Konstytucja biznesu miała odciążyć drobnych przedsiębiorców. Czy tak się stało? Zainteresowani przekonują, że nie. A inspektorzy około 40 różnych instytucji nadal szukają na nich haków.
Przykład ostatnio głośny: mechanik samochodowy w Bartoszycach po godzinach pracy wymienił w samochodzie klientki żarówkę i skasował 10 zł za robociznę. Dostał kilkusetzłotowy mandat, bowiem osoby w potrzebie okazały się kontrolerkami skarbówki, które przedtem pozbyły się sprawnie działającego oświetlenia dla uwiarygodnienia prowokacji.
– Konstytucja biznesu to zbiór pięknych haseł, z których niewiele wynika dla przedsiębiorców. A nawet nic nie wynika – uważa adwokat Radosław Płonka, wspólnik w kancelarii Płonka Ozga i członek Konwentu BCC (Business Centre Club).
– Konstytucja biznesu być może przyjęła się w ministerstwach i centralnych organach administracji. W Polsce powiatowej, z tego, co obserwujemy, nadal nie działa – twierdzi Arkadiusz Pączka, dyrektor Centrum Monitoringu Legislacji Pracodawców RP.
Reklama
– Statystyki pokazują, że liczba kontroli się zmniejszyła. Idzie więc ku lepszemu. Ale jest wiele absurdów do poprawienia, a kierunek działania niekiedy jest odwrotny od potrzebnego – komentuje z kolei Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
A patrząc z poziomu przedsiębiorców? O mechaniku z Bartoszyc usłyszała cała Polska. Gdy odmówił przyjęcia mandatu, urząd skarbowy postanowił wejść na drogę sądową. I gdy naczelniczka urzędu usłyszała niekorzystny dla siebie wyrok, postanowiła wnieść apelację. Z powodu żarówki i usługi za 10 zł.
W Kielcach, Krakowie, Łodzi i Rypinie skarbówka uderzyła do młodych małżonków. Kontrolerzy oczekiwali od nich podania danych, jaka kapela grała na weselu (i czy wystawiła fakturę), kto wziął pieniądze za wynajem sali (i czy wystawił fakturę) oraz kto zajmował się wystrojem kościoła i sali (i czy wystawił fakturę).
W Kielcach skarbówka postanowiła zasadzić się na bardziej majętnych. Jak informował w sierpniu 2018 r. „Puls Biznesu”, kierownictwo świętokrzyskiego oddziału Izby Administracji Skarbowej rozesłało podwładnym list. Znalazły się tam zalecenia dla kontrolerów. Powinni oni wchodzić jedynie do firm z odpowiednim majątkiem, by po kontroli można było ściągnąć pieniądze. Niewypłacalnych zaś unikać. W jednym z zaleceń zaś mogliśmy przeczytać, że pracownicy skarbówki „muszą mieć świadomość, że efektywność kontroli oceniana jest poprzez faktyczne wpływy, a nie ustalenia dokonane w toku kontroli”.
Na warszawskim Targówku regularne spotkania z pracownikami skarbówki i ZUS-u odbywają zaś handlarze wyrzuceni z zamkniętego z powodu budowy metra bazaru. Do prowizorycznie postawionych nieopodal placu budowy bud marchewkę kupują nie tylko mieszkańcy okolicznych bloków, lecz także kontrolerzy. – Znamy ich już z widzenia, więc przychodzą rzadziej. Przerzucili się podobno na pobliski bazar przy ul. Kondratowicza – mówi mi pani Hanna sprzedająca warzywa i owoce.
>>> Cały artykuł przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP