Podwyżki stóp procentowych NBP (stopa referencyjna banku centralnego wzrosła z 0,1 proc. na początku października 2021 r. do 4,5 proc. obecnie) doprowadziły do wzrostu WIBOR-u, czyli wskaźnika, od którego zależy oprocentowanie kredytów mieszkaniowych. Wskaźnik WIBOR dla pożyczek trzymiesięcznych na rynku międzybankowym wzrósł z 0,24 proc. na początku października 2021 r. do 5,26 proc. obecnie. Pojawił się postulat, zgłaszany przez m.in. posłów Lewicy, aby zamrozić stawkę WIBOR na poziomie sprzed podwyżek stóp.

„Magiczne i sztuczne manipulowanie WIBOR-em jest niebezpieczne i szkodliwe. Uważam, że to negatywne rozwiązanie, które nie przystaje do rzeczywistości, bo zadaniem WIBOR jest odzwierciedlanie nie tylko tego, jakie są koszty pozyskiwania środków przez banki, ale także realiów gospodarczych, których ten pomiar jest celem. Unijne rozporządzenie BMR, dotyczące takich wskaźników, mówi, że taki wskaźnik musi rzetelnie i reprezentatywnie odzwierciedlać sytuację na rynku, aby pokazywać realia gospodarcze. Jak wiadomo, stopy procentowe ulegają zmianie nie tylko w bankach centralnych, ale także na rynku i w tym przypadku oprocentowanie musi to uwzględniać. To zaś oznacza, że muszą być uwzględniane również przewidywania co do tego, jak te wskaźniki będą się kształtować w dłuższych okresach i czego rynek się spodziewa” – powiedział PAP wiceprezes Związku Banków Polskich Włodzimierz Kiciński.

Wyjaśnił on, że banki muszą brać pod uwagę także przyszłe zdarzenia, i to nie tylko te związane z rynkiem finansowym, ale także dotyczące całej gospodarki. Poza tym powiedział, że z WIBORem powiązane są nie tylko aktywa bankowe w postaci kredytów mieszkaniowych.

„Historycznie dominowały u nas krótkoterminowe pasywa, więc nasz rynek ukształtował się w taki sposób, że większość aktywów polskich banków i SKOKów jest powiązanych ze wskaźnikiem WIBOR. Obecnie jest to ok. 1 bln zł kredytów, powiązanych z WIBORem, do tego dochodzą także inne aktywa banków, związane z tymi wskaźnikami, a także aktywa funduszy inwestycyjnych, które wykorzystują wskaźniki referencyjne. Są także instrumenty pochodne, wykorzystujące WIBOR, których wartość sięga kilku miliardów złotych. Destabilizacja WIBORu odbiłaby się na wszystkich tych aktywach i z tego punktu widzenia ten pomysł należy uznać ze błędny” – powiedział wiceprezes ZBP.

Reklama

Przypomniał, że zgodnie z prawem w Polsce panuje społeczna gospodarka rynkowa i to rynek powinien być brany pod uwagę.

„W okresach kryzysów poziom wrażliwości społeczeństwa na koszty kredytów wzrasta, ale to nie powinno być instrumentalnie wykorzystywane przeciwko bankom, z czym mamy do czynienia już od lat” – stwierdził Kiciński.

Dodał także, że banki od dawna starają się podkreślać znaczenie kredytów o stałym oprocentowaniu.

„Obecnie jest możliwość skorzystania z kredytu hipotecznego z oprocentowaniem stałym, to znaczy ze stałą stopą na okres do 5 do 10 lat. Jednak banki muszą zabezpieczyć te okresy odpowiednimi instrumentami pochodnymi, których nabycie kosztuje, co powoduje, że takie kredyty mają wyższe oprocentowanie od aktualnie stosowanego na rynku” – powiedział wiceprezes ZBP.

Jednocześnie stwierdził, że choć od dawna funkcjonuje ustawa o listach zastawnych, czyli instrumentach stworzonych z myślą o refinansowaniu długich kredytów hipotecznych o stałej stopie procentowej, to jednak na przeszkodzie ich rozwojowi stoją obecnie obowiązujące regulacje.

„Sposób regulowania rynku instrumentów takich jak listy zastawne nie jest optymalny. Tutaj potrzebne jest właściwe ułożenie spraw prawnych, kwestii stosowania zabezpieczeń i ich funkcjonowania w obrocie prawnym. Warto zwrócić uwagę choćby na kwestię egzekwowania zabezpieczeń w sytuacji, kiedy kredytobiorca nie spełnia warunków umowy kredytu. Konia z rzędem temu, kto jest w stanie doprowadzić, aby instrument zabezpieczający, czyli mieszkanie, zostało odebrane kredytobiorcy. To powoduje, że obrót wierzytelnościami jest bardzo utrudniony” – ocenił Włodzimierz Kiciński. (PAP)

autor: Marek Siudaj