We wtorek dziennik “La Vanguardia” poinformował, że list otwarty w sprawie “szkodzących krajowi” poczynań rządu Sancheza podpisało już ponad 400 byłych hiszpańskich oficerów, wśród których jest co najmniej 200 pułkowników i 50 generałów w stanie spoczynku.

Sygnatariusze listu twierdzą, że polityka gabinetu Sancheza prowadzi potencjalnie do utraty jedności terytorialnej przez Hiszpanię, a także do “osłabienia demokracji” w tym kraju i “narzucania jednej ideologii” narodowi. Odcięli się oni jednocześnie od autorów przechwyconej przez służby rozmowy na komunikatorze WhatsApp, w której podejmowano temat możliwego zamachu stanu.

Oficerowie kierując swoje słowa do króla Filipa VI zapewnili go o swojej lojalności, “jako do zwierzchnika sił zbrojnych Hiszpanii”. Wyjaśnili, że podpisany przez nich dokument jest wyrazem ich zaniepokojenia o losy kraju pod rządami centrolewicowego rządu Sancheza.

Reklama

Z kolei jak odnotowała we wtorek telewizja TeleMadrid informacja o niezadowoleniu byłych oficerów została już oficjalnie potwierdzona przez minister obrony Margaritę Robles. Szefowa resortu podczas konferencji prasowej w Madrycie wyjaśniła, że rząd skierował do sądu wniosek o wszczęcie śledztwa w sprawie rozmów oficerów w stanie spoczynku na temat ewentualnego zamachu stanu.

Według dziennika “La Vanguardia”, która w niedzielę rozmawiała z członkami rządu Sancheza, ministrowie uważają, że niezadowolenie wśród wojskowych w stanie spoczynku podsycają politycy największych opozycyjnych ugrupowań parlamentu - centroprawicowej Partii Ludowej (PP) i konserwatywnego Vox.

Tymczasem według Jorge'a Bravo, przewodniczącego Zjednoczonego Związku Hiszpańskich Wojskowych (AUME), nastroje antyrządowe nie dotyczą tylko oficerów w stanie spoczynku, ale też czynnych wojskowych. W rozmowie z radiem Cadena Ser wskazał on, że w jednostkach wojskowych wciąż żywy jest duch frankizmu.