Obecna sytuacja geopolityczna pokazuje, jak bezpieczeństwo energetyczne wpływa na rozwój gospodarczy regionu. W tym kontekście jedynie silny koncern multienergetyczny łączący PKN Orlen, Lotos i PGNiG umożliwi realizację inwestycji, które zapewnią niezależność surowcową oraz stabilność na rynku paliw i energii. Koncern ten będzie ważnym partnerem biznesowym, o mocniejszej pozycji w negocjacjach cenowych, szczególnie dotyczących dostaw surowców. Będzie liderem transformacji systemu energetycznego, opartego na nisko- i zeroemisyjnych źródłach, stawiającym czoła wyzwaniom rynkowym oraz realizującym ambitne inwestycje rozwojowe w poszczególnych segmentach biznesowych.

Racja stanu

Jak mówił Maciej Małecki, sekretarz stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych, pandemia oraz rosyjska agresja na Ukrainę potwierdzają, że droga obrana przez rząd Prawa i Sprawiedliwości i skutecznie realizowana przez PKN Orlen, czyli fuzja tej firmy z Lotosem i PGNiG, jest dobra dla naszego kraju, ale też dla całej Europy Środkowo-Wschodniej.
Przekonywał, że w obecnych okolicznościach Polska potrzebuje silnego koncernu multienergetycznego. - Ta konsolidacja podnosi bezpieczeństwo energetyczne naszego kraju, daje nam bezpieczniejszy dostęp do surowców energetycznych, a wreszcie konkurencyjność polskiej gospodarki na wyższym poziomie - akcentował. Podkreślał też pozytywny wpływ na cały region. - Orlen, który połączy się z Lotosem i PGNiG, będzie miał przychody na poziomie 250 mld zł. Będzie obsługiwał 100 mln klientów w naszej części Europy. Zapewni bezpieczeństwo Polsce, krajom bałtyckim, Czechom i Słowacji - tłumaczył.
Reklama
W ocenie ministra Małeckiego skonsolidowany Orlen będzie bardziej odporny na różne zawirowania na rynkach światowych, będzie miał łatwiejszy dostęp do finansowania i bardzo zdywersyfikowany portfel przychodów. - Fuzja Orlenu, Lotosu i PGNiG to polska racja stanu. To wzmocnienie wszystkich tych spółek, bo nowy Orlen wejdzie do ekstraklasy firm paliwowych - wskazywał minister Małecki.
Nawiązał też do krytyki fuzji: - Co jest w interesie Polski, a co jest w interesie tych, którzy nam sprzedają surowce energetyczne, różne dobra i usługi? Czy to, żeby do rozmów ze sprzedawcą ropy, niezależnie z jakiego kraju, siadały dwie mniejsze polskie firmy, które siłą rzeczy muszą ze sobą rywalizować, i ten, kto nam sprzedaje ropę, może je rozgrywać, mówiąc - w tym roku dam upust Lotosowi, a w tym dam upust Orlenowi? Utrzymanie obecnej sytuacji jest niekorzystne dla Polski. Jesteśmy ostatnim krajem w UE, w którym na tym samym rynku paliwowym rywalizują dwie firmy, należące do tego samego właściciela, w naszym przypadku do Skarbu Państwa.
- Gdyby ta fuzja nastąpiła, zanim weszliśmy do UE, bylibyśmy jeszcze bezpieczniejsi. Szkoda, że to nie stało się wtedy. Dziś rząd PiS nadrabia tamte zaległości i buduje silny multienergetyczny koncern - konkludował minister Małecki.

Siła partnerów

Marek Garniewski, ekspert w obszarze strategii i innowacji oraz relacji inwestorskich w PKN Orlen, również wskazywał na potrzebę przeprowadzenia fuzji. - Kryzys energetyczny, z którym mamy do czynienia, spotęgowany przez wojnę w Ukrainie, pokazuje, że do tej fuzji powinno dojść dużo, dużo wcześniej. Dziś mamy ostatni dzwonek, by odpowiadać na te ryzyka, które trafnie wypunktował minister Małecki.
Podkreślał, że historia łączenia się Orlenu z Lotosem to 20 lat dyskusji. Dopiero cztery lata temu - na początku 2018 r. - ta koncepcja zaczęła być wdrażana w życie. Potrzeba było do tego, jak mówił, przekonania, ale też ogromu pracy, którą trzeba było wykonać, zwłaszcza w związku z obecnością Polski w Unii Europejskiej, aby ten proces rozpocząć.
Jak zauważył, nad tym, by polski rynek pozostał konkurencyjny, czuwa Komisja Europejska, która wydała zgodę ogłoszoną na początku tygodnia. - To jest duży krok w stronę niezależności energetycznej i surowcowej. Bez tej fuzji ciężko byłoby nam odpowiedzieć na obecne wyzwania - konkludował.
Krzysztof Nowicki, wiceprezes zarządu ds. fuzji i przejęć Grupy Lotos, przypomniał, że na przestrzeni realizacji fuzji pojawiało się wiele wyzwań, które musieli zaadresować liderzy procesu.
- W dobie kryzysu energetycznego, gdy dochodzi do nadzwyczajnych zdarzeń, szansą było znalezienie partnera do przeprowadzenia tego procesu, który będzie współtworzył naszą rzeczywistość, czyli silny Orlen z jednej strony, jeszcze silniejszy siłą swojego partnera, czyli Saudi Aramco - zaznaczył.
Jak ocenił, wszystkie ryzyka udało się przekuć w znaczącą szansę. - Może trochę przewrotnie, ale trzeba powiedzieć, że gdybyśmy mieli możliwość zrealizowania połączenia bez środków zaradczych, nie wiem, czy szukalibyśmy partnera technologicznego, surowcowego. Dzięki temu, że realizowane jest to w takim czasie i z taką determinacją, partnerzy i nasi właściciele akceptują podejście, w którym dywersyfikujemy źródła przychodów, źródła surowcowe, badania i rozwój, źródła finansowania inwestycji, rozszerzamy swoje działanie na rynki, na których dotychczas nie funkcjonowaliśmy, to jest wartość, która jest w tym procesie zbudowana - przekonywał Krzysztof Nowicki.

Paliw w Polsce nie zabraknie

Leszek Wiwała, prezes, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego, nawiązał do sytuacji na rynku paliw na przestrzeni ostatnich lat: - Jaka jest różnica między rokiem 2015 a 2022? W 2015 byliśmy eksporterem netto gotowych paliw - była gigantyczna szara strefa, a po drugie rozwój naszej gospodarki nie był tak duży jak dziś, benzyn mieliśmy nadprodukcję - wskazywał.
Dzisiaj, jak mówił, gdy uszczelniono obrót paliwami, okazało się, że i oleju napędowego, i benzyny mamy za mało, więc musimy je importować. - W zeszłym roku, gdy było odbicie gospodarcze spowodowane zniesieniem covidowych ograniczeń na całym świecie, okazało się, że popyt na ropę rośnie dużo szybciej niż podaż - przypomniał.
Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo energetyczne, mówił szef POPiHN, zrobiliśmy bardzo dużo, aby zdywersyfikować źródła dostaw ropy naftowej. Jego zdaniem bardzo ważne jest to, że mamy naftoport, który jest w stanie zaspokoić nasze potrzeby, co więcej, możemy też trochę wspierać zagraniczne rafinerie.
Jak zaznaczył, dziś, mimo rosnących cen, nie spada popyt na benzynę. - Można to tłumaczyć napływem Ukraińców, ludzi z zagranicy, którzy przyjechali do nas nieść uchodźcom pomoc humanitarną. Do tego paliwo w Polsce ciągle jest jednym z najtańszych w UE, dużo tańsze niż w Niemczech, dlatego Niemcy czy Czesi przyjeżdżają do nas, by tankować - argumentował.
- Pytanie, jak długo polscy kierowcy będą tak intensywnie jeździli? Dziś zachowania konsumentów są nieprzewidywalne. Dla wszystkich członków POPiHN kluczowe jest to, by zabezpieczyć dostawy ropy - deklarował.
Przypomniał w tym kontekście pierwsze dwa tygodnie po 24 lutego, gdy zapanowała swego rodzaju panika dotycząca paliw. - Był to skutek dezinformacji, celowego wywoływania chaosu, który na szczęście udało się opanować - podkreślił. Jak mówił, dzięki intensyfikacji dostaw i maksymalizacji krajowych zasobów logistycznych.
- Paliw w Polsce nie zabraknie. Oczywiście jest pytanie, jak zachowa się rynek, jak zachowa się OPEC. W grudniu wejdzie embargo na rosyjską ropę, my jesteśmy przygotowani - mamy naftoport. Pytanie, jak będzie z innymi państwami członkowskimi UE. Jesteśmy razem, to bardzo ważne, żeby był jeden front unijny, ale nie możemy odpowiadać za wszystkich - mówił Leszek Wiwała.
Dodał, że można sprowadzać ropę z innych źródeł, tylko jest to bardzo trudna logistycznie operacja - rurą łatwo się ściąga ropę, a tankowce są narażone na nieprzewidywalne zdarzenia, nie mówiąc o kosztach logistyki.

Gazowa pierwsza liga

O roli gazu w transformacji energetycznej oraz roli PGNiG w nowym koncernie mówił Artur Cieślik, wiceprezes zarządu PGNiG ds. strategii i regulacji. Jak wskazywał, gaz ziemny powinien mieć znaczący udział w transformacji energetycznej. Przypomniał, że manipulowanie rynkiem przez Gazprom spowodowało skokowy wzrost cen gazu. Jak ocenił, jest szansa na ujęcie gazu i energetyki jądrowej w projektowanej unijnej taksonomii. - To jest coś, na co mocno liczymy, to jest nasze wkład, który wniesiemy do tworzonego koncernu - zaznaczył.
Zwrócił uwagę, że większość europejskich i światowych koncernów działa w obszarze ropy i gazu. W tym kontekście mówił o szansie, jaką daje możliwość łączenia aktywów posiadanych przez grupy, które stworzą koncern. - Koncesji krajowych mamy powyżej 200, Orlen ma ich kilkanaście, ale także posiada koncesje na wydobycie gazu za granicą - w Kanadzie, a przy obecnych cenach węglowodorów każde wydobycie przynosi bardzo dobre wyniki finansowe - wskazał.
Jak dodał, PGNiG jest też bardzo zainteresowane aktywami na norweskim szelfie kontynentalnym, które posiada Grupa Lotos. - Wydaje się, że PGNiG, które ma najwięcej koncesji oraz największe doświadczenie w tym zakresie, będzie liderem konsolidacji w obszarze upstream - zaznaczył.
Wskazał, że na norweskim szelfie kontynentalnym - odliczając dwóch pierwszych graczy, czyli norweskie państwowe firmy - PGNiG jest siódmym co do wielkości graczem. - Jest to więc pierwsza liga, jeżeli chodzi o ten region. Mamy też wydobycie na Bliskim Wschodzie - w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i w Pakistanie. Połączenie aktywów PGNiG, Lotosu i Orlenu oznacza obecność w Europie, Azji, na Bliskim Wschodzie oraz w Ameryce Północnej. To jest coś, na czym nam bardzo zależy - podkreślał.
Jak dodał, w przyszłym koncernie PGNiG byłby w stanie zintegrować aktywa ciepłownicze. - Mamy też sektor magazynowania, który dziś dotyczy głównie gazu ziemnego, natomiast w przyszłości - wodoru. Podobnie jak sieć przesyłowa, która dziś służy transportowi gazu, w przyszłości - wodoru z domieszkami, a w dalszej perspektywie może wyodrębnimy sieci dotyczące wodoru - stwierdził Artur Cieślik.
SNS
ikona lupy />
foto: materiały prasowe