i problemy ze znalezieniem ludzi do pracy.

Mamy najwyższy od września ubiegłego roku odsetek przedsiębiorstw raportujących spadek sprzedaży i najwyższy od grudnia spadek zamówień. Coraz więcej firm informuje też o zbyt dużych w stosunku do portfela zamówień mocach produkcyjnych. Zatrudnienie rośnie, ale najwolniej od sierpnia ubiegłego roku.