Sytuacja z węglem na Ukrainie przypomina już nieco tę z dostawami cytrusów na świąteczne stoły w PRL. Jak wtedy u nas, tak teraz nas Dnieprem media pilnie śledzą ruchy statków z deficytowym towarem i zastanawiają się, czy zdążą na czas.

O ile w przypadku cytrusów konsekwencją opóźnienia dostaw było rozczarowanie domowników i popsucie dzieciom świątecznego nastroju, o tyle w przypadku z węglem stawką jest załamanie systemu energetycznego kraju i w konsekwencji totalne załamanie i tak mocno już nadwątlonej gospodarki.

Na początku grudnia wiceszef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Ołeksandr Jakuszew wysłał do ukraińskiego rządu pismo w którym przestrzega przed katastrofą grożącą ukraińskiej energetyce z powodu braku węgla. „Jednym z negatywnych zjawisk w okresie jesienno-zimowym 2021-2022 jest brak należytych działań w zakresie zmagazynowania węgla na składach elektrowni. W szczególności, według stanu na 1 grudnia 2021 r. na składach znajduje się 486,2 tys. ton węgla przy planowym zapasie 2632,7 tys. ton (odchylenie -2146,5 tys. ton), co z kolei świadczy o krytycznym zapasie wskazanego paliwa” - alarmował.

Reklama

Rosyjski węgiel nie przyjedzie koleją

Problemy utrzymują się mimo że lawinowo rośnie import węgla przez Ukrainę. Według danych Państwowej Służby Celnej Ukrainy w listopadzie był on już niemal trzykrotnie wyższy niż rok temu. W pierwszym półroczu kupiono za granicą 10,15 mln ton za 984 mln dolarów. W ciągu pięciu kolejnych miesięcy na węgiel z importu wydano jeszcze 1,086 mld dolarów. W sumie nasz sąsiad na zakup węgla za granicą wydał w okresie styczeń – listopad 2,07 mld dolarów, czyli o 32,77 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2020 r. (1,56 mld dolarów). Import antracytu był wyższy o 14,9 proc. - sprowadzono go 17 mln ton, o 2,3 mln ton więcej niż przed rokiem.

ikona lupy />
Wydobycie węgla na Ukrainie w latach 1990-2020 / Wysokie Napięcie

Największym dostawcą była Rosja, zakupiono tam niemal dwie trzecie sprowadzonego nad Dniepr węgla (64,67 proc.) płacąc za to 1,34 mld dolarów a jej udział w dostawach wzrósł z 59,71 proc. w pierwszym półroczu. W czołówce dostawców znalazły się też USA z kwotą 398 mln dolarów (choć ich udział w imporcie węgla zmalał z 22,49 proc. w I półroczu do 19,25 proc.,) oraz Kazachstan z 221 mln dolarów (spadek udziału z 11,68 proc. do 10,67 proc.).

Czy struktura zakupów ulegnie zmianie? Jak wyglądał długi marsz do deficytu węgla? Czy prezydent może handlować węglem? Co stanie się z górnikami? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl