Polska planuje budowę dużych reaktorów typu PWR (wodnych ciśnieniowych). Harmonogram przewiduje, że pierwszy blok polskiej elektrowni jądrowej zostanie uruchomiony w 2033 r. Jego moc ma wynieść ok. 1–1,6 GW. Kolejne miałyby być dostawiane co dwa, trzy lata. W sumie w kraju ma zostać wybudowanych sześć bloków o mocy do 9 GW. Jako preferowane miejsce do realizacji tej inwestycji wskazano nadmorską gminę Choczewo.
Wiele wskazuje na to, że dostawcą technologii dla tak zwanego dużego atomu będzie amerykański Westinghouse Electric z reaktorem AP1000. Również w przypadku małych reaktorów jądrowych partnerami krajowych firm mają być amerykańscy dostawcy. PKN Orlen otrzymał już zgodę od UOKiK na powołanie spółki joint venture Orlen Synthos Green Energy. Ma ona wdrażać w Polsce technologię małych reaktorów jądrowych amerykańskiego koncernu GE Hitachi Nuclear Energy: BWRX-300.
Małe reaktory jądrowe to szansa, żeby zbilansować system energetyczny, w którym istotną rolę odgrywają niestabilne źródła odnawialne oparte na wietrze i słońcu. Jak zaznacza Polski Instytut Sobieskiego, nie powinna istnieć konkurencja między SMR i wielkoskalową energetyką jądrową ze względu na specyfikę poszczególnych rynków zbytu oraz konieczność zaspokajania różnych potrzeb odbiorców. Potrzeby krajowego sektora energetycznego są na tyle duże, że wchłoną obie te technologie. – W perspektywie 2030 r. oraz lat następnych technologie produkcji energii z wykorzystaniem koncepcji SMR i OZE powinny się nawzajem uzupełniać – ocenia Instytut.
W najbliższych latach Polskę czekają wyłączenia źródeł węglowych. Urząd Regulacji Energetyki oszacował w połowie ubiegłego roku, że potencjał wytwórczy energii elektrycznej w Polsce będzie w 2034 r. o 4,6 GW, czyli o 11 proc. niższy niż w roku 2020. Tymczasem zużycie prądu będzie rosło. Nowe moce mają pochodzić z sektora morskiej energetyki wiatrowej (4,8 GW), gazu ziemnego (4,4 GW) i fotowoltaiki (2,8 GW). Jednocześnie zniknie 18,8 GW, głównie elektrowni opalanych węglem kamiennym i brunatnym. Wyliczenia urzędu nie uwzględniały elektrowni jądrowej i SMR. Dodatkowe moce z atomu mogłyby poprawić ten bilans.
Reklama
SMR, poza pracą w skojarzeniu z OZE i zapewnianiem energii bezpośrednio dla przemysłu, mogą więc zaspokajać także potrzeby ciepła sieciowego, co w przypadku Polski wydaje się szczególnie istotne. Krajowe ciepłownictwo jest w 80 proc. oparte na węglu. Transformacja sektora będzie wiązała się z dekarbonizacją, a to oznacza konieczność znalezienia alternatywy dla tego paliwa. Część ciepłowni przejdzie na gaz, część zasilą spalarnie śmieci, ale to nie będzie w stanie w całości zaspokoić potrzeb branży. Jest tu bardzo duża przestrzeń do rozwoju SMR.
Małe reaktory ze względu na swoją skalę są tańsze, na tego typu inwestycję może sobie więc pozwolić większa liczba podmiotów. Zajmują mniej miejsca. Mogą być postawione bezpośrednio przy zakładach energochłonnych, co przyniesie oszczędności w budowie infrastruktury sieciowej. Z kolei duży atom może zapewnić energię na większą skalę, zarówno dla biznesu, jak i dla gospodarstw domowych, stanowiąc znaczące wzmocnienie systemu energetycznego.
Poparcie dla budowy elektrowni jądrowej w Polsce według badań Ministerstwa Klimatu i Środowiska wynosi 74 proc. Wysoki jest też poziom akceptacji wśród lokalnej społeczności. Ostatnia kampania przeprowadzona przez spółkę Polskie Elektrownie Jądrowe wskazuje, że 63 proc. ankietowanych mieszkańców gmin, w których rozważano budowę atomu (Choczewo, Gniewino, Krokowa), popiera decyzję o planie budowy elektrowni jądrowej w ich bezpośrednim sąsiedztwie.
SMR-y, poza pracą w skojarzeniu z OZE i zapewnianiem energii bezpośrednio dla przemysłu, mogą więc zaspokajać także potrzeby ciepła sieciowego, co w przypadku Polski wydaje się szczególnie istotne.
Partner:
ikona lupy />
Materiały prasowe